Chyba mnie pogięło ale
w ubiegłym tygodniu, do drugiej (!) w nocy, oglądałem wytwór fińsko szwedzkiej kinematografii.
To zupełnie jak ja Zachęcił mnie Twój post. I wbrew pozorom - kino skandynawskie ma się czym pochwalić. Ten film, wg mnie, lepszy nawet od American History X.
Z tymi przemyśleniami, to nie wiem... Do multi-kulti - takiego, jakie mamy w zachodnim wydaniu - nadal nie czuję się ani trochę przekonany. Na tle takiego środowiska, jak to przedstawione na filmie, nietrudno o uzyskanie kontrastu. Każda skrajność jest zła.
Dodatkowo wyróżniłbym te dwie sytuacje, gdy brat, pomimo odmiennych poglądów (czy raczej stanów umysłu ), wstawił się za bratem. A brat za przybranym synem - i przeciwko bratu. Priorytety, jak w życiu.
Ok, co ja ostatnio oglądałem refleksyjnego? Ot, choćby taki Buried - niesamowite jak sama końcówka filmu potrafi zadecydować o odbiorze jego całości. Gdyby była inna (dla tych co oglądali - wiadomo jaka), przeszedłbym koło tego obojętnie.
Podobnie (końcówka) jest w przypadku Absolwenta. W obu przypadkach widać, że Amerykanie czasem mają przebłyski i wiedzą, co potrafi zdziałać...