W takich historiach zazwyczaj nawiększym problemem jest sam odbiorca. Ja sam od dłuższego czasu nie czuję się dobrze nocami - oczywiście - czuję się obserwowany, po schodach prowadzących do pokoju wbiegam, czując coś za plecami. A nocen odgłosy? Oczywiście

. Przyczaiłem się już do swoich dziwactw, jakoś z tym żyję. Piszę o tym, bo jest tu prosta zasada: słyszysz coś w nocy, gdy masz wyostrzone zmysły i nadinterpretujesz. W drugą stronę: coś Cię irracjonalnie zaniepokoi, więc wyostrzają Ci się zmysły. Pardon za ten truizm.
Oczywiście nie twierdzę, że "masz coś z głową", absolutnie! Sama jednak rozumiesz - i już o tym była tu mowa - że sceptycyzm jest w takich sytuacjach nadzwyczaj pomocny - przy okazji dodaje nieco odwagi.
Stare domy mają do siebie to, że w nocy oddychają, ale też zdarza się, że ktoś w nich umiera. Dlatego najlepiej porozmawiaj z innymi lokatorami, może coś słyszeli ciekawego. Pułapka na myszy to również dobry pomysł

.
Przede wszystkim jednak zgodzę sie z przedmówcami: jeśli sytuacja stanie się dla Ciebie zbyt kłopotliwa a jesteś wierząca - zostaje Ci Kościół. Więc przede wszystkim modlitwa za zmarłych, możesz zamówić intencję na mszy. Jeśli wierzysz w sens spowiedzi, powinna dodać Ci odwagi. Modlitwa w ogóle ma ogromną moc, naprawdę. Oczywiście tylko, jeśli się naprawdę w nią wierzy.
Co do zapalającego sie samoczynnie światła: ja bym się - mówiąc kolokwialnie - zdefekował ze strachu. Niemniej przyczyna może być prozaiczna. Nie jestem ekspertem w tym temacie, mogę się mylić, ale w nocy raczej mało sprzętu elektrycznego działa, więc sieć jest mniej obciążona. To może mieć pewien wpływ.
Serdecznie życzę Ci powodzenia i odwagi