Skocz do zawartości


Zdjęcie

Moja historia...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
36 odpowiedzi w tym temacie

#31

Samira.
  • Postów: 29
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie ma się czego wstydzić :D Nawet jeśli z przemęczenia to to co widziałeś i słyszałeś mogło nieźle napędzić strachu.

Godzina 21:37.. myślę, że to takie przyzwyczajenie. Jak człowiek na przykład jest przyzwyczajony budzić się o 7 to nie potrzebny mu budzik, żeby wstać.
Tak samo zerkanie na zegarek akurat o tej godzinie.. Skoro robisz to już dłuższy czas to organizm sam się przyzwyczaił do tego... :D
  • 0

#32

stef.
  • Postów: 10
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Skoro jednak już tu jestem... Nie wiem, czy to jakieś specyficzne wyczulenie na godzinę 21:37, ale często wieczorem spoglądam na zegarek właśnie o tej porze. Może inne godziny traktuję po prostu "odruchowo" i nie zwracam na nie uwagi? Subtelnie podpytałem jednak żonę, rodziców, teściów i różnych znajomych i... większość z nich ma podobnie. Wy też? Ot, taka przyjemna ciekawostka.


21.37 godzina śmierci Wojtyły.

Może przez to "zauważasz" tę godzinę. Zresztą nic dziwnego. Potem były różne akcje typu "o 21.37 zapal świeczke", czy "o 21.37 gasimy światła" i inne głupoty. ;) Nawet teoria spiskowa na temat liczby 13 (2+1+3+7=13) że pechowa itd.
  • 0

#33

bozena.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Z góry zaznaczam, że wcale nie twierdzę, że to, co mnie ostatnio spotyka, jest zjawiskiem nadprzyrodzonym. Mam ciężką umysłową pracę, dużo czasu spędzam przed komputerem i nad różnego rodzaju pismami - często zdarza się, że biorę ze sobą materiały do domu i pracuję do późnych godzin nocnych. Do tego dochodzi ciągły stres. Nie wykluczam zatem, że to, co zaraz opiszę, jest wynikiem ogólnego zmęczenia fizycznego i psychicznego. Biorę pod uwagę schizofrenię. Dziękuję za komentarze w stylu "idź do lekarza" - sam na to wpadłem i gdy zapoznam się ze wszystkimi opiniami, zapewne się do niego udam, a jeśli to nie pomoże, rozważę inne możliwości... Egzorcystę? Tu właśnie się gubię.

Nigdy wcześniej nie miałem styczności ze zjawiskami paranormalnymi. Owszem, interesowałem się UFO, potworem z Loch Ness, yeti, wilkołakami i nawiedzonymi miejscami, ale ograniczałem się do czytania różnych publikacji na ten temat i oglądania filmów dokumentalnych. Jedynym ciekawym zjawiskiem w moim życiu jest to, że często gdy wieczorami spojrzę na zegarek, natykam się na godzinę 21:37, ale... traktuję to tylko jako "wyczulenie" na tą godzinę, a pozostałe przyjmuję tak jakby "odruchowo". Teraz przechodzę do rzeczy...


Wszystko zaczęło się przed wakacjami. Miałem wtedy dużo pracy, terminy nagliły, a ja czułem, że funkcjonuję już resztkami sił. Mało spałem i rano budziłem się praktycznie całkowicie zmęczony - nie miałem czasu na odpoczynek. Właśnie wtedy, zacząłem odnosić dziwne wrażenie, że "nie jestem sam". To było nowe doświadczenie, bo wcześniej też nie byłem - jestem żonaty. Teraz, gdy przeanalizowałem to wszystko z perspektywy czasu, dziwnych wydarzeń jest o wiele więcej, niż mi się wydawało.
Pierwszym dziwnym zdarzeniem był dziwny zapach, jakby papierosów, w moim samochodzie. Nie był jednak tak intensywny, ale mimo wszystko wyczuwalny i irytujący. W każdym razie skutecznie "zagłuszył" zapach "plasteliny" - ten specyficzny aromat nowych samochodów, który czułem jeszcze poprzedniego dnia. Nie palę, moja żona też nie i nie mam palących znajomych. Wykluczyłem to, że moje ubrania mogłyby być przesiąknięte dymem papierosowym - co rano zakładam świeże ubranie i wylewam na siebie dezodorant. Także samochód nie mógł być przesiąknięty, bo nikogo palącego nim nie przewoziłem. Próbuję to wyjaśnić tym, że może rano ktoś palił w jego okolicy, choć nie przekonuje mnie to zbytnio.
Tego samego dnia, jednak już wieczorem, po powrocie z pracy, gdy zjedliśmy kolację, a żona poszła już spać, ja usiadłem do komputera. Było może koło 1:00, gdy usłyszałem charakterystyczny odgłos "chodzenia po dywanie". Jeśli ktoś wie o co mi chodzi... Jest to takie specyficzne "cyknięcie", jeśli dywan leży na starych płytkach pcv. Jestem na ten dźwięk wyczulony - w nocy, gdy jest cicho słychać go bardzo dobrze. Z reguły wywołuje go moja żona idąc pez pantofli, albo nasz kot. Sęk w tym, że moja żona spała - a nawet jeśli nie, to na pewno nie wędrowałaby po mieszkaniu po ciemku, tylko zapaliłaby światło. Kot natomiast grzał się na biurku, przy lampce. Od tego momentu zaczęło mi towarzyszyć uczucie, jak gdyby ktoś stał za mną i zaglądał mi przez ramię. Przestawiłem komputer i usiadłem tak, żeby widzieć wejście do pokoju. Za mną była ściana. Dziwne uczucie zniknęło.
Parę dni później, gdy siedziałem przed komputerem i co jakiś czas spoglądałem na zamknięte drzwi do przedpokoju, coś poruszyło się za szybą. Była 1:15. Przedpokój jest lekko oświetlony przez latarnię za oknem, więc uznałem, że drzewa rosnące przed domem, poruszając się na wietrze, dały ten śmieszny efekt. Rano zorientowałem się, że te drzewa są wycięte - sterczały tylko bezlistne kikuty, które nijak nie mogły poruszać się na wietrze...
Pominę teraz opis wszystkich nocy, gdy słyszałem jakieś dziwne odgłosy, czy wydawało mi się, że coś widziałem. Przejdę dalej.

Dwa tygodnie temu, pojechaliśmy z żoną na urlop. Mieszkamy w Katowicach, a wybraliśmy się w okolice Wałbrzycha. Jechaliśmy malowniczymi drogami, przez lasy, pola, wsie - omijając te najczęsciej użytkowane, żeby uniknąć nadmiernego ruchu i popodziwiać widoczki. Ja kierowałem, a żona wkrótce zasnęła. Pod Prudnikiem jechaliśmy drogą, wzdłuż której rosły pojedyncze drzewa, a dalej rozciągały się pola. Wbrew moim planom, nie byliśmy jedynymi użytkownikami tej trasy. W pewnym momencie mignął mi na poboczu jakiś większy kształt, który zidentyfikowałem jako przydrożny krzyż (ok. 3 metry wysokości) i postacie Maryji i Jana. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale pierwszy raz spotkałem się z tym, żeby przy drodze postawiono krzyż wzbogacony o te dwie postacie. Nie mogłem się jednak zatrzymać i lepiej się mu przyjrzeć, bo był zbyt duży ruch. Zapamiętałem jednak to miejsce i postanowiłem, że w drodze powrotnej zatrzymamy się tam i zrobię kilka zdjęć. Tydzień później, gdy jechaliśmy tą trasą, rozwinąłem zabójczą prędkość 30 km/h i wraz z żoną szukaliśmy krzyża, ale... Nie było go. Wyparował? Możliwe, że z jadąc od drugiej strony widziałem jakieś osobliwe drzewa/krzaki, któa zadziałały na moją wyobraźnię - tak sobie to tłumaczę.

Kto jechał kiedy z Katowic na Prudnik, lub dalej - na Wałbrzuch, wie, że po drodze stoi wiele kapliczek, kaplic, ołtarzyków i kościółków. Często w szczerych polach, czasem skryte wśród drzew, lub osamotnione na wzniesieniach. Czasem, przez ułamek sekundy - do mrugnięcia okiem, lub chwilowego odwrócenia wzroku, żeby kontrolować jazdę, wydawało mi się, że widzę jakieś twarze w zabrudzonych oknach, otwarte drzwi, które po ponownym spojrzeniu były zamknięte, albo pojedyncze postacie, podejrzanie znikające za rogiem budowli, czy wśród zarośli.

Ostatnio doszło jeszcze jedno zjawisko. Już nie mam tyle pracy i kładę się spać o normalnych porach. Często zanim zasnę, wchodzę w faz takiego jakby "półkontaktu" - już niby śpię, ale jeszcze kojarzę, co się dzieje w pokoju. Właśnie wtedy, a czasem trochę wcześniej, słyszę realkstyczny głos, który odzywa się tuż nad moim uchem. Bywa, że tylko wymawia moje imię, lecz zdarza się, że wypowiada parę słów, lub nawet całe zdania. Wiem, że to nie moja żona, bo gdy ona coś ode mnie chce, najczęściej szarpie mnie za ramię, żeby mieć pewność, że nie śpię.


Różne stukania, cienie, sylwetki, odgłosy, szepty, szuranie, kroki, jakieś skrzypienie mebli (świadczące o ich użytkowaniu - jakieś szafki, drzwiczki, krzesła) w nocy, przywidzenia i inne omamy dotykające różne moje zmysły... Choroba? Czy może jednak wcale mi się nie wydaje, a prześladuję mnie jakieś niewytłumaczone siły? Nigdy nie zdarzyło mi się tak, że np. patrzyłem z kimś w tym samym kierunku i ja coś widziałem, a ten ktoś nie... Czy też coś, co usłyszałem, mogła usłyszeć druga osoba - zawsze dotykało mnie samego...



Z góry zaznaczam, że wcale nie twierdzę, że to, co mnie ostatnio spotyka, jest zjawiskiem nadprzyrodzonym. Mam ciężką umysłową pracę, dużo czasu spędzam przed komputerem i nad różnego rodzaju pismami - często zdarza się, że biorę ze sobą materiały do domu i pracuję do późnych godzin nocnych. Do tego dochodzi ciągły stres. Nie wykluczam zatem, że to, co zaraz opiszę, jest wynikiem ogólnego zmęczenia fizycznego i psychicznego. Biorę pod uwagę schizofrenię. Dziękuję za komentarze w stylu "idź do lekarza" - sam na to wpadłem i gdy zapoznam się ze wszystkimi opiniami, zapewne się do niego udam, a jeśli to nie pomoże, rozważę inne możliwości... Egzorcystę? Tu właśnie się gubię.

Nigdy wcześniej nie miałem styczności ze zjawiskami paranormalnymi. Owszem, interesowałem się UFO, potworem z Loch Ness, yeti, wilkołakami i nawiedzonymi miejscami, ale ograniczałem się do czytania różnych publikacji na ten temat i oglądania filmów dokumentalnych. Jedynym ciekawym zjawiskiem w moim życiu jest to, że często gdy wieczorami spojrzę na zegarek, natykam się na godzinę 21:37, ale... traktuję to tylko jako "wyczulenie" na tą godzinę, a pozostałe przyjmuję tak jakby "odruchowo". Teraz przechodzę do rzeczy...


Wszystko zaczęło się przed wakacjami. Miałem wtedy dużo pracy, terminy nagliły, a ja czułem, że funkcjonuję już resztkami sił. Mało spałem i rano budziłem się praktycznie całkowicie zmęczony - nie miałem czasu na odpoczynek. Właśnie wtedy, zacząłem odnosić dziwne wrażenie, że "nie jestem sam". To było nowe doświadczenie, bo wcześniej też nie byłem - jestem żonaty. Teraz, gdy przeanalizowałem to wszystko z perspektywy czasu, dziwnych wydarzeń jest o wiele więcej, niż mi się wydawało.
Pierwszym dziwnym zdarzeniem był dziwny zapach, jakby papierosów, w moim samochodzie. Nie był jednak tak intensywny, ale mimo wszystko wyczuwalny i irytujący. W każdym razie skutecznie "zagłuszył" zapach "plasteliny" - ten specyficzny aromat nowych samochodów, który czułem jeszcze poprzedniego dnia. Nie palę, moja żona też nie i nie mam palących znajomych. Wykluczyłem to, że moje ubrania mogłyby być przesiąknięte dymem papierosowym - co rano zakładam świeże ubranie i wylewam na siebie dezodorant. Także samochód nie mógł być przesiąknięty, bo nikogo palącego nim nie przewoziłem. Próbuję to wyjaśnić tym, że może rano ktoś palił w jego okolicy, choć nie przekonuje mnie to zbytnio.
Tego samego dnia, jednak już wieczorem, po powrocie z pracy, gdy zjedliśmy kolację, a żona poszła już spać, ja usiadłem do komputera. Było może koło 1:00, gdy usłyszałem charakterystyczny odgłos "chodzenia po dywanie". Jeśli ktoś wie o co mi chodzi... Jest to takie specyficzne "cyknięcie", jeśli dywan leży na starych płytkach pcv. Jestem na ten dźwięk wyczulony - w nocy, gdy jest cicho słychać go bardzo dobrze. Z reguły wywołuje go moja żona idąc pez pantofli, albo nasz kot. Sęk w tym, że moja żona spała - a nawet jeśli nie, to na pewno nie wędrowałaby po mieszkaniu po ciemku, tylko zapaliłaby światło. Kot natomiast grzał się na biurku, przy lampce. Od tego momentu zaczęło mi towarzyszyć uczucie, jak gdyby ktoś stał za mną i zaglądał mi przez ramię. Przestawiłem komputer i usiadłem tak, żeby widzieć wejście do pokoju. Za mną była ściana. Dziwne uczucie zniknęło.
Parę dni później, gdy siedziałem przed komputerem i co jakiś czas spoglądałem na zamknięte drzwi do przedpokoju, coś poruszyło się za szybą. Była 1:15. Przedpokój jest lekko oświetlony przez latarnię za oknem, więc uznałem, że drzewa rosnące przed domem, poruszając się na wietrze, dały ten śmieszny efekt. Rano zorientowałem się, że te drzewa są wycięte - sterczały tylko bezlistne kikuty, które nijak nie mogły poruszać się na wietrze...
Pominę teraz opis wszystkich nocy, gdy słyszałem jakieś dziwne odgłosy, czy wydawało mi się, że coś widziałem. Przejdę dalej.

Dwa tygodnie temu, pojechaliśmy z żoną na urlop. Mieszkamy w Katowicach, a wybraliśmy się w okolice Wałbrzycha. Jechaliśmy malowniczymi drogami, przez lasy, pola, wsie - omijając te najczęsciej użytkowane, żeby uniknąć nadmiernego ruchu i popodziwiać widoczki. Ja kierowałem, a żona wkrótce zasnęła. Pod Prudnikiem jechaliśmy drogą, wzdłuż której rosły pojedyncze drzewa, a dalej rozciągały się pola. Wbrew moim planom, nie byliśmy jedynymi użytkownikami tej trasy. W pewnym momencie mignął mi na poboczu jakiś większy kształt, który zidentyfikowałem jako przydrożny krzyż (ok. 3 metry wysokości) i postacie Maryji i Jana. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale pierwszy raz spotkałem się z tym, żeby przy drodze postawiono krzyż wzbogacony o te dwie postacie. Nie mogłem się jednak zatrzymać i lepiej się mu przyjrzeć, bo był zbyt duży ruch. Zapamiętałem jednak to miejsce i postanowiłem, że w drodze powrotnej zatrzymamy się tam i zrobię kilka zdjęć. Tydzień później, gdy jechaliśmy tą trasą, rozwinąłem zabójczą prędkość 30 km/h i wraz z żoną szukaliśmy krzyża, ale... Nie było go. Wyparował? Możliwe, że z jadąc od drugiej strony widziałem jakieś osobliwe drzewa/krzaki, któa zadziałały na moją wyobraźnię - tak sobie to tłumaczę.

Kto jechał kiedy z Katowic na Prudnik, lub dalej - na Wałbrzuch, wie, że po drodze stoi wiele kapliczek, kaplic, ołtarzyków i kościółków. Często w szczerych polach, czasem skryte wśród drzew, lub osamotnione na wzniesieniach. Czasem, przez ułamek sekundy - do mrugnięcia okiem, lub chwilowego odwrócenia wzroku, żeby kontrolować jazdę, wydawało mi się, że widzę jakieś twarze w zabrudzonych oknach, otwarte drzwi, które po ponownym spojrzeniu były zamknięte, albo pojedyncze postacie, podejrzanie znikające za rogiem budowli, czy wśród zarośli.

Ostatnio doszło jeszcze jedno zjawisko. Już nie mam tyle pracy i kładę się spać o normalnych porach. Często zanim zasnę, wchodzę w faz takiego jakby "półkontaktu" - już niby śpię, ale jeszcze kojarzę, co się dzieje w pokoju. Właśnie wtedy, a czasem trochę wcześniej, słyszę realkstyczny głos, który odzywa się tuż nad moim uchem. Bywa, że tylko wymawia moje imię, lecz zdarza się, że wypowiada parę słów, lub nawet całe zdania. Wiem, że to nie moja żona, bo gdy ona coś ode mnie chce, najczęściej szarpie mnie za ramię, żeby mieć pewność, że nie śpię.


Różne stukania, cienie, sylwetki, odgłosy, szepty, szuranie, kroki, jakieś skrzypienie mebli (świadczące o ich użytkowaniu - jakieś szafki, drzwiczki, krzesła) w nocy, przywidzenia i inne omamy dotykające różne moje zmysły... Choroba? Czy może jednak wcale mi się nie wydaje, a prześladuję mnie jakieś niewytłumaczone siły? Nigdy nie zdarzyło mi się tak, że np. patrzyłem z kimś w tym samym kierunku i ja coś widziałem, a ten ktoś nie... Czy też coś, co usłyszałem, mogła usłyszeć druga osoba - zawsze dotykało mnie samego...



Witam! Wierzę we wszystko to, co napisałeś o swoich niewyjasnionych doswiadczeniach. Tą tematyką zajmuję sie od wielu lat, gdyz od dziecka mam z tym i owym kontakt /choć samej jest mi sie czasem trudno z tym uporać/. To nie musi być choroba, tylko nie wolno Ci spanikować. Postaram sie jeszcze szerzej odpisać przy okazji. Pozdrawiam i trzymaj sie! Dasz radę!
  • 0

#34

Bartos Krwawy.
  • Postów: 110
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ludzie mają 2 rodzaje problemów z duchami:
1.Problemy z głową
2.Prawdziwy duch.
  • 0

#35

Arahyll.
  • Postów: 99
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przemęczenie potrafi zrobić swoje. Też miałem dość ciekawe jazdy od przemęczenia. Pamiętam jak jakieś 1,5 roku temu pracowałem na nocnej zmianie. Miałem dość mało ambitną prace która polegała na machinalnym powtarzaniu kilku ruchów aby złożyć części w jedną całość. Miałem taki śmieszny przypadek że już prawie zasypiałem na krześle a o dziwno osiągnąłem zawrotną prędkość w składaniu części. Kolega mówił że byłem jak robot. W moim umyśle pojawiła się też myśl typu "alleluja, zrozumiałem SEDNO tego składania;] He he he....
  • 0

#36

Furia.
  • Postów: 7
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

z godziną to tak bywa, ja kiedyś przez kilka miesięcy widziałam 22.22 :)
  • 0

#37

shar0nie.
  • Postów: 384
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

przede wszystkim: zmień podejście, plan dnia i pracy... kiedy miałam podobny do Ciebie problem, u mnie podziałało.

Owszem, interesowałem się UFO, potworem z Loch Ness, yeti, wilkołakami i nawiedzonymi miejscami, ale ograniczałem się do czytania różnych publikacji na ten temat i oglądania filmów dokumentalnych.

może to już za dużo?
mniej pracy,stresu a więcej snu i relaksu :) i staraj się o tym nie myśleć. Jeżeli to dziwne przeczucie nęka Cię w nocy, idź spać wcześniej, a pracuj rankiem.
Tak z własnego doświadczenia.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych