Szukam, szukam i znaleźć nie umiem. Nikt wcześniej nie pisał bezpośrednio o nieśmiertelności?
No a więc czym to zjawisko jest? Naturalnie funkcjonowaniem organizmu przy pełnej świadomości... po wieczne czasy. Ale pojawia się pytanie! Co z tym ciałem? Czy może się starzeć? Kiedy zostaniemy prochem na niewiele nam się zda ten dar (?). A co z nienaruszalnością tego ciała? Jak ktoś nas zasztyletuje na zawsze będziemy BRZYDKIE blizny? Albo jak ktoś nas… przemieli w maszynce do mięsa… Ciekawe, co wtedy. Przypomina mi się epizod z jednej z kampanii z heroesa, wybuch otwierający portal między wymiarami delikwenta „sprzątnął”. Ale jak się okazało jego sługa znalazł go gdzie indziej, o tyle, że nagiego, jakby właśnie się na nowo utworzył. Czy jeżeli ktoś nieśmiertelny to możliwe jest złamanie praw fizyki? A może mamy do czynienia z czymś na wzór T1000 z Terminatora II ? Po prostu jego strzępy się znów zespolą w jedno ciało.
Drugi problem, to uzyskanie efektu nieśmiertelności. Mam pewien plan, ale nie chce mi się próbować, za długo by to zajęło a i tak nie sądzę, żebym był w stanie coś osiągnąć. Chodzi mi o nakłonienie umysłu, żeby ciągle odtwarzał komórki nerwowe oraz dbał o „świeżość” pozostałych podzespołów ciała. Medytacja, wniknięcie w siebie. Ale z drugiej strony jak rozwalimy sobie głowę z Colta czy ViSa to nie będziemy mieli mózgu… przynajmniej sprawnego. Ta metoda w żaden sposób nie zapewnia nam niezniszczalności.
Kolejna to oddzielenie duszy od ciała, jednak bez „środka” transportu ona sama niewiele raczej może zdziałać, a ciało w tym wypadku może umrzeć. Wtedy dusza musi szukać nowego nosiciela, ale w końcu inne dusze nie będą chciały jej oddać swojego nosiciela, a trup… Przecież jednego właśnie opuściła.
Zapewnić sobie nieśmiertelność poprzez modną dla RPG czy innych fabularnych gier zamianę w lisza lub inne nieumarłe stworzenie wg mnie jest raczej bajką. Żebyśmy mili jeszcze pozostać przy swoich zmysłach? Już raczej będziemy bezwolni i do cna puści. Poza tym nie mam żadnego pomysłu, jak można taki stan osiągnąć. Potężna, starożytna magia - też mi coś
Optymalnym wyjściem byłoby stworzenie sobie ciała idealnego, a nawet żywego mechanizmu. Powiem tylko tyle, uwarunkowany genetycznie robot
Ale naszym genetykom do tego jeszcze (miejmy nadzieję?) daleko. A nam samym jeszcze dalej.
Kontrakt z diabłem odpada
Pewnie trochę byłoby spoko, ale później albo byśmy żyli po końcu świata, albo… piekiełko ;d
Ciekawe w jaki sposób osiągnęli nieśmiertelność inni. Choćby Saint Germain wspomniany w innym dziale. Nicolas Flamel, jego dom rozebrano na kawałki a i tak nic nie znaleźli. Eliksir nieśmiertelności… ciekawe, jakie miał by mieć działanie?
A może wielokrotne narodziny. Rodzimy się ze świadomością, kodem genetycznym i wspomnieniami naszego wcześniejszego wcielenia. Ale problemem mogą być rodzice
Ale czy opłaca się żyć wiecznie? Jakbyśmy mieli dostać jakąś nieuleczalną chorobę i się męczyć w nieskończoność, albo by miało nas spotkać stoczenie się na dno bez możliwości powrotu do normalnego życia to nic ciekawego. (albo jakby nas skazali na dożywocie
). A może być też tak, że nasze życie byłoby pasmem nieszczęść… po co to przedłużać na taką skalę?
Osobiście mam trochę abstrakcyjną wizję nieśmiertelności. Dusza zjednoczona z ciałem, a raczej ciało z duszą do tego stopnia, że materialne ciało może przechodzić w stan duszy (czystej energii?). Dzięki temu niezniszczalność byłaby nasza. Starzenie odpada. A zawsze można wrócić do dawnej formy, dzięki czemu nie tracilibyśmy wiele z naszej fizyczności. Tylko jak to spożytkować.
Kolejnym problemem byłaby wojna nieśmiertelnych, jakby „wybrańców” pojawiło się kilku. Ludzie już to do siebie mają. Jeden drugiemu by utrudniał życie
A co zrobić z osobami które są o krok od dostąpienia do tego grona? Jakby wszyscy nagle chcieli być nieśmiertelni… Pytań jest wiele. Dla jednostki to może być fajnie… może do stu lat, ale kiedy umrą wszyscy znajomi, cała rodzina i zostaniemy sami? Posunięcie się do wiecznego życia w tym świecie jest dosyć ryzykowne. Zresztą moim zdaniem również nieosiągalne, przynajmniej dla zwykłego śmiertelnika.