Zgadzam się z Wiśnia88, że to napewno był paraliz przysenny, do dnia dzisiejszego takie doznania sie nie powtórzyły. Chciałbym cos jeszcze wyjaśnić.
Opisując swoj stan - stawiając autodiagnozę z tych dwóch zdarzeń miałem już pewna wiedzę na tten temat. Doczytałem, podpytałem znajomego lekarza i przekonałem sie, że takie wyjaśnienie sprawy jest jak najbardziej wiarygodne. Z drógiej strony, realizm tych doznań, niesamowite przezycia pozwalały mi przypuszczać, że jestem może tym jednym z wybranych, którymi ONI postanowili sie zainteresować. Przecież okoliczności na to wskazywały. Byłem przeziez sam, mieszkam na poddaszu - chociaz w bloku, więc jakiś rodzaj "intymności" był zachowany. Po pierwszym zdarzeniu byłem podniecony myślą, że TAK miałem kontakt - przeciez pamiętam twarz czająca sie w kącie pokoju, straszny huk w uszach i to wszystko takie realne z otwartymi oczami. Zaczekałem na "drugi raz",był mniej przyjemny zastanawiający i na koniec taki szokujący, że cierpie na "chorobę" która znana jest nauce od wieków.
KATARZYNO, nie chcę stawiac diagnozy w twoim przypadku, nie mam do tego legitymacji, lecz najbardziej prawdopodobne jest zaburzenie którego sam doświadczyłem. Może faktycznie ONI przychodzą do ciebie nocą co może cię czynic wyjątkową lub też mniej wyjątkową jako obiekt testów - bo takie wrażenie zostaje gdy emocje opadną. Jeszcze raz niewiem.
Mysle, że nie wszystkie zdarzenia można w ten sposób tłumaczyc, napewno jest wiele prawdziwych "odwiezin" może kiedys dowiemy sie dlaczego.
coś jeszcze, cytat z innego forum (ja nie jestem sceptykiem jesli chodzi o obcych):
"W jaki sposób śpimy.
Co noc każdy z nas ma sny, bez względu na to, czy pozostają nam one w pamięci. Sny mogą ulec zapomnieniu nad ranem, lecz w czasie, gdy w naszej głowie roją się fantastyczne sceny, umysł wykazuje bardzo ożywioną aktywność, a ciało jest całkowicie unieruchomione. Ten swoisty paraliż ma istotne znaczenie, w przeciwnym bowiem razie staralibyśmy się "odgrywać" nasze sny, co mogłoby skończyć się tragicznie. W normalnej sytuacji mięśnie są całkiem rozluźnione i nie reagują na to, co umysł nakazuje im robić. Wyjątek stanowią mięśnie sterujące ruchami oczu i procesem oddechu. Gdy budzimy się nad ranem paraliż zwykle mija. Czasami jednak mechanizm, którego zadaniem jest utrzymywanie rozdziału życiem we śnie i na jawie, trochę się zacina. W takich przypadkach, gdy zapadamy w sen lub budzimy się, możemy odczuć ogarniającą nas niemoc: nie możemy poruszyć się ani wydać z siebie głosu. Zjawisko to znane jest medycynie jako paraliż senny. Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca, trudności w oddychaniu i uczucie strachu. Doznanie to jest tym bardziej przerażające, że osoby mu poddane są świadome swego otoczenia, jednak znajdują się w stanie, który naukowcy określają mianem halucynacji hipnagogicznej. Jest to stan przejściowy między jawą a snem, w którym nasze marzenia senne są tak wyraziste, że wydają się wstrząsająco prawdziwe. Dla wielu osób pierwszą oznaką paraliżu sennego jest dziwny hałas; pomruk, może też wydawać się odgłosem kroków, szumem silnika lub nawet piskliwym śmiechem." Potem następują drgawki ciała, tak więc w relacjach jest mowa o uczuciu trzęsienia, silnych drgań, falowania lub wykręcania. W pokoju mogą pojawiać się dziwne efekty świetlne - błyski, niewielkie gwiazdki lub lśniące kształty. Niejednokrotnie cały pokój zdaje się być wypełniony niesamowitą poświatą, a znajdujące się w nim sprzęty otoczone są aureolą lub roziskrzone. Jednak najbardziej przerażające w paraliżu sennym jest poczucie bliskiej obecności jakiejś istoty. Nawet gdy nikogo nie widać i nie ma żadnego powodu do takich przypuszczeń, po prostu ma się świadomość, że w pokoju jest ktoś jeszcze. W wielu sytuacjach obecność daje się faktycznie zauważyć ( w stanie katapleksji oczy śniącego są często otwarte ), przy czym może ona przybierać rozmaite formy - człowieka, zwierzęcia, demon a nawet kosmity. Sny o obcych.
Omawiane raporty o nocnych wizytach skłoniły wielu badaczy do wniosku, iż wyjaśnieniem klasycznych przypadków kontaktu z kosmitami być może jest zwyczajny paraliż senny. Emerytowany psycholog Robert Baker, w swoim opracowaniu "Alien Dreamtime ( "Sny o kosmitach" ), przytacza historię powszechnie znanego przypadku uprowadzenia Whitleya Striebera. "Obudziłem się nagle, bardzo wczesnym porankiem - relacjonuje Strieber - ktoś stał przy moim łóżku. Poznałem go po jego ogromnych, ciemnych oczach. Nie mogłem krzyknąć, nie mogłem uciekać. Każdy mięsień mojego ciała był sztywny niczym kawałek drewna. Oddychałem z dużym trudem." Jak zauważa Baker, między relacjami Striebera i Ronalda Seigela istnieje duże podobieństwo. "Oba sprawozdania, jeśli chodzi o ich wymiar praktyczny, są właściwie identyczne - stwierdza Baker - cała różnica polega na tym, że ofiary paraliżu sennego, udające się do terapeutów, usłyszą diagnozę mówiącą o katapleksji, podczas gdy ci, którzy udadzą się do wyznawców ufologii, dowiedzą się, że zostali porwani." Baker jest sceptykiem, jeśli chodzi o istoty pozaziemskie i uważa, że bliskie spotkania z kosmitami to tylko współczesna forma mitu wynikłego z przeżycia paraliżu sennego. Pomruki i niezwykłe wibracje charakterystyczne dla stanu paraliżu, świadczą teraz o obecności pozaziemskiego statku kosmicznego, "pieszczoty wiedźmy" przerodziły się w badania wykonywane przez obcych, a odczucie unoszenia się lub lotu są teraz podróżami w kosmos. Wadą tej teorii jest fakt, że nie wyjaśnia ona wszystkich przypadków "wzięć", zwłaszcza tych, które wydarzyły się za dnia lub w których uczestniczyły całe grupy osób, w dodatku z udziałem postronnych świadków. żrodło:
http://www.niewyjasn...enny-t3179.html