Ja w swoim życiu tylko raz zarwałem tak porządnie nockę. Tylko raz. I powiem szczerze: ja bym się nie nadawał do bicia rekordu. Po całej zarwanej nocce przysypiałem na każdym kroku, miałem zamulony mózg. Najgorsze było cały czas, że chce się spać... aż w końcu przysnąłem (było lato), oparty o stolik w knajpie, 20 minut snu i o niebo lepiej się czułem
. Inna sprawa, że ludzie ponoć posądzali mnie o pijaństwo kiedy spałem i wytykali palcami.
Naprawdę, jedna noc tylko, mogłem się położyć na betonie i bez przeszkód bym zasnął, a wieczorem po zarwanej nocce już mówiłem powoli i myślałem naaaaprawdę wolno...
Nie polecam nikomu... ziew... zaraz idę spać, jutro o 9.00 muszę wstać.
Moja norma to 9 godzin snu. Jeżeli mniej, to jestem niewyspany, jak więcej, to jestem przespany i w gruncie rzeczy efekt będzie takim sam, jak przy niewyspaniu (z tym, że nie będzie ciągle pragnienia snu, ale ospałość będzie).
Aha a co ciekawe, taka noc zarwana była okropna - ale w styczniu miałem wypadek, że spałem zaledwie dwie godziny. A nie było żadnego zamulenia, żadnego wolnego myślenia, nic!
Tylko lekkie pragnienie snu było.