Skocz do zawartości


Zdjęcie

Hipokryta ze mnie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
46 odpowiedzi w tym temacie

#1

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Na początku zaznaczam: nie wiedziałem gdzie dać, więc wale tu. Jeśli to zły dział, proszę o przeniesienie.

_____________________


Gdy dziś popołudniu udało mi się dorwać do „Księgi Rodzaju”, byłem wściekły, że nie mogę jej zatrzymać na dłużej. Obecnie potrzebuje tej książki by zdać ustną maturę z polskiego, ot pozycja na liście bibliografii. Problem pojawił się gdy sam siebie zapytałem dlaczego tak się złoszczę.
Trzymając w rękach tą książkę zrozumiałem, że jako ateista jestem hipokrytą. Zwykłym negantem który swoje poglądy opiera na wiedzy niepewnej i kruchej. Jak mogę negować coś czego dokładnie nie znam i nie rozumiem?
Muszę to przyznać, nie znam ”Księgi Rodzajów” tak jakbym sobie tego życzył. Historia moich kontaktów z całą „Biblią” jest dość burzliwa. Niemal jak arlekinowski romans w którym rozstania, powroty i końcowa nienawiść pozwalają dopisać kolejny tomik który ktoś kupi za 9,99 zł w kiosku.
Gdzieś i kiedyś, był mały Michałek. Dziecko które brało za pewnik wszystko co wpajała mu matka i dziadkowie. Pamiętam jak z zapartym tchem ten mały chłopiec słuchał babcinych opowieści o potopie, Noem i jego arce, pamiętam jak przestrzegał przykazań które wyjawił mu dziadek. Pamiętam wreszcie jak starał się śpiewać najgłośniej w kościele, by pokazać Panu Bogu, że kocha go tak, jak uczyła go mama.
Wtedy, w tych czasach cudzych słów i aktów wiary, pierwszy raz widział „Księgę Rodzaju”. Nie była zbyt gruba, jednak dla kilkuletniego chłopca jawiła się niczym wiedza ostateczna, zamknięta w kompendium dostępnym tylko dla ludzi kochających Boga. Tak mówiła mama. Nie, nie czytał jej sam, czytała mu ją babcia. Kobieta której dziś już wcale nie pamiętam, a która była i jest dla mnie bardzo ważna.
Jej twarz znam tylko z fotografii, jej zamiłowania poznałem słuchając opowieści rodzinnych, jej gusta dotyczące humoru ujawniły dopiero kasety z kawałami które po sobie zostawiła, ale sam z siebie pamiętam tylko jej głos.
Nie był przesadnie piękny, słodki czy przepełniony miłością. Był to raczej głos zwyczajny, niezbyt melodyjny i mało nawykły do śpiewu solo. Ale niemal wszystko co dziś wiem o „Biblii” zawdzięczam jemu. Michałek był wiernym słuchaczem, godzinami mógł poznawać nowe historie opisane w tej książce. Wojny, potop, wypędzenie z raju, ucieczka przez pustynię, dziecięcy umysł wszystko to przeżywał i to jak intensywnie!
Potem coś się zmieniło, babcia umarła, pojedyncze tomy świętej księgi chrześcijan gdzieś poginęły. Godziny które spędzał na słuchaniu, zaczął spędzać przed telewizorem oglądając japońskie kreskówki. Jednak „Biblia” nadal mu towarzyszyła. Dziś już nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu kreskówki która zastąpiła babcine czytanie, jestem jednak w stanie cytować pewnej jej fragmenty i mniej więcej opisać jej założenia.
Była to rysunkowa wersja biblijnych tekstów, okraszona morałami i napomnieniami dla młodych widzów, nadawana bodajże na RTL7, Polonii lub czymś podobnym. Gdy przestali nadawać ten serial, czar religii prysł i „Biblia” odeszła.
Z mamą rzadko chodził do kościoła, bo zapracowana kobieta nie miała i nie ma czasu na coś co chleba w domu jej nie przysporzy. Z dziadkiem sprawia miała się jeszcze inaczej, po śmierci babci jakby znikł z życia wnuka. Prawdę powiedziawszy nie pamiętam gdzie był przez kilka lat po pogrzebie jego żony, zupełnie jakby dla tego dzieciaka, Michałka, przestał istnieć.
Pamięć nie podsuwa mi żadnych szczególnych przeżyć z „Biblią”, do czasu gdy poszedł do szkoły. Wtedy jednak to nie było już to. Przedszkolaka Michałka zastąpił uczeń „Piasek”, łobuziak, zawadiaka i... mazgaj. Chłopak który nauczył się symulować smutek, płacz i inne przymioty małego szantażysty, że nigdy nie dostał jedynki za nieodrobienie zadania domowego z religii czy nieobecność w kościele. Tak przeminęło mi kilka lat w szkole, w międzyczasie z mazgaja wyrósł buntownik, choć nadal buntownik katolicki. Odmawiał wielu rzeczy, sprzeciwiał się słowom ludzi, ale jeszcze nie słowy Boga głoszonemu w kościele.
W końcu pojawiłem się ja, złośliwie zadający pytania na które księża i znajomi dewoci nie potrafili odpowiedzieć. Pamiętam jak pewnego razu zapytałem księdza który był u nas na kolędzie „czemu Bóg pozwolił mojej mamie skaleczyć się w rękę, skoro modliła się do anioła stróża poprzedniego wieczoru”, rzecz jasna nie umiał tego wytłumaczyć należycie dzieciakowi wchodzącemu w okres dojrzewania. Gdy ględził coś o kościele, duszy, opiece i miłości Boga zapytałem się, „po co go słuchać skoro i tak nic mądrego nie mówi?”. W tej samej chwili „Piasek odszedł, chyba już na zawszę, a nastał Michał. Michał Piaskowski, chłopak który w boga nie wierzy, który nie wierzy w kler, ale wierzy w siebie i w innych ludzi.
Do dziś wszystko wydawało mi się jasne. Kolejne wiadomości jakie przyswajałem, postawa ludzi wobec innych ludzi, brak logiki w tym co mówili zwolennicy boga... wszystko mówiło mi, że bóg nie istnieje i że lepiej poświęcić godzinę w niedziele by komuś pomóc niż siedzieć w kościele i padać co jakiś czas na kolana. Gdy jednak dziś uświadomiłem sobie, że nic nie wiem na temat istoty której istnienie neguje, przestraszyłem się.
Nie mówię tu o jakimś nawróceniu, zrozumieniu „wyższej prawdy” czy czymś podobnym. Przeraził mnie poziom hipokryzji w moim postępowaniu. Przecież ja nic, poza tym czego nauczyła mnie babcia i jedna kreskówka (!), nie wiem o „Księdze Rodzaju”! Inne części „Biblii”, znam. W swoim pędzie do marzeń o zostaniu archeologiem czytałem fragmenty wielu świętych pism, „Listy Apostolskie”, „Apokalipsę św. Jana”, fragmenty „Tory”, „Koranu” czy „Wedy”, ale nigdy „Genesis”.
Jak to się mogło stać? Jakim cudem umykał mi ten kawałek wiary chrześcijańskiej? Jak mogłem, nawet pobieżnie, nie interesować się nim, nie próbować go interpretować czy słuchać interpretacji innych?
Najgorsze jest to, ze tym samym stałem się taki jak radykałowie religijni których usiłuję zwalczać. Wielokrotnie odnosiłem się w swoich wypowiedziach do tej jednej książki, której de facto nigdy nie przeczytałem! Stałem się hipokrytą, twardogłowym który przepycha swoje poglądy nie znając tego co tratuje. By nie zatracić swego racjonalnego stylu myślenia obiecałem sobie iż w najbliższym czasie udam się do biblioteki i zapoznam się z książką która wbiła mi nieprzyjemny kolec pod paznokieć sumienia.
Pozostało mi tylko pytanie, czy ja w pewien sposób nie zdradziłem ideałów swojej „niewiary”?
  • 0

#2 Gość_eru75

Gość_eru75.
  • Tematów: 0

Napisano

Pozostało mi tylko pytanie, czy ja w pewien sposób nie zdradziłem ideałów swojej ?niewiary??

A jakie to ideały ma, czy też miała Twoja "niewiara"? Chciałbym o tym przeczytać.
Poza tym mam do Ciebie inne pytanie. Dlaczego zdecydowałeś się na napisanie tego tekstu? Co tobą kierowało? Masz może wyrzuty sumienia z powodu Twojej, jak to napisałeś, ignorancji i to dlatego powstało to zwierzenie? Pytam nie z ironią czy też ze złośliwości - po prostu chciałbym poznać motywy.

I przy okazji przenoszę do Pozostałe w podforum Religia i Filozofia.
  • 0

#3

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Cóż, zwalczałem i nadal zwalczał będę religię, którą uważam za niepotrzebną pozostałość po czasach gdy nauka nie istniała. Wychodzę jednak z założenia iż nie można z czymś walczyć jeśli nie znasz tego choćby w podstawie, bo inaczej to walka idioty z wiatrakami.
Jako że na tym forum często poruszany jest temat religii postanowiłem odwalić pokutę poprzez przyznanie się do hipokryzji dnia dzisiejszego. Przyznanie się publiczne zawsze działa na przyznającego się lepiej niż kameralne "podnosowe" "szlag, nie miałem racji!". Przy okazji może będzie to impulsem dla sceptyków jak i tych wierzących. W jakiś sposób chyba udało mi się wystosować apel o niekrytykowanie czegokolwiek, bez posiadania choćby najbardziej elementarnej wiedzy o przedmiocie krytyki.
Choć teraz, przyznaje, sam zastanawiam się czy mi to wyszło?

Co do moich ideałów "niewiary" - być ponad podziałami, w opozycji do ksenofobii i hipokryzji, zawsze ze sztandarem wiedzy w ręku, niszczyć kolejne przekłamania będące wynikiem czy to głupoty, czy to wyrafinowanego kłamstwa.
  • 0

#4

Mariusz70.
  • Postów: 105
  • Tematów: 9
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Cóż, zwalczałem i nadal zwalczał będę religię,

A więc Ty też jesteś wojującym ateistą, tak jak Min?
Po co chcesz zwalczać religię? Może komuś bardziej odpowiada religia niż ateizm.
  • 0

#5

limonka.
  • Postów: 920
  • Tematów: 29
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

by pokazać Panu Bogu, że kocha go tak, jak uczyła go mama.


Hmm...

Stwarzasz sobie problemy. Łap w ręce Biblię i nadrabiaj zaległości, ale nie miej wyrzutów sumienia z tego powodu.
  • 0

#6

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Już co nieco nadrobiłem.

Co do stwarzania problemów, lepiej żebym napisał o "dóhu" którego "widziałm" "na własny aparat telefoniczny"? Aby móc wygrywać w dyskusji, wskazywać swoje poglądy i wyznaczać kolejne cele, potrzeba szczerości wobec soebie.

Odnośnie wojującego ateizmu - religia odpowiada tylko tym, którzy nie wiedzą co robi ona z ich umysłami.
  • 0

#7

zak.
  • Postów: 1198
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wierzacy to jeszcze wieksi hipokryci, nie martw sie.
Ja tam wierze w RWD ktore znam, kocham i szanuje. Dodatkowo nienawidze ksiezy i calej tej otoczki kosciola, nie wydaje mi sie, by biblia ktora znamy obecnie nie byla zedytowana przez te lata kiedy tylko ta mafia potrafila czytac i pisac, a cala religie i obrzedy i caly ten syf - nienawidze.
Takze wyluzuj, ja tez jestem wojujacym ateista. Uwazam, ze religia za duzo moim bliskim (posrednio i bezposrednio) miesza, zeby zostawic to w spokoju. Nie lubie racjonalnej walki, przestala mi sie ona podobac jakis czas temu, i tak zaslepieni sekta katolicy sa nie do ruszenia na racjonalne argumenty, wiec zdecydowanie lepiej sie smiac. Przynajmniej poziom dopaminy Ci sie podnosi.
  • 0

#8

Bobek.
  • Postów: 476
  • Tematów: 30
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wierzacy to jeszcze wieksi hipokryci, nie martw sie.
Ja tam wierze w RWD ktore znam, kocham i szanuje. Dodatkowo nienawidze ksiezy i calej tej otoczki kosciola, nie wydaje mi sie, by biblia ktora znamy obecnie nie byla zedytowana przez te lata kiedy tylko ta mafia potrafila czytac i pisac, a cala religie i obrzedy i caly ten syf - nienawidze.
Takze wyluzuj, ja tez jestem wojujacym ateista. Uwazam, ze religia za duzo moim bliskim (posrednio i bezposrednio) miesza, zeby zostawic to w spokoju. Nie lubie racjonalnej walki, przestala mi sie ona podobac jakis czas temu, i tak zaslepieni sekta katolicy sa nie do ruszenia na racjonalne argumenty, wiec zdecydowanie lepiej sie smiac. Przynajmniej poziom dopaminy Ci sie podnosi.


Zak, kościół nie jest instytucją, do której każdy musi chodzić bez najmniejszego marudzenia.
To, że w dzieciństwie Cię ochrzcili, nie znaczy, że dziś jesteś członkiem kościoła.
W skrócie - Ty się odłączyłeś.

W sredniowieczu może i bym ruszył do boju, ale teraz...
Kościół już nie ma takiej władzy co kiedyś.
Można od niego odejść i nie mieć doczynienia z nim.

A co do Twoich bliskich.
To ich życie i dobrowolnie mogą z nim czynić co chcą.
Jeśli chcesz zmienić ich na swoją wiare zostajesz podobny do tych, których nienawidzisz.
  • 0

#9

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Może nie mam za złe tyle samej religii, co ludziom, którzy za jej pomocą tylko zyskują. Przerażający jest sam fakt wiary w wyimaginowane bóstwo, a co dopiero zmuszanie do tego innych. Mariusz, pytasz dlaczego tak bardzo zależy nam na tym by odwieść innych od religii. Postaram Ci się odpowiedzieć. Najlepszym tego przykładem jest chęć wyrwania ich spod tego urojenia dla ich dobra, gdy widzimy jak jakiś katol wciska im swoje pseudofilozoficzne brednie indoktrynując ich mózgi. Oczywiście skąd możemy wiedzieć, że jest to dla nich dobre?? Prawda, niewątpliwe jest zadanie tego pytania.

A na jakiej podstawie, możemy stwierdzić, że nie ? Czy człowiek, któremu od dzieciństwa wciskało się pewien pogląd, jako ten jedyny słuszny i dobry, od tak uzna go za zły? Nie mam zamiaru kogokolwiek na siłę wyrywać spod religii. Moje działanie polega bardziej na atakowaniu dogmatów tej religii, wytykaniu ich błędów i krytykowaniu fanatyków... pokazuję rówieśnikom, że istnieje inna strona. Dla 2-3 osób jestem po prostu idiotą, bo nie wierzę. Żaden z nich nie skupia się na tym, ile czasu straciłem na przemyślenia. Do jakich wniosków doszedłem. Jak bardzo rozwinęło to mój światopogląd. Mimo iż moja wiedza o ich religii, jest zdecydowanie większa od ich, to dla tych osób wciąż będę idiotą.

Nigdy nie zapomnę z jakim oburzeniem do mojej osoby odnieśli się wszyscy, gdy to skrytykowałem dobrego katechetę fanatyka, udowadniając przy tym w polemice (jeżeli przedstawianie solidnych argumentów z mojej strony, i obrzucanie mianami herezji od strony katechety można nazwać polemiką) iż aborcja nie jest taka zła, jeżeli niesie za sobą wyższy cel. Ale cóż, w osądzie tych osób jestem idiotą. Naprawdę napawa mnie wielkie współczucie dla ich wąskohoryzontalności, tępoty i zamkniętego umysłu. Dla ich ślepowierstwa, dla którego są w stanie drzeć mordy... ale przecie (W odróżnieniu od ich ideałów) nie wyrżnę ich w pień, bo mają inne zdanie niż ja. Nie ważne, że opierają się na niczym i w dyskusji prezentują wręcz swoją głupotę, nie spadnę tak nisko, zawsze będę stał po drugiej stronie i argumentował swoje racje.
  • 0



#10

zak.
  • Postów: 1198
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jeśli chcesz zmienić ich na swoją wiare zostajesz podobny do tych, których nienawidzisz.

nie chce zmienic ich na swoja wiare, jednakze, gdyby tej sekty nie bylo, nie byloby problemu.
Jakby jakas osoba na ktorej Ci zalezy zaczela wierzyc w swietego mikolaja to tez uznalbys ze to zdrowe? bo ktos nakladlby jej do glowy pierdol ktore zmienily jej sposob myslenia? bo ja najchetniej obralbym taka osobe odpowiedzialna za to ze skory, posolil i dal na ruszt po czym zjadl ze smakiem.
  • 0

#11

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

"zmienić na swoją wiarę"


Naprawdę sądzicie, że taki katol wyrwany ze swej religii poprzez kogoś innego umiał by się dostosować do braku praw i wolności jaką jest ateizm? Na tą ścieżkę, nie da się przeciągnąć, trzeba na nią przejść samemu.

Szczerzę mówiąc, nie chciałbym mieć tych ślepowierców po swojej stronie, nie obraźcie się, ale uważam, że są za "głupi" na to by nazwać się ateistami. Abstrakcjonistyczny świat by nam się nakreślił, gdy by to taki fanatyk przeszedł na ateizm, pomyślmy nad tym? Ta piękna i wolna ścieżka, którą podążają indywidualiści została by wkrótce przeistoczono w jakiś tam kult wyzyskujący ciemną masę...
  • 0



#12

4rt.
  • Postów: 54
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zastanawiam się czy świat pozbawiony religii byłby lepszy? Owszem, również uważam, że religia ogrywa swoją rolę tylko do momentu, gdy nagle nie spostrzeżemy, że jest inny punkt widzenia np. ateizm właśnie, buddyzm, itd. że wszystkie są w pewnym stopniu podobne. Do tego czasu religia stanowi żródło poznania i wytłumaczenia dla prawd świata, których jeszcze nie rozumiemy, ale gdy rozum pojmie to co jeszcze nie dawno było niepojęte, religia traci swoje znaczenie, jednak to wcele nie powinno oznaczać jej całkowitej negacji. Dlaczego, zapytacie?

Wszystko co widzimy jest wyobrażeniem, naszą interpretacją świata uderząco podobną do interpretacji innych, a jednak nadal indywidulaną. Nie da się więc do końca wyeliminować wiary, bo razem z nią musiałbyś wyemiminować i to co widzisz, czujesz itd. Zatem gdyby pozbawić ludzi wiary, abstrhuję tu już od religii, ludzie widzieli wszystko tak samo i nikt nie byłby chociaż iluzorycznie, jak to ma miejsce teraz, indywidualny, pozbawilibyśmy się fałszywego bądź co bądź ego. Wiara pełni więc w moim przekonanu ważna rolę, dlatego powinna iść w parze z nauką, poszerzając nasze indywidulane poznanie świata w całej jego prawdzie.
  • 0

#13

Quidam.
  • Postów: 515
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przyznasz szczerze że powyższy post jest dla mnie egzystencjalnym bełkotem, odpowiem więc tylko na pytanie "Czy świat bez religii byłby lepszy?".
Byłby. Nie byłoby zamachów bombowych w imie Mahometa, nie byłoby palenia czarownic w imie Jezusa Chrystusa, nie byłoby Azteckich ofiar i sprawy "Wrót Niebios". Nikt w brazylijskim buszu nie wymordowałby całego miasta sekciarzy, w Irlandii mieliby o jeden powód do strzelanin mniej, a ludzie wierzący nie musieliby utrzymywać żadnego rodzaju kleru.
  • 0

#14

lunatyk.
  • Postów: 214
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Szczerzę mówiąc, nie chciałbym mieć tych ślepowierców po swojej stronie, nie obraźcie się, ale uważam, że są za "głupi" na to by nazwać się ateistami. Abstrakcjonistyczny świat by nam się nakreślił, gdy by to taki fanatyk przeszedł na ateizm, pomyślmy nad tym? Ta piękna i wolna ścieżka, którą podążają indywidualiści została by wkrótce przeistoczono w jakiś tam kult wyzyskujący ciemną masę...


Nie chcę Cię martwić ale zawsze znajdą się jakieś czarne owce:D

Co do tematu. Uważam, że jak komuś sprawia radość wiara, to bardzo się cieszę i szanuje jego poglądy, osobiście nie uczęszczam do kościoła, nie wykluczam istnienia Boga ani nie praktykuję żadnych obrzędów żadnej religi i jestem z tego zadowolony, mam władze sam nad swoim życiem a jak jakiś fanatyk mi mówi "Bóg Cię skarze" to nie zaczynam tej idiotycznej wojny którą przeżyłem nie raz, bo przecież takiemu nie da się nic wytłumaczyć bo "Bóg jest i koniec, a jak nie chcesz wierzyć to idź do piekła", tylko poprostu się szczerze śmieję i przytakuję:) Nie poczuwam się do odpowiedzialności zmieniania poglądów drugiemu człowiekowi, więc jak ktoś sam nie chce słyszeć tego co mam do powiedzenia, to nie pcham się na siłę z argumentami które jasno świadczą że Biblia i kościół w moim mniemaniu to shit.

A świat nie byłby o ciut lepszy bez obecnej religi, bo z ateizmu też zrobili by kult, gdyż odpowiedzialość zbiorowa się włącza w szarej masie...
  • 0

#15

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie chcę Cię martwić ale zawsze znajdą się jakieś czarne owce:D


Jakoś nie za bardzo mnie to rusza, łączy mnie z nimi tylko tytuł, pozostajemy indywidualistami. Miałem na myśli, to iż całkowite przejście na ateizm, zapoczątkowało by ruch ku nowemu wyznaniu
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych