Napisano
08.05.2009 - 14:50
Znam dziewczynę, która jako trzynastolatka była wykorzystywana o szesnaście
lat starszego mężczyznę. Dzisiaj, mając lat szesnaście, ma ze sobą spore problemy.
Przykładowo nie daje się przytulić ojcu ani innemu mężczyźnie, który jest dużo
starszy od niej (a powiedzmy nie ma złych intencji). Rodzina ma trudności, by się
z nią porozumieć, ponieważ zazwyczaj nie chce rozmawiać o tym, co się przydażyło.
(Trudno raczej o to, żeby chciała. Kto by chciał...)
Odwiedza psychologa, sprawa w sądzie się toczy.
Biorąc pod uwagę nerwicę dziewczyny, strasznie to wszystko przechodzi, a choroba
się nasila. Skutków ubocznych jest trochę więcej...
Zważając na ten przykład (szczególnie na ten, ponieważ zdarzył się bardzo blisko),
nie bronię pedofilów, ale nie skrzywdziłabym żadnego z nich.
Kastracja, śmierć czy zakopanie żywcem nie zwróci dziewczynie zdrowej psychiki
i dawnego życia. Owszem, nie wykonując żadnej z tych trzech czynności narażamy inne
osoby na cierpienie spod rąk takiej osoby, ale gdyby każdy miał odwagę, by donieść,
w końcu złapaliby właściwą osobę, bo ileś tam niezależnych od siebie osób nie może
uknuć spisku a'la "sukienka za 2000zł". Pedofil raczej nie skończy na jednym
przypadku, a ofiara, która przynajmeniej złożyłaby zeznania "przeciwko", pomaga
sobie i przyszłym ofiarom. Wiem, że to nie jest proste, wiąże się z wieloma formalnościami,
ciągłymi pytaniami, zeznaniami, ale czasem warto. Podkreślam, że czasami, bo
z tą spawiedliwością to różnie jest. Jednak jeśli nikt nie będzie próbował, to nic się nie będzie
działo, a nikt nie będzie chodził z latarką po mieście i szukał na czole napisu "pedofil".
Co najlepiej zrobić?
Nie mam zielonego pojęcia, ale przede wszystkim n i e c h r o n i ć.
Jeden pedofil będzie takiego typu, że dzieci będą go tylko pociągać,
co samo w sobie zbrodnią nie jest.
Drugi pedofil skorzysta, co niestety wiąże się z wieloma skutkami ubocznymi dla ofiary.
Chyba nie ma jedynego, sprawdzonego i dobrego sposobu na tego typu dewiację.
Najbardziej szkoda mi tych, którzy zostają wrabiani. Małolata nie dostaje tego, co
chciała i mści się. Nawet, jeśli oskarżony ostatecznie nie trafia za kratki, przechodzi
przez prawdziwy tor przeszkód, pełen pytań, zeznań i innych podobnych.