Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przerażający, nierozwiązany i niepokojący incydent w górach Ural


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
202 odpowiedzi w tym temacie

#196

Kwarki_i_Kwanty.
  • Postów: 510
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 14
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Po układzie nerwowym drgania nie dotrą do oczu. Jeżeli jest to możliwe, to tylko po kościach czaszki.

 

Mój błąd w tekście - miałem to samo na myśli, o czym piszesz Staniq.

A'propos samej treści hipotezy, którą zawarłem w moim poście wyżej, spotkałem się z nią po raz pierwszy, a dużo na temat tragedii diatłowskiej z 1959 roku się ostatnimi czasy dowiedziałem, zarówno z źródeł pisanych, jak i audiowizualnych: seriale i filmy dokumentalne. Polecam szczególnie jeden dokument: 

 

Przełęcz Diatłowa: w poszukiwaniu prawdy

 

https://player.pl/pr...y-odcinki,30828


  • 0

#197

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 667
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy pojawiły się jakiekolwiek nowe hipotezy, tropy w tej sprawie ?


  • 0

#198

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6822
  • Tematów: 802
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 51
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Co chwilę pojawiają się jakieś "rewelacje", ale tak naprawdę jest to tylko mielenie tematu, bo te "rewelki" nie wnoszą nic nowego.





#199

pawel19903.
  • Postów: 16
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Chciałbym odnieść się do teorii Yeti, a tak właściwie to do filmu ,,dokumentalnego" Zagadka rosyjskiego Yeti".

W dużej części można przyjąć, że teoria przedstawiona w dokumencie ma swoje mocne strony. Oczywiście wiele faktów jest delikatnie naciągana jak na przykład ślady których tak naprawdę nie było ( ślady Yeti ). Jest zdjęcie które przedstawia tak naprawdę nie wiadomo co, ciemnym kształtem wychylającym się zza drzew równie dobrze może być któryś z turystów. Problem polega na tym, że nie ma do czego się odnieść celem ustalenia rozmiaru postaci. Dodatkowo zdjęcie nie wygląda na zrobione przypadkiem, więc tak na zdrowy rozum kto normalny szedłby dalej w dzicz wiedząc, że śledzi go taki stwór? No i w końcu w całym materiale twierdzi się, że Yeti wybił całą grupę co jest ewidentnie bzdurą. Większość zamarzła, o ewentualnym mordowaniu przez wściekłego człowieka gór możemy mówić tylko w przypadku ciał z obrażeniami. Tu właśnie cała teoria bierze trochę po dupie, no bo co? Najpierw przegnał ich z namiotu, gonił do lasu, tam zatłukł parę osób i sobie poszedł? Biorąc pod uwagę przypuszczalne rozmiary, agresję oraz siłę napastnika śmiem wątpić, że komukolwiek udało by się dobiec do linii drzew. Zmasakrował by ich na odcinku kilkudziesięciu metrów o ile nie przy samym namiocie.

Zostawmy na chwilę naciągane fakty i przyjmijmy, że badacze podczas prowadzenia śledztwa nabrali przekonania, że za śmiercią turystów stoi Yeti. Naturalnie postanawiają udać się na miejsce i raz na zawsze rozwiązać tajemnice. Mówię tu o końcówce filmu w której wyruszają na Górę Umarłych żeby sprowokować napastnika celem uchwycenia go na taśmie. Tutaj właśnie materiał traci każdą cząstkę wiarygodności budowanej przez ponad godzinę. Ekipa dociera na miejsce śmierci turystów gdzie potencjalnie grasuję mordercza bestia. Jako ,,obstawę" zabierają myśliwego który ma ich chronić.....

Nasz ochroniarz ubrany w waciak i uszatkę posiada dwustrzałową strzelbę. Nie widać nigdzie natomiast zapasowej amunicji, być może upchał ją w kieszenie waciaka, być może zamierza zatłuc gadzinę kolbą. Tego nie wiem. Myśliwy w ciemnym lesie polując na 2,5 metrowego stwora o jakże przemiłej aparycji i usposobieniu polega na własnym wzroku, nie ma żadnego sprzętu umożliwiającego działanie w takich warunkach a trzeba pamiętać, że Yeti prawdopodobnie doskonale radzi sobie w ciemnościach. Ja wiem, że to Rosja, że dzicz i w ogóle, ale litości. Tam też są prawdziwi myśliwi z porządnym sprzętem. Z całym szacunkiem ale z tak uzbrojony bałbym się spotkać z lochą która broni młodych nie mówiąc o na przykład niedźwiedziu czy rzekomym Yeti. Z tych właśnie powodów można założyć, że ekipa doskonale wiedziała, że nic tam nie ma a cały materiał możemy wsadzić między bajki.


  • 0

#200

Konrad_GK.
  • Postów: 450
  • Tematów: 127
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Ja mam swoją hipotezę, teorię - jak zwał tak zwał. Mianowicie, zupełnie pomijane, nie wiedzieć czemu, zwykłe, najzwyklejsze TRZĘSIENIE ZIEMI. Oto mój scenariusz wydarzeń. Śpiący w namiocie diatłowcy usłyszeli i/lub odczuli zwiastuny trzęsienia ziemi. W panice, by nie zostać pochłoniętymi razem z namiotem i pochowani w zwałach ziemi, jak najszybciej rozcinają nożem namiot by jak najszybciej się zeń wydostać. Biegną do lasu. Wspinają się na drzewo (i obrywają jego gałęzie zasłaniające widok na namiot) by widzieć czy teren przy namiocie jeszcze się trzęsie, czy już można bezpiecznie tam wrócić. Ustalają, że można, próbują. Jednak nadeszły WSTRZĄSY WTÓRNE i z nimi być może pierwsza (l/lub druga) lawina co uniemożliwiło im powrót do namiotu. Ciało/a do strumienia mogły właśnie znieść wstrząsy trzęsienia ziemi. Obrażenia też zgadzałyby się. 

 

EDYCJA (30.05.22 wieczór):

 

N. podst: https://www.youtube....h?v=_x9Knvr7WUc

 

  • Na 1 ze zdjęć widać NIEZNANĄ KOBIETĘ. Nie wspominają o niej żadne dzienniki ani akta. Kto to?
  • Przewodnik ZOŁOTARIOW okazał się wcale nie być przewodnikiem. Możliwe, że PRZEŻYŁ. Ciało, które ponoć miało być zwłokami Zołotariowa MIAŁO DZIARY. Zołotariow ICH NIE MIAŁ (nb. tu od razu przypomina mi się 2Pac Amaru Shacur: prawdziwy miał dziary, ten, który umarł w szpitalu po postrzale - dziar nie miał). No więc KOGO POCHOWANO razem z Diatłowcami i dlaczego ta osoba X spoczęła we wspólnym grobie razem z pozostałą 8-mką? Ekshumacja w 2018 r (badania DNA) WYKLUCZYŁY, że zwłoki złożone w grobie to są zwłoki Zołotariowa. Tak naprawdę nikt nigdy nie zweryfikował czy Zołotariow to jego prawdziwe nazwisko. Jego dowód osobisty zaginął w czasie wojny a duplikat został mu wydany w trybie nadzwyczajnym. Dane osobiste podał ON SAM, BEZ ŻADNEJ WERYFIKACJI, bez wsparcia jakimiś dokumentami. W pażdzierniku 1942 dobrowolnie wstąpił do SS, pacyfikował powstania na Białorusi. Zosstaje sklazany na 10 lat łagru ale udaje mu się tego uniknąć bo nie udowodniono mu bycia agentem wroga. Używa róznej formy imienia i nazwska: Siemion Zołotariow, Siemien Zołotariew, Siemien Zołotariow itp. No więc czy jest to możliwe, że Siemion skazany za kolaborację z wrogiem i Siemion - bohater wojenny (bo miał dużo odznaczeń i orderów, którymi się nigdy nie chwalił) i współpracownik tajnych służb TO 2 RÓZNE OSOBY? Ergo: czy jest możliwe, ze soba, którą znamy jako Siemion Zołotariow PRZYJĄŁ TOŻSAMOŚĆ osadzonego szpiega by jako udawany niem. agent wprowadzać wroga w błąd i w ten sposób zdobywać informacje? W przypadku odpowiedzi ,,TAK'' to co on robił w składzie wyprawy Diatłowa? Czy  była to zwykła realizacja pasji, hobby, czy jednak miałby jakieś zadanie, które miał na tej ekspedycji wykonać?
  • Na teczce jako data rozpoczęcia śledztwa i pierwszych przesłuchań jest 6 LUTEGO. Wtedy przecież n ikt nie wiedział, że Diatłowcom cos złego się stało. Z jakiego powodu, z jakiej przyczyny ruszyły przesłuchania?

Użytkownik Konrad_GK edytował ten post 30.05.2022 - 22:30

  • 0



#201

Konrad_GK.
  • Postów: 450
  • Tematów: 127
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

https://educaargen.w...3c5649&id=46268

Co o tych hipotezach myślicie?

Użytkownik Konrad_GK edytował ten post 08.11.2025 - 22:47

  • 0



#202

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6822
  • Tematów: 802
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 51
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No dobra, gdzie są te zdjęcia o których mowa? Jak na razie, to nawet hipoteza nie jest. Jak uda Ci się dotrzeć do zdjęć i je opublikujesz, będzie można napisać jakiś osąd. W przypadku tej historii, dowody są podstawą. Publikacja tego typu nic nie wnosi, poza tym, że ktoś coś o czymś napisał, ale nic nie pokazał. 

 

Popatrz na zwroty użyte w publikacji:

- Pokazał ekspertom zdjęcia, które jego zdaniem przedstawiają możliwych zabójców.

"Przypuszczam, że to jeden z tych, którzy śledzili grupę Diatłowa. Mężczyzna jest tam, za drzewami. A tutaj mężczyzna chowa nóż w rękawie" – powiedział Walentin, wskazując na archiwalne ujęcia."

 

Dlaczego w żadnej znanej mi publikacji tych zdjęć nie ma? Już dawno były by podstawą do snucia podobnych hipotez, a tak... jedna, jedyna. Bez zdjęć nic nie warta.





#203

pawel19903.
  • Postów: 16
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Trzęsienie ziemi? Nie ma takiej opcji. Ural to stare, martwe góry, które od milionów lat nie wykazują żadnej aktywności. Nie ma tam czynnych uskoków, a jeśli coś drgnie, to co najwyżej żyrandol zadynda w Swierdłowsku. Namiot Diatłowa nie został zmiażdżony, tylko częściowo przysypany śniegiem. Nie ma żadnych pęknięć, rozpadlin ani śladów osuwiska, więc trzęsienie ziemi odpada.

Według mnie to była pomyłka wojskowa. W tamtym czasie nad północnym Uralem często latały samoloty Ił 28 i Tu 16. Ćwiczono zrzuty bomb oświetleniowych SAB 100, min powietrznych PLAB 100 i PLAB 120 oraz lżejszych ładunków wybuchowych MŁAB 50. Niektóre z nich detonowały w powietrzu, dając potężny błysk i falę ciśnienia, ale nie zostawiały krateru. Loty odbywały się w nocy, często przy śnieżycy, w górach, gdzie wszystkie grzbiety wyglądają tak samo. Bez GPS i bez wyraźnych punktów orientacyjnych łatwo było pomylić jedną dolinę z drugą.

Do grupy Diatłowa w ostatniej chwili dołącza Siergiej Zołotariow, starszy, po wojsku, człowiek z doświadczeniem. Jego obecność nie była przypadkowa. Mógł zostać wysłany, żeby pilnować, by grupa nie wlazła w okolice poligonu, gdzie testowano te ładunki. W tamtym czasie władze nie ryzykowały, że cywile zobaczą coś, czego nie powinni. Zołotariow był więc takim opiekunem ze strony służb, niby turysta, ale w praktyce ktoś od kontroli.

Namiot stał na stoku, a jego pomarańczowo brązowe płótno tworzyło ciemną plamę na śniegu. Z wysokości wyglądało to jak punkt oznaczony do zrzutu. Pilot, lecący w górach, mógł łatwo się pomylić. Zrzuca więc ładunek, prawdopodobnie flarę lub bombę oświetleniową typu SAB 100. Pierwszy wybuch następuje w oddaleniu, może z kilometr. Huk, błysk, fala powietrzna odbita od gór. Uderzenie fali porusza nawiany śnieg, który osuwa się i częściowo przykrywa namiot. W środku wszyscy śpią, więc nikt nie reaguje od razu. Dopiero gdy konstrukcja zaczyna się uginać, ktoś przy piecyku zostaje przygnieciony lub oparzony gorącym metalem. Zapanował strach, że stok może się zsunąć dalej albo że nadlatuje coś kolejnego. Przecinają płótno od środka i uciekają w dół, do lasu.

Na dole cała dziewiątka zbiera się w jednym miejscu, w jarze. Tam, gdzie mniej wieje, robią z gałęzi świerkowych posłanie. Ktoś jest ranny, ktoś skrajnie wychłodzony. Opatrują się, próbują działać z głową. Widać, że to nie był chaos, była w tym organizacja. W pewnym momencie zapada decyzja, część pójdzie wyżej, pod dużą sosnę, żeby zobaczyć, co się dzieje na stoku i czy można wracać do namiotu.

Pod sosną dwóch ludzi, Krivoniszczanko i Doroszenko, rozpala ognisko. Wspinali się na drzewo, żeby mieć widok na stok, połamały się gałęzie. Z góry widzą, że jest spokojnie. Ustalają, że można spróbować wrócić po sprzęt i ubrania, bo w jarze nie da się przeżyć całej nocy. Oddają więc swoje ciuchy tym, którzy mają iść na górę – Diatłowowi, Słobodinowi i Kolmogorowej – żeby mieli cokolwiek cieplejszego. Sami zostają przy ogniu.

Diatłow, Słobodin i Kolmogorowa ruszają w stronę namiotu. W tym samym czasie Zołotariow, Dubinina, Kolevatow i Thibeaux Brignolle zostają w jarze przy posłaniu, prawdopodobnie z rannymi. To właśnie oni byli najlepiej ubrani – mieli na sobie kurtki, futra, buty filcowe, nawet aparat fotograficzny. Wszystko wskazuje, że planowali tam przeczekać noc, a potem ruszyć razem, kiedy reszta wróci z rzeczami.

I wtedy następuje drugi wybuch, tym razem znacznie bliżej, praktycznie nad samym wąwozem. To mógł być ładunek typu PLAB 100 albo MŁAB 50, detonacja powietrzna na wysokości kilkudziesięciu metrów. Fala uderzeniowa schodzi po ścianach jaru, odbija się od śniegu i kumuluje w zagłębieniu. Ci, którzy są w dole, dostają całą mocą, połamane żebra, pęknięta czaszka, wewnętrzne obrażenia bez ran na skórze. Klasyczny efekt ciśnienia. Śnieg się osuwa i przykrywa ich.

Obecność Zołotariowa w tej czwórce nie była przypadkowa. Nikołaj Thibeaux Brignolle pochodził z rodziny o francuskich korzeniach. Jego ojciec był represjonowany jako wróg ludu i wysłany do łagru. W tamtych czasach takie pochodzenie było politycznie niewygodne. Zołotariow mógł zostać przydzielony do grupy również  po to, żeby mieć na niego oko. Dlatego został z nim, zamiast iść z Diatłowem do namiotu.

W tym samym czasie Diatłow, Słobodin i Kolmogorowa, którzy byli już w drodze do góry, mogli zostać ogłuszeni falą i oślepieni błyskiem. Nie zginęli od wybuchu, ale stracili orientację. Szli pod wiatr, w śnieżycy, szczątkowo ubrani, zamarzli po drodze.

Pod sosną ognia nikt nie gasi. Dwaj, którzy zostali, widzą błysk, słyszą huk, ale nie wiedzą, co się stało. Boją się ruszyć, siedzą przy ogniu, próbują się ogrzać, aż w końcu dopada ich mróz. Poparzenia, które mieli, to nie od wybuchu, tylko od własnego ogniska – zbyt blisko płomienia, gdy drzewo dogasało

.

Świadkowie z okolic widzieli wtedy kule światła na niebie. To mogły być flary spadochronowe albo próbne bomby oświetleniowe. Kraterów nikt nie znalazł, ale to logiczne – jeśli wybuch był w powietrzu, nie zostawia śladu. A jeśli coś spadło, śnieg zakrył to w dwa dni. Potem pojawiło się wojsko, zabezpieczyło teren, a gdy nie było już śladów, dopuszczono cywilnych ratowników.

I to mi się układa. Pierwszy wybuch, panika i ucieczka. W jarze opatrywanie rannych. Potem zwiad pod sosnę, decyzja o powrocie, a w tym czasie drugi ładunek nad doliną. Czterech ginie od fali ciśnienia, trzech zamarza w drodze, dwóch przy ogniu. Prosty ciąg zdarzeń, bez cudów i UFO, tylko ludzki błąd i tajemnica, której w tamtym czasie nikt nie miał prawa ujawnić.


 

 


Użytkownik pawel19903 edytował ten post 11.11.2025 - 20:13

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych