Skocz do zawartości


 Ruszyła okolicznościowa Liga Typerów z okazji Euro 2024 - zapraszamy do typowania wyników meczów! 


Zdjęcie

Struktura Przejawienia.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
533 odpowiedzi w tym temacie

#361 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Marianie,
Piszesz wprawdzie do Radoslawa i Radoslaw pewnie sam odpowie za siebie, ale ja chce na ten sam temat odpowiedziec za siebie.Polityka, jak kolwiek to rozumiesz, jest dla mnie zlozona energia wysoce negatywna, przeciwna mojej naturze, i wcale nie w zakamuflowanej formie. Prosta, widoczna golym okiem negatywna energia.
Zdrowa, czy nie zdrowa, ale rywalizacja, walka o wladze, oszystwa, male i duze, zaprzeczanie prawdziwym faktom(nawet z wlasnego zyciorysu),cale tony negatywnych emocji, dla tych u wladzy i dla tych niby-wybierajacych. Bo jakie to wybieranie, to tylko prosta i naiwna forma oszukania mnie, ze wybieram, sama.Co wybieram, podsunietego mi sprytnie czyjegos pionka? Mam sie cieszyc i miec wrazenie, ze oto jest moj kandydat i sama go wybralam? Marianie, prosze otworz oczy! Prawdziwy wybor nastapi wtedy, gdy najpierw z zycia codziennego poznam czlowieka, uznam go za prawdziwie madrego i wtedy wybiore, oraz bede wspierac w tym co robi. Moze to kiedys nastapi. Nie ma mniejszego zla! Dla okultysty zlo jest ZAWSZE zlem i nie bedzie sie nawet na chwile zatrzymywac by rozwazyc, czy to naprawde zlo czy nie, bo okultysta, ktory zyje swiatlem WIE, on to czuje!
To o polityce, teraz co maja robic nie jarosze:
Nie jestem jaroszem, ani wegetarianka. Jestem normalnym czlowiekiem jedzacym to co kaze mi jesc moj organizm. Mam dni, ze nic nie jem i nie zastanawiam sie nad tym, bo po co? Mam tez dni, kiedy potrzeba mi wiecej miesa, moze z racji ciezkiej pracy, moze.Od okolo 2 lat nie jadam wieprzowiny, bo budzi we mnie wstret, co jest dziwne i przyszlo nagle. Nagle tez zaczelam sie dziwnie zachowywac w sklepie miesnym, otoz:
licze mieso na "zycia". 5 nog z kurczka, lub 5 kurzych biustow, to zabite 3 kurczeta a wagowo ok 1kg miesa. Tyle samo lub wiecej miesa mam kupujac calego kurczaka a zabijam tylko jednego! Celowo uzylam slowa zabijam, bo tak nalezy to brac swiadomie, zabijamy i nie wazne ze to ktos inny podcina to gardlo, ale dla naszej wygody.To samo z rybkami, kupujemy fileciki, no w koncu placimy czemu mamy brudzic sobie raczki oscmi? Wiec zabijamy kilo ryb, to tylko ok 4 calych ryb, a mozna jedna cala zabic i tez miec kilo.Spojrzcie jakimi jestesmy hipokrytami...dla wlasnej wygody i czystych paluszkow zabijamy wiecej niz potrzeba. Prawda ze to boli? Indianie Hopi sa dla mnie wzorem do nasladowania, a nie Jang. Przepraszam jesli kogos urazilam, mam nadzieje, ze tylko wstrzasnelam.

Radoslawie,
po obejrzeniu pierwszych czterech filmow uznalam, ze w jakis dziwny sposob znam temat i fraktale sa nieodlaczna czescia moich ostatnich dwoch lat, wliczajac w to szachownice. Jednoczesnie jeszcze przyszlo mi cos do glowy, a mianowicie jako przyciaganie sie wzajemne elementow o tym samym ladunku do jadra, zaliczylabym zjawiska nalezace do tak zwanego prawa Murphiego. Zupelnie nie wiem czemu tak skojarzylam, ale ma to dla mnie jakis sens. Przeciez elementem przyciagajacym jest jadro i to ono decyduje co chce przyciagac. Jesli wewnetrznie czuje sile pozytywna, to nie ma mozliwosci przyciagniecia do takiego jadra elementow negatywnych, bo byloby to wbrew naturze. Co o tym sadzisz?
Pozdrawiam.
  • 0

#362

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Osirisie.

Odnośnie do naszych wzajemnych, kontrowersyjnych wypowiedzi - przyjąłem rozsądną radę Przemo. U mnie zdarzyło się jednak coś czym chcę się z Tobą podzielić, choć nie jestem pewien Twojej reakcji. Wczoraj, podczas rutynowej medytacji, przez chwilę zatrzymałem się nad Twoją osobą. Ku memu zdumieniu ujrzałem utalentowanego chłopca o młodym i chłonnym umyśle, o szerokich zainteresowaniach lecz z jeszcze nieukształtowaną postawą autokrytycyzmu.

Potem, przeglądając ten Temat zwróciłem uwagę, że zmieniłeś swój wiek na 99 lat, taki jak ma Artus. Pomyślałem sobie, że taka żąglerka może cechować człowieka raczej przed dwudziestką, skłonnego do młodzieńczej zabawy. Po ponownym przeczytaniu Twego postu # 378 (str. 26), edytowałem moją odpowiedź. I wtedy doznałem olśnienia. Tym chłopcem byłem ja sam. Pamiętam mój bunt i bezkompromisowość w owym czasie, a cały nasz spór okazał mi się czymś w rodzaju prima aprilisowego żartu. Dlatego dziś rozumiem Ciebie i patrzę na sprawę nawet z pewną sympatią.


PS. Poprawiłem literówkę.

Użytkownik Marian edytował ten post 01.08.2010 - 12:47

  • 0



#363 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Marianie, widzę że moja osoba Cię jednak więcej absorbuje niżby to było warte.
Gdyby można było ustawić wiek na 1000 lat to taki bym sobie wpisał, choć prawda jest taka iż mam ciut ponad 50 lat.
Nie ważne ile mamy lat tylko na ile się czujemy.

I wtedy doznałem olśnienia. Tym chłopcem byłem ja sam.

Może tak a może nie, ale na pewno nie jestem już chłopcem, choć gdyby odnośnikiem był wiek wszechświata to jestem jeszcze w wieku embrionalnym.
Moje wypowiedzi to suma intuicyjnych doznań oraz ( w małym procencie) własnych przemyśleń na bazie posiadanej wiedzy która jest okrutnie mała.
Jednak wolę kiedy przemawia do mnie ktoś kto pokazuje kierunki, dzieli się własnymi przemyśleniami ale nie narzuca wprost swoich poglądów a nie wytyka brak wiedzy, bo to budzi u mnie naturalny bunt i opór.
Nie będę z Wami dyskutował lecz raczej Was czytał.
Życzę owocnej dyskusji.

Użytkownik osiris edytował ten post 31.07.2010 - 16:25

  • 0

#364

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich serdecznie.
Ostanie dwa tygodnie spędziłam na łonie natury z dala od miasta i być może to przyczyniło się do tego jakie są moje przemyślenia w temacie.
Żyjemy w świecie fizycznym, wszelkie nasze doświadczenia tyczą fizyczności, a my tu z uporem maniaka wciąż o rozwoju duchowym piszemy i dobrze tylko dlaczego na siłe od tej fizyczności chcecie się odsunąć. Nie zapominajmy, że to dzięki niej się rozwijamy i to ona właśnie w takiej formie jest nam do tego rozwoju potrzebna. Oczywiście im więcej form tym lepszy rozwój, ale cheć zmiany formy na idealną jest tutaj bez sensu. Czego doświadczy nasza duchowa forma gdy zacznie się obracać w idealnej fizyczności. Ideał jest czysty płynny i przewidywalny, a w rozwoju duchowym chodzi raczej o tworzenie nowego, brak początku i końca, nieprzewidywalność bo tylko ona jest ciekawa i może nas czegoś nauczyć. Według mnie dobro i zło istnieje tylko w tym świecie i skoro tu jest to niech tu pozostanie, każdy z nas ma swoją drogę, gdyż każdy z nas jest inną cząstką Jednego. Jaki rozwój miałby Jeden gdyby każda jego cząstka szła tą samą drogą?
Pozdrawiam
  • 0



#365

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam.

Dziś chciałbym wspomnieć o dwóch pojęciach, na pozór jednoznacznych, a jednak głęboko spolaryzowanych, istotnie różniących się od siebie. Mam na myśli humanitaryzm i miłość bliźniego. Na początek przytoczę fragment z mojej książki "Psychiczne źródła komunizmu":

Humanitaryzm jest cenioną cnotą do której często odwołujemy się w życiu. Uważamy, że wyraża się on przez ofiarność i poświęcenie dla innych. Także komuniści powołują się na humanitaryzm w swoich tezach ideologicznych. Cóż więc różni go od miłości bliźniego?

Różnicę tę wspaniale wyjaśnia starożytny mit o Prometeuszu, który był protagonistą humanitaryzmu. Ten grecki heros, chcąc ulżyć czlowiekowi w jego niedoli, obdarował go ogniem. Jednakże nie poprosił oń bogów - lecz ukradł z Olimpu, za co potem został surowo ukarany.

W tej kradzieży wyraża się cały dramat humanitaryzmu, różniący go od miłości bliźniego. Prometeusz utracił bowiem ufność i wiarę w bogów i we wszystko co go przewyższało - przyjmując jednocześnie siebie samego za najwyższy podmiot. Uznał że on, Prometeusz, wie najlepiej jak uszczęśliwić człowieka.

Odnośnie do humanitaryzmu można uznać, że motywacja idei humanitarnych leży w widzeniu ludzkiej ułomności i niedoli. Emocje humanitarne przypominają litość. Gdy ich przedmiot dźwiga się ze swej nędzy i upadku, a potem pod jakimś względem przewyższa dobroczyńcę - to może zostać i często bywa przez niego znienawidzony.

Czym innym jest miłość bliźniego. Jej motywacją jest doskonałość człowieka, jest znajdująca się w człowieku Iskra Boża, Jaźń. Podnoszący się z upadku i wzrastający w siłę budzi wyłącznie uczucie radości w miłującym go bliźnim. Ktoś słusznie powiedział, że źródłem humanitaryzmu jest choroba, a źródłem miłości bliźniego - zdrowie duchowe człowieka. Są to mocne słowa, ale chyba warto je przemyśleć.


Inną sprwą, o której chciałbym dziś wspomnieć, jest nasz stosunek do zła, rozumianego jako wyrządzanie krzywdy. Wielu ludziom, wychowanym w chrześcijańskich ideałach miłości, trudno jest pojąć niektóre formy aktywności związanej ze zwalczaniem zła. Walka z natury nie jest aktywnością chwalebną - w niektórych szczególnych przypadkach bywa jednak niezbędna (odnoszę się tu znów do wyboru "mniejszego zła"). Nawet Jezus osobiście użył przemocy wyrzucając handlarzy ze świątyni. A oto jak w Bhagawad Gicie (III-30) zwraca się bóg Kriszna do wodza Ardżuny:

Mnie oddając czyn każdy
myślą w Duchu Najwyższym przebywaj,
a wolny od pragnień zemsty i nagrody,
egoizmu i wewnętrznej gorączki wyzbyty -
idź w bój, Ardżuno!


Ze zdeklarowanym, tryumfującym złem nie można iść na ugodę. Kala ono i degraduje człowieka. Trzeba jednak pokonać je przede wszystkim w sobie. Pojednanie jest możliwe dopiero wtedy, gdy poprzedzi je wspólne dostrzeżenie zła. Dotyczy to wpierw pojedynczych osób, a potem narodów i innych zbiorowości.

Użytkownik Marian edytował ten post 11.08.2010 - 16:30

  • 0



#366 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Marianie - świetnie wszystko i dostępnie wyjaśniłeś - ale już tak świat jest poukładany że czym bardzie w las tym więcej drzew.
Walczyć ze złem? OK!
Tylko jak to zło zdefiniować?
Już wielu walczyło ze złem i pod sztandarami owej walki poległa nie jedna demokracja i wolność.
  • 0

#367

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A wiec, Osirisie, znow sie spotykamy. Pytasz: jak to zlo zdefiniowac? Piszesz takze skromnie:

Moje wypowiedzi to suma intuicyjnych doznan oraz (w malym procencie) wlasnych przemyslen na bazie posiadanej wiedzy ktora jest okrutnie mala.

Podaje ogolne okreslenie zla jako krzywdzenie. Jego rodzaj zalezy od konkretnych stosunkow spolecznych w danym czasie i miejscu. Jezeli, jak piszesz, podstawe Twojej wiedzy stanowia doznania intuicyjne, to dalsze uszczegolowienia, moim zdaniem, nie sa konieczne.

Podaje je zreszta w wielu miejscach, lecz sa przez Ciebie odrzucane z gniewem i bluzganiem. Dobry zart, nie?


Wysiadla mi polska czcionka, przepraszam.
  • 0



#368

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witaj Asieńko.

Widzę że Twój pobyt na łonie natury utwierdził Ciebie w przekonaniu jak ważne jest dla nas doświadczenie świata fizycznego. Przecież to jest nasza szkoła rozwoju. Serdecznie gratuluję.

Użytkownik Marian edytował ten post 07.08.2010 - 19:33

  • 0



#369 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Zdefiniowania zła jest wg mnie rzeczą wybitnie trudną.
Najlepsze są przykłady z życia a nie abstrahujące od niego.
Pojęcie zła jest tak naprawdę w wymiarze ludzkim zależne od naszych poglądów i uwarunkowań kulturowo, środowiskowo-religijnych.
Weźmy na ten przykład kłótnię o krzyż - chociażby.
Obie strony obwiniają się o szerzenie zła i głoszą walkę ze wskazanym przez siebie złem.
Jest to nielogiczne aby obie strony były złe chyba że przyjmiemy tezę iż obu stronom przyświeca zło i chyba to jest najtrafniejsza ocena sytuacji.
Takich dylematów w życiu jest pełno i trzeba się tutaj odwołać do swojej (a nie czyjejś) intuicji.
Moim zdaniem nie ma uniwersalnego pojęcia zła i dobra.

PS:
Proszę też aby przywołanie sporu o krzyż - jako przykładu - nie było przyczynkiem do zaciekłej politycznej - nowej - debaty.

Użytkownik osiris edytował ten post 07.08.2010 - 11:31

  • 0

#370

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Marianie jestem przeświadczona o ważności świata fizycznego dla naszego rozwoju i czasem lubię sobie to przeświadczenie potwierdzić ponieważ, rodzą się wówczas nowe doznania i powiększa się ma wiedza.
Kiedyś pisałam w tym temacie,że czuję się dziwnie jakby rodziło się we mnie coś nowego, nowa dusza. Teraz widzę to trochę inaczej, choć nadal się zastanawiam czy nie możemy poprzez fizyczność stworzyć czegoś nowego, postaram się to wyjaśnić.
Kiedy przychodzi taki moment w naszym życiu, w którym odkrywamy, że ja jestem fizyczny i duchowy, czyli czujemy odrębność choć nadal jesteśmy jednym, to tak jakby mnie ktoś sklonował, ale klon mój nie był duszą, a fizycznym ciałem. Niby jesteśmy tacy sami, ale jesteśmy dwiema odrębnymi istotami. Nie wiem czy wyrażam się zrozumiale, ale widzę to tak, że ciało fizyczne stworzone na potrzeby duszy na początku tworzy z nią całość, ale rozwój dotyczy nie tylko duszy ale i tego ciała, może się mylę, ale dla mnie to tak jakby stworzona przez nas postać w grze komputerowej nagle zaczęła żyć swoim życiem, bez sterowania nią przez nas. Wydaje mi się, że nie do końca jest tak że fizyczność stworzona na potrzeby rozwoju jest kierowana duchowo, ona ma swoje życie które uzyskała w procesie ewolucji i myślę że to jest właśnie powód dla którego Lucyfer został wygnany z niebios. Fizyczne istoty mogą nam służyć do rozwoju, ale w momencie gdy same osiągną świadomość siebie i poczują swoją odrębność powinno się im pozwolić odejść.
  • 0



#371

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam.

Bardzo chciałbym, aby moje wypowiedzi nie były traktowane jak "jedynie słuszne". Cieszyłbym się gdyby ktoś zechciał "umownie" je potraktować jako własne i porównując z rzeczywiście własnymi spróbował znaleźć akceptowany przez siebie kompromis lub je odrzucić.

Osirisie, piszesz:

Pojęcie zła jest tak naprawdę w wymiarze ludzkim zależne od naszych poglądów i uwarunkowań kulturowo, środowiskowo-religijnych ... trzeba się tutaj odwołać do swojej (a nie cudzej) intuicji.


Zgadzam się z tym, z podkreśleniem jednak, że chodzi tu o tzw. wymiar ludzki, tworzony jedynie przez ludzkie ego, a nie przez intuicję. Nie istnieje "czyjaś intuicja", czyjeś jest tylko ego. Intuicja jest głosem Jaźni, czyli Boga w nas. Ego zwykle usiłuje ten głos zagłuszyć, a bywa że swoje przeczucie nazywa intuicją. Prowadzi to do labiryntów i ślepych uliczek.

Uawżam, że przejawienie Ducha prowadzi człowieka od mnogości ku Jedności. I tu rodzą się pojęcia i hasła nadrzędne, wyprowadzające ze ślepych uliczek. Takimi hasłami nadrzędnymi są np.: "Kochaj bliźniego jak siebie", "Traktuj bliźniego tak jakbyś chciał, żeby on ciebie traktował", "Nie krzywdź". Nie pozbawiają one osobowości lecz prowadzą ku harmonii życia.


Asieńko.
Ja także nieraz mówiłem o ważności świata fizycznego w rozwoju duchowym. Gdyby tak nie było, to istnienie świata fizycznego byłoby niezrozumiałe, przynajmniej dla mnie. Piszesz:

Kiedy przychodzi taki moment w naszym życiu, w którym odkrywamy, że ja jestem fizyczny i duchowy, czyli czujemy odrębność choć nadal jesteśmy jednym, to tak jakby mnie ktoś sklonował, ale klon mój nie był duszą, a fizycznym ciałem. Niby jesteśmy tacy sami, ale jesteśmy dwiema odrębnymi istotami.



Przyznaję, że takiego przeżycia nie doświadczyłem. W mojej wyobraźni wygląda to tak, jakbyś pukała do drzwi Jaźni, ale one na razie nie chciały się otworzyć. Jaźń (dusza?) powiedziała "poczekaj chwilę". Naprawdę nie wiem jak to jest, musiałbym przemedytować. A może sama spróbujesz to zrobić?

Użytkownik Marian edytował ten post 07.08.2010 - 21:32

  • 1



#372 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Kazdy z nas jak widac inaczej odbiera rzeczywistosc. Kiedy jestem zla na kogos, ( bo taka bywam), czuje jak bym byla zla na siebie, bo sie zloszcze (a nie powinnam), na tego czlowieka, bo sprawil, ze jestem zla i sama zloscia i wlasciwie calym zdarzeniem. Dokladnie w odwrotna strone czuje to samo. Ciesze sie z jakiegos powodu, jestem i radoscia i powodem i soba uradowana i osoba ktora sprawila mi radosc. Wlasciwie wszystkim... Nie czuje rozdzielenia, a wrecz odwrotnie. Jesli chodzi o te nieciekawe emocje, to staram sie odnalezc w calym zdarzeniu cos dobrego dla siebie, a w rezultacie na koncu pojawia sie wdziecznosc dla takiego zdarzenia, dzieki ktoremu udalo mi sie pokonac, albo slabosc, lub np. nauczylo cierpliwosci. Kiedys mialam bardzo przykra i negatywnie do mnie nastawiona kolezanke w pracy, ktora wykorzystywala kazde moje potkniecie, zeby sie mnie pozbyc.
Dzis moge jej tylko podziekowac za to, ze to wlasnie dzieki niej staralam sie tak pracowac, zeby nie bylo zadnych potkniec i zeby niczego nie mogla wykorzystac przeciwko mnie. Rezultat? Okazalo sie, ze pracujac lepiej i szybciej zarabialam wiecej i wkladalam w ta prace o wiele mniej wysilku niz na poczatku....Dzisiaj zachorowalam, bol troche mi przeszkadza w mysleniu, ale zaraz pojawilo sie przekonanie, ze przeciez moge go wykorzystac probujac zapomniec o nim. Moge poswiecic czas na sluchanie muzyki i czytanie. Skupienie uwagi na dzwieku, czy tresci, ktora czytam, lub pisze, pomaga.Uczy koncentracji w warunkach dalekich od komfortu. Czy mozna takie "zlo" zamienic na cos dobrego? Czy ja dobrze mysle?
  • 0

#373

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witaj Asieńko.

Chyba udało mi się zrozumieć Twój ostatni post o odczuciu duszy jako swego klona, chociaż sam tego dotąd nie doświadczyłem. Nie wiem czy uda mi się to opisać. Nie znajduję odpowiednich słów, a nie będę ich tworzył bo dopiero byłby zamęt. Dlatego będę pisał nie używając cudzysłowu. Tym bardziej, że niezbędne jest przedstawienie sprawy w nieco szerszym ujęciu.

Twórcami i administratorami naszej ziemskiej, materialnej sfery są Wyzwoleni Ludzie. Niektórzy z nich są zjednoczeni w postać, której w ezoteryce nadano nazwę Aryman. Steruje on procesem ewolucyjnym, opartym na łańcuchu pokarmowym. Proces ten stanowi element doświadczenia siebie przez Ducha. Jest to harmonijny system w którym przejawia się wieloraka twórczość, związana z różnymi formami rozwoju materii i życia.

Aryman dba o to, aby człowiek nie odkrył w sobie boskiej Jaźni, aby się nie obudził z narzuconej mu ziemskiej hipnozy. Rozwija ludzkie ego i żądzę dominacji, władzy. Próbę przebudzenia czasem blokuje narzucając mu miraż klonowania. Stąd pochodzą przypadki rozdwojenia lub zwielokrotnienia osobowości. Myślę, że Tobie to nie grozi, bo już spostrzegłaś ten podstęp. Rozdwojenie osobowości zdarza się też czasem, gdy człowiek mocno związany uczuciowo z życiem ziemskim, ulegając np. śmiertelnemu wypadkowi, wiąże się z innym, żyjącym człowiekiem. Znane są przypadki przekonania go, aby opuścił swoją ofiarę.

Wspomniałaś też o Lucyferze. To jest także postać zjednoczonych Wyzwolonych Ludzi. Lucyfer nadużywa głównie wrodzonej cechy człowieka ziemskiego - popędu do podtrzymania gatunku. Szerzy idee humanitarne, ale jest także krzewicielem postaw homoseksualnych. (Innym źródłem takich postaw może być zmiana płci przy kolejnych inkarnacjach). Obiektywnie jednak, wbrew Arymanowi, zbliża człowieka ziemskiego do cyklicznego, zbiorowego przebudzenia.

Skutecznym krzewicielem przebudzenia człowieka ziemskiego jest Chrystus. Nie burzy On arymańsko-lucyferycznej szkoły życia lecz dba o cykliczne masowe wyzwolenie części gatunku ludzkiego. Troszczy się, aby nie nastąpiło to przedwcześnie (człowiek musi dojrzeć). Sam nie wcielił się w człowieka ziemskiego (wymaga to, w zakresie fizycznym, podlegania władzy Arymana) lecz obdarzył wielką charyzmą Jezusa. Jest nieosiągalny dla Arymana, lecz na Jezusie Aryman wziął odwet za chrystusową interwencję. To na tym polega ofiara Jezusa, utrwalona w chrześcijańskiej eucharystii.

Tyle przyszło mi na myśl w związku z Twoim postem, Asieńko. Wszystkich serdecznie pozdrawiam.

Użytkownik Marian edytował ten post 20.08.2010 - 04:50

  • 0



#374 Gość_Dolg

Gość_Dolg.
  • Tematów: 0

Napisano

Czym w takim razie jest wyzwolenie , skoro aby je osiągnąc trzeba doświadczać świata fizycznego , a nie się od niego odciąć.
  • 1

#375

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czym w takim razie jest wyzwolenie , skoro aby je osiągnąc trzeba doświadczać świata fizycznego , a nie się od niego odciąć.


Jestem zdania że wyzwolenie jest odpowiednikiem religijnego słowa zbawienie. Spójrz na ewangeliczne słowa Jezusa: Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (Jan 8/32).
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych