Co do istnienia PSI-balli (zawsze gdy o tym słyszę przed oczami pojawia mi się obraz Son Goku intonującego: "ka me ha me HA") nie słyszałem o solidnym dowodzie. Nie mówcie mi tylko, że jestem scep i nigdy tego nie próbowałem, bo próbowałem i najciekawszy jest fakt, że nie odczuwałem nic, zero, nada... żadnych rezultatów. Kwestia wiary? Być może, ale prędzej autosugestii i zdrętwiałych rąk, zdrętwiałych od długiego trzymania ich w jednej pozycji.
Jeśli chodzi o gorące psi-balle, to nawet jeśli przedstawi film, na którym widać jak słupek rtęci w termometrze rośnie, to mnie nie przekona, gdyż takie coś można bez problemu samemu spreparować, wystarczy bateria 9V dwa druciki i sprężynka z długopisu i już mamy małą grzałkę, którą bez problemu można przyczepić do termometru, a kamerę ustawić tak, aby owa sprężynka była niewidoczna. Jedynie co może definitywnie potwierdzić istnienie psi-balli i być PIERWSZYM dowodem to test w laboratorium pod nadzorem naukowców i obserwatorów. Niestety wszystkie takie próby albo nie dochodzą do skutku, albo kończą się klapą (bo przecież psionik może się zdenerwować i rozproszyć i wtedy z niezwykłych mocy nici, ale on to potrafi, na prawdę
tylko ci staroświeccy naukowcy mu nie wierzą).