Napisano
04.12.2007 - 17:07
Witam. Mam Wam do opowiedzenia historię, która zdarzyła mi się dzisiaj w szkole. Trochę się wahałem co do miejsca, bo nie widziałem tego dokładnie, więc nadawałoby się do działu "Życie po śmierci". Ale jako że tam dałem już o sobie znać, i to stosunkowo niedawno, więc postanowiłem umieścić posta tutaj, w UFO.
Ale do rzeczy. Jak już wspominałem, było to dzisiaj w szkole. Stałem na korytarzu (III piętro) i rozmawiałem z kolegą. Przez jakiś czas patrzyłem w zachmurzone niebo, ale na chwilę odwróciłem się. I wtedy to się stało. Zobaczyłem bardzo wyraźnie oślepiający odbłysk światła. Co w tym dziwnego? Otóż dwie rzeczy:
1) Skąd to światło? Przecież przez chmury słońce świeciło słabo, a to musiało być odbicie jasnego promienia.
2) Jak to odbiło to światło? Zaznaczam, że było to dosyć spore, na oko ze dwa duże samochody. Poza tym, jaka powierzchnia mogła odbić to światło? Ptak? Chyba nie jest z metalu? Samolot? Tak nisko? Helikopter? Kompletnie bez hałasu?
Niektórym może się to wydać błaha historia. Jest to w pełni uzasadnione - często widujemy kątem oka niezidentyfikowane kształty. Mi też się tak zdarzało - najwyraźniej, do tej pory, widziałem rąbek długiej sukni przemykający za oknem. Ale to było zupełnie co innego. Uwierzcie mi.
Czy pytałem kolegów? Oczywiście, ale możecie domyślić się ich reakcji. To był ułamek sekundy. Czy obserwowałem potem niebo? Rzecz jasna, ale już nic nie spostrzegłem, a poza tym to było tuż przed dzwonkiem.
Niecierpliwie czekam na Wasze sugestie!