Stany Zjednoczone czeka bankructwo?
Gazeta Finansowa | 03.04.2009 | 15:48
Stany Zjednoczone czeka bankructwo?
Imperia upadały z różnych przyczyn. Były podbijane przez sąsiadów, upadały pod naporem wewnętrznych tarć lub wojen. Ameryce raczej nie grozi żaden z tych scenariuszy. Coraz głośniej jednak mówi się o możliwości bankructwa tego supermocarstwa.
Od czasu odejścia od parytetu złota, można zaobserwować stale rosnące powiększanie długu narodowego Amerykanów. Zjawisko to przybrało na sile szczególnie mocno pod koniec lat 80., a w latach 90. trend był utrzymywany. Dziś deficyty: handlowy i budżetowy są ogromne.
Swoista symbioza
Amerykańska produkcja znajduje się w dużej części w tanich państwach azjatyckich - głównie w Chinach, gdzie w fabrykach robotnicy pracują dla amerykańskich koncernów. Z drugiej strony to właśnie Chiny, ze swoimi gigantycznymi rezerwami walutowymi, są największym wierzycielem Stanów Zjednoczonych. Od lat 90., czyli od momentu otwarcia się Chin na Zachód, trwa pomiędzy dwoma potęgami swoista symbioza - USA żyją na kredyt i dzięki temu konsumują dużo towarów produkowanych w Chinach.
Polecamy
* Codzienny przegląd prasy ekonomicznej
* Kursy walut w NBP
* Przeczytaj najnowsze felietony eksportów
Z kolei Chińczycy kredytują konsumpcję USA, wiedząc, że gdy ona zostanie ograniczona, znajdą się w kłopocie. Jednak ostatnio coraz częściej Chińczycy zaczynają nieśmiało przebąkiwać o przewalutowaniu części swoich rezerw z dolarów na inną walutę. Nie brakuje także głosów o potrzebie stworzenia ponadnarodowego pieniądza stanowiącego konkurencję dla dolara.
Niewyobrażalne długi
Bankructwo Stanów Zjednoczonych jest czymś tak niewyobrażalnym, że jeszcze do niedawna ludzi głoszących podobne opinie uważano za niepoczytalnych. Zanim jednak zajmiemy konkretny osąd w tej sprawie warto przyjrzeć się faktom, a te są nieubłagane. Stany Zjednoczone są obecnie największym dłużnikiem świata. Jak to obrazowo opisuje prof. Grzegorz Kołodko, w książce "Wędrujący świat", wszyscy Amerykanie w wieku produkcyjnym musieliby pracować przez 10 lat i przeznaczać całość swojej pensji, by spłacić całość długu. Skąd ta beztroska Amerykanów w kredytowaniu długu? Tu z odpowiedzią może przyjść tamtejsza mentalność życia na kredyt i niczym nieokiełznanego konsumpcjonizmu. W końcu to sam prezydent Bush mówił, po atakach na WTC, że nikt i nic nie przestraszy Amerykanów tak, by bali się robić zakupy.
Senator Gregg ostrzega
Wszystko to działo się na długo przed obecnymi kłopotami, które wymagają od administracji amerykańskiej pożyczenia i dodrukowania banknotów na łączną sumę ponad biliona dolarów. Coraz częściej więc słychać głosy krytyki. Przed dwoma tygodniami senator Judd Gregg, cieszący się dużym autorytetem, przestrzegł przed konsekwencjami planu pomocy dla sektora finansowego. - Ogromne wydatki publiczne proponowane w planie budżetowym prezydenta Baracka Obamy doprowadzą Stany Zjednoczone do bankructwa. Nie da się tego uniknąć. Ludzie przestaną kupować nasz dług, dolar zostanie zdewaluowany. To bardzo poważna sytuacja. Przekażemy naszym dzieciom kraj, na który nas nie stać - ostrzegał senator w wywiadzie dla CNN.
Bezlitosne dane
A liczby napływające z gospodarki są bezlitosne. PKB Stanów Zjednoczonych skurczy się w 2009 r. o ok. 4 proc. Deficyt zaś wyniesie według komisji Kongresu 13,1 proc. Będzie to największy deficyt w historii tego kraju od czasów II wojny światowej.
Piotr Kuczyński
główny analityk Xelion - Doradcy Finansowi
W USA trwa prawdziwa wojna ideologiczna między Republikanami a Demokratami. Ci pierwsi nadal kultywują neoliberalne idee ekonomiczne (dyscyplina fiskalna i właściwa polityka monetarna połączona z minimalną rolą państwa), które mają prowadzić do zwalczenia kryzysu. Ci drudzy wierzą w rozwiązania keynesowskie (państwo musi w chwilach kryzysu wspomagać popyt). Niestety, nie wiemy, kto będzie miał rację. Niestety również, Demokraci, wspomagając upadłe firmy sektora finansowego, idą złą drogą. Takim złym rozwiązaniem jest ogólnie krytykowany plan Timothy'ego Geithnera, sekretarza skarbu USA, zgodnie z którym prawie całe ryzyko ponosi budżet państwa, który zresztą stosuje to, co było powodem kryzysu - czyli sześciokrotną dźwignię finansową. Za zwiększenie deficytu budżetowego (do 12 proc. PKB) Stany Zjednoczone zapłacą za dwa lata olbrzymią inflacją. Nie wierzę w to, że Rezerwie Federalnej uda się ocalić przed nią USA. Mówienie jednak o bankructwie Stanów jest zdecydowaną przesadą. Duża inflacja i upadek dolara znacznie zmniejszą zadłużenie USA, a zapłaci za to cały świat.
Jan Mazurek,
główny analityk domu maklerskiego Investors
Stany Zjednoczone od wielu już lat skutecznie pracują na własną klęskę. Nadmierne wydatki państwowe, niezrównoważony budżet, nadmierna konsumpcja - to wszystko nie miało pokrycia w wytwarzaniu realnych dóbr. Trzeba było to wszystko sfinansować cudzym pieniądzem. Świat pożyczał więc bez opamiętania, wierząc w legendę Stanów Zjednoczonych. Dziś dług publiczny USA, jaki pokazuje National Debt Clock, wynosi 11,1 bln dolarów. W ciągu jednej doby zadłużenie wzrasta o 3,74 mld dolarów. Za rok dług USA może sięgnąć 13,5 bln dolarów, bowiem cyfry na National Debt Clock zmieniają się coraz szybciej. Obecnie na każdego mieszkańca Stanów Zjednoczonych przypada 36,5 tysięcy dolarów. Dla porównania na każdego Polaka osiem razy mniej. Pod znakiem zapytania stoi możliwość udźwignięcia tak wielkiego balastu zadłużonego molocha. Kwota odsetek pochłania rocznie pół biliona dolarów, zwiększając dodatkowo zadłużenie. Nie widzę szansy, aby wytrzymała to gospodarka kraju, który wyprowadził za granicę produkcję, będącą ostoją trwałego wzrostu i w dalszym ciągu przeznacza ogromne sumy na działania wojenne. Planuje się deficyt budżetowy na poziomie 1,5 bln dolarów - czyli 12 proc. PKB, a ujemne saldo handlu zagranicznego może wynieść w tym roku pół biliona dolarów. Sypiący się system finansowy woła o pomoc, której nie są już w stanie sfinansować podatnicy. Trzeba będzie więc pożyczać coraz więcej za granicą. Stąd spirala zadłużenia zaciska się coraz mocniej. Coraz trudniej będzie znaleźć takich, którzy zechcą zaakceptować rosnące ryzyko inwestycji w amerykański dług. Dziś Chiny, które są największym wierzycielem USA obawiają się angażowania swoich rezerw w plany ratunkowe chorego systemu, dla którego najlepszym rozwiązaniem, jak też dla całej Ameryki oraz świata, byłoby pozwolenie mu na kompletny upadek. Jest on tak mocno zdegenerowany, że nie nadaje się do regeneracji, tak jak dwadzieścia lat temu było z komunizmem w Europie Wschodnie
j. W przeciwnym razie może powstać pomysł rozwiązania problemu poprzez globalny konflikt wojenny. Źródło:
http://finanse.wp.pl...n...5&_ticrsn=3Poza tym mam wrażenie że wp.pl jest bardziej obiektywna i godna zaufania niż onet.pl.