Skąd bierze się w ludziach potrzeba ciągłęgo straszenia i bycia straszonym końcem świata, apokalipsą, zagładą, kataklizmem, spiskami, anihilacjami przez obce cywilizacje i innymi tym podobnymi zdarzeniami ?
Rozumiem jeszcze hipotezy naukowe (ocieplenie, zmiana biegunów). Ale nadinterpretacja różnych tekstów, to już lekka przesada. Tak np. było kiedyś z Nostradamusem. Pamietam, że "przewidział wszystko co się wydarzyło do tej pory". Jego geniusz polegał na tym, że ludzie dostosowali jego teksty tak, by pasowały do historii. Potem pojawili się inni "prorocy", nowe przepowiednie a Nostradamus popadł w zapomnienie. Chyba nie było już roku, w którym to nie miał nastąpić osławiony konieć świata... I nadal ten proceder się kręci. Wykształciła się nawet "naukowa" gałąź tego -
kody. Kod Da Vinci, kod w Biblii.. Czekam już tylko na rewelacje ilu bitowego klucza szyfrującego użył Bóg na górze Arat