Witam
Zastanawialiście się czasem, o tym czy żyć dalej czy też ze sobą skończyć (umrzeć)? Problemy, ciągłe porażki w życiu, cywilizacja, brak szczęścia, brak miłości i tym podobne rzeczy..
Jeżeli mieliście takie myśli, moglibyście się nimi podzielić, co wam się nie podoba, co was skłoniło wybrać taką opcję, itp? Czekam na wasze opinie, bo mi osobiście myśli się o tym co ze sobą zrobić gdyby..
..sam od siebie [ i od zawiązanych przez siebie problemów] nie uciekniesz, ...choćbyś uciekał od siebie [i od nich] z prędkościami ponadświetlnymi i najbardziej krzywymi drogami,... choćbyś uciekał w inne wymiary również poprzez tysiące uśmierceń siebie i swoich ciał,... ty i to co zawiązane przez ciebie zawsze i wszędzie będą z tobą
...sam przed sobą [i przed zawiązanym przez siebie] się nie ukryjesz, ...choćbyś chował się przed sobą [i zawiązanym] za zasłonami czasu, grubymi na eony wieków, ..choćbyś dzielił siebie w nieskończoność i przykrywał tysiącem coraz gęstszych, cięższych i grubszych ciał to wszystko co w tobie jest ci niewygodne oraz to wszystko co jest niewygodnym z tego przez ciebie wcześniej zawiązanego
..choć możesz jak zawsze stworzyć sobie złudy ucieczki od siebie lub ukrycia się przed sobą ,..bo jak każdy masz taka boską moc,.., uśmiercając się na siebie, oślepiając się na siebie, ogłuszając się na siebie czy znieczulając się na siebie .... to porzucone i skryte za zasłona coraz grubszej nieświadomości będzie oczywiście nadal żywe lecz jako pozbawione twego światła i twej uwagi z czasem i odległością będzie tobie coraz bardziej ciemne, obce i nieprzyjemne i wrogie,. i będzie w tej "ciemnicy" coraz bardziej się potworzyć i spotwarzać oraz będzie coraz bardzie nieświadomie ci ciężyć, nieświadomie tobie ciebie zżerać, kłuć i dręczyć ,..a ty w tej części, choć trochę świadomej siebie będziesz coraz bardziej niekompletnym, udręczonym i chorym, ..niekiedy tak bardzo, że po którejś tam śmiertelnej twojej ucieczko'schowce, zabraknie ci czasu i sił by się skompletować i narodzić w miarę pełnym lub by przerazonym zdążyć się urodzić w ciele przed ponowną ucieczka od niego w śmierć czy dalszą schowkę przed sobą
..wybór należy do ciebie...czy dalsza ucieczka od siebie lub dalsze zagarnianie siebie pod dywan nieświadomości z coraz bardziej nieodłącznym na twoich ustach przekleństwem [przeklinaniem] boga i siebie lub tez "wziaść byka za rogi usiaść i bez strachu jeżdzić na nim" oraz zacząć na powrót świadome i przytomne żyć, będąc [coraz bardziej] kompletnym i [coraz bardziej] doskonałym, zdrowym i szczęśliwym, [coraz bardziej] błogosławiąc zawsze i wszędzie zarówno siebie jak i boga [w miarę bezpiecznego, świadomego i przytomnego rozwiązywania siebie i tego w sobie co jest lub co stało sie juz nam niepotrzebnym i niewygodnym]