Napisano
17.07.2009 - 15:47
Interesuję się trochę psychiatrią i z tego co czytałem, pedofilia pedofilii nie jest równa. Problem jest niezwykle złożony. To schorzenie znajdujące się na końcu wielu związków przyczynowo-skutkowych, będące jakby wybuchem bomby, której mechanizm zapłonowy został uruchomiony w dzieciństwie. Wbrew pozorom skrzywić może nie tylko wykorzystywanie seksualne, ale również zły kontakt z rodzicami, brak ciepła i obojętność z ich strony czy też wpojony brak wiary w siebie. To buduje wyalienowaną jednostkę o zamkniętej osobowości. Wynikiem tego są problemy z kontaktami międzyludzkimi, odsunięty od społeczeństwa człowiek ma również kłopot ze znalezieniem partnera. Pacjent ma wrażenie, że kobiety od niego wprost uciekają, bo zdają sobie sprawę z jego odmienności. Popęd zaczyna więc być kierowany na obiekty nieświadome - tu skrzywienie może obrać dwie drogi: zoofilii lub pedofilii, bądź też połączonych tych dwóch dewiacji. W obu przypadkach zaspokojenie następuje w kontakcie z obiektem nieświadomym (zwierzę) bądź po części świadomym (dziecko) odbywających się na nim praktyk. Jeśli chory żyje w środowisku zamykającym go na świat (np. wieś) może nie mieć nawet pojęcia, że to co robi jest złe. Dla niego to po prostu forma zaspokojenia naturalnej potrzeby. Im bardziej rozwija się dewiacja, tym bardziej przypomina normalny pierwowzór, tyle że odbity w bardzo krzywym zwierciadle. Wielu chorych uważa, że ofiary ich prowokowały, niektórzy próbowali nawet czegoś na kształt związku z całym spektrum zachowań - od miłości po zazdrość.
Innym rodzajem pedofilii jest pojawianie się jej ataków epizodycznie, przypomina to nieco niektóre odmiany schizofrenii, gdzie normalną egzystencję przerywa atak choroby. Geneza jest podobna jak w pierwszym przypadku, jednak w trakcie rozwoju pojawiają się jakieś czynniki hamujące. Uaktywnienie mogą przynieść np. problemy małżeńskie czy niezaspokojenie przez partnera. Niekoniecznie pedofil musi wtedy działać fizycznie (poważne akty połączone niekiedy z agresją występują zwykle w pierwszym przypadku) polega to raczej na korzystaniu ze źródeł interaktywnych (czaty, pornografia w sieci) Bardzo rzadko zdarza się, że taki człowiek akceptuje własne zachowanie. Ma świadomość, że to co robi jest złe, ale atak jest silniejszy. To coś na kształt "głosów", które nakłaniają schizofrenika do określonych działań. Kiedy problem powodujący nawrót skłonności ustaje, ustają również objawy i chory wraca do normalnego życia - na powrót staje się przykładnym ojcem i mężem. Dewiacją w dewiacji jest tu kazirodztwo. To, czy będzie ono miało miejsce, czy też nie zależy głównie od środowiska. O wiele częściej przypadki zdarzają się właśnie na wsiach, w rodzinach o wyraźnie zaznaczonym patriarchacie. W niektórych społecznościach wiejskich nadal panuje tradycja autorytarnej władzy ojca. Syn jest wychowywany na silnego przywódcę, zaś kobiety (żona, siostra) mają mężczyznom podlegać. Jeśli jednak ojciec o skłonnościach pedofilsko-kazirodczych daje przykład, to zachowania zapisują się w podświadomości syna i rokuje on również na człowieka dotkniętego takimi dewiacjami. Do tego dochodzi swoista zmowa milczenia - do spraw rodzinnych nie ma prawa wtrącać się nikt z zewnątrz, a sąsiedzi nawet jeśli o czymś wiedzą, to i tak traktują to jako rzecz może nie tyle normalną, co prywatną. Dzięki takiemu podejściu wiele dramatów wychodzi na jaw w momencie, kiedy dochodzi do tragedii.
Z powyższego wynika, że pedofilia to przede wszystkim poważne schorzenie psychiczne. Popęd seksualny przypomina tu pociąg, który wjechał na stację, zamiast ją ominąć, bo ktoś poprzestawiał niefortunnie rozjazdy. Tym "kimś" jest masa czynników, które oddziaływują na dorastającego człowieka. Trzeba dojść kto te przejazdy poprzestawiał i leczyć, nie karać. Karę stosuje się w przypadku człowieka świadomego swojego czynu, w tym przypadku świadomość jest wykluczona przez chorobę. Postępowanie powinno być takie jakie stosuje się wobec innych chorych, których zachowanie może być niebezpiecznie nieprzewidywalne - izolacja oraz skuteczna (nawet przymusowa) terapia. Skuteczna, czyli taka która po zakończeniu leczenia nie spowoduje nawrotu objawów. Czasy, kiedy chorego przykuwało się do ściany, faszerowało insuliną i wykonywało serie elektrowstrząsów już minęły. Psychiatria stoi na wysokim poziomie. Nie wierzę, aby tak wielkie umysły nie potrafiły stworzyć odpowiednich leków czy form terapii.
Rozwiązanie w postaci kary śmierci nic nie da, bo nie dość, że doprowadzi to do nadużyć, to jeszcze "rozochoci", aby zacząć usuwać inne "niewygodne" jednostki. Po pedofilach przyjdzie pora na schizofreników, ludzi z niedorozwojami, potem dotkniętych autyzmem, homoseksualistów... A kiedy będziemy już sobie żyli w tym pięknym, czystym i wspaniałym świecie okaże się, że do kary śmierci kwalifikuje narodowość, kolor oczu i włosów. Czy tego już kiedyś nie było?