6 grudnia 2003 w sobotę audycja "Archiwum Roberta Bernatowicza" w radiu TOK FM poświęcona była zagadce zabójstwa prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego. Gośćmi w studiu byli dwaj naukowcy z Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego: dr Jerzy Kasprzak i prof. Bronisław Młodziejowski. Obaj zgodnie stwierdzili : to nie Lee Harvey Oswald zabił Kennedy'ego!
Pomimo braku dostępu do utajnionych materiałów (np. zdjęć z autopsji itd.), polscy badacze doszli do wniosków zadających kłam oficjalnej wersji (obowiązującej do dzisiaj) przedstawionej w raporcie Komisji Warrena: Oswald nie był "samotnym szaleńcem", a co najważniejsze, nie był jedynym strzelcem (o ile w ogóle strzelał, chociaż polscy naukowcy nie wykluczają takiej możliwości). Trzeba dodać, że obaj są wybitnymi specjalistami w swojej dziedzinie, więc trudno powiedzieć, że sprawą zajęli się niepoważni, szukający na siłę sensacji, "ludzie znikąd".

Jako że z powodu klauzuli tajności najważniejsze materiały dowodowe nie są dostępne dla badaczy, dr Kasprzak i prof Młodziejowski musieli zadowolić się tym, co ogólnodostępne, ba - każdy po krótkich poszukiwaniach większość informacji znajdzie w Internecie. Polscy naukowcy na zlecenie Japończyków z Kaneko Creative Agency (działających z upoważnienia telewizji japońskiej) przeprowadzili badania kryminologiczne dostępnych publicznie dokumentów, z których najważniejszymi okazały się:
- Zapis filmowy, tzw. "film Zaprudera", nakręcony na kamerze 8mm (od nazwiska autora, który sfilmował cały moment zamachu), na którym widać klatka po klatce jak padają kolejne strzały
- Policyjny zapis dźwiękowy momentu zamachu (na taśmie magnetofonowej), z którego dzięki specjalistycznej aparaturze wyłowiono z tła odgłosy wystrzałów.
- Analiza zdjęć otworów po kulach.

Strzałką zaznaczony "Człowiek z parasolem"Większość badaczy skłania się do poglądu, że strzelców na miejscu zamachu było trzech. Najważniejsze założenia tej teorii doskonale wyłożył Oliver Stone w filmie "JFK", więc nie trzeba chyba przytaczać tutaj wszystkich faktów, skupmy się na tym, co odkryli polscy kryminolodzy. Analiza filmu Zaprudera, odgłosów strzelaniny i zdjęć otworów po kulach pozwoliła im postawić tezę, że strzelców było trzech, a strzałów pięć. Dzięki badaniom otworów po kulach ustalili pod jakimi kątami kule dosięgły celu, co z kolei pozwoliło ustalić lokalizację strzelców! Nazwali ich snajperami "X" i "Y", trzecim strzelcem był Oswald. Ważne jest także stwierdzenie Polaków, że wg nich "X" i "Y" byli profesjonalnie wyszkolonymi zawodowcami (Oswald miał być tylko przynętą, kozłem ofiarnym). Wojskowi snajperzy przechodzą specjalnie szkolenia, dzięki którym ich cel jest brany w krzyżowy ogień (co zwiększa pewność trafienia), potrafią "wstrzelić" się jednocześnie, odgłosy strzałów zlewają się w jeden, co utrudnia lokalizację miejsca, z którego oddano strzał. Właśnie taka sytuacja miała miejsce na Dealy Plaza. Oswald miał oddać strzały z szóstego piętra. Według polskich badaczy snajper "X" znajdował się w tym samym budynku co Oswald, na pierwszym lub drugim piętrze. Natomiast snajper "Y" faktycznie stał w krzakach przy wjeździe do tunelu.
Zapis oscyloskopowy pozwolił stwierdzić niezbicie, że strzelano z trzech różnych rodzajów broni. Wszystkie strzały oddano w ciągu 8,72 sekundy. Oto jak się rozkładały:
* I faza: 3 strzały w ciągu 3,12 sekundy
* II faza: przerwa trwająca 3,93 sekundy
* III faza: 2 strzały w przeciągu 1,96 sekundy
Które strzały trafiły? Oto rekonstrukcja zdarzeń wg polskich naukowców:
* Strzał 1 - Sygnałem dla snajperów mogło być otworzenie przez jednego z widzów czarnego parasola (widać to na filmie, powstała specjalna teoria na temat udziału "Człowieka z parasolem - Umbrella Man" w zamachu). Być może strzelać wspólnie z "X" miał Oswald, ale z jakichś powodów tego nie robi. Strzela snajper "X" (ze składnicy), trafiając prezydenta Kennedy'ego w plecy (widać to na filmie Zaprudera, prezydent łapie się za szyję) pod kątem 8-10 stopni. Kula wychodzi krtanią i zostaje gdzieś w samochodzie.
* Strzał 2 - Snajper "Y" czeka, cel chowa się na chwilę, w końcu pada strzał, który trafia w drogowskaz (widać to na filmie Zaprudera, nie zwrócono wcześniej na ten fakt uwagi).
* Strzał 3 - Strzela Oswald, trafia gubernatora Connaly'ego (pocisk trafia pod kątem 40 stopni). Obala to teorię tzw. "magicznego pocisku", według której jedna kula miała trafić zarówno prezydenta, jak i gubernatora.
* Strzał 4 - Snajper "Y" strzela z przodu do Kennedy'ego w czoło po prawej stronie, jest to strzał śmiertelny.
* Strzał 5 - Strzela snajper "X", postrzał w tył głowy.
Dr Kasprzak i prof Młodziejowski zakładają, że snajper "Y" strzelał z broni dużego kalibru: 45-50 cali (12,7 mm), prawdopodobnie ze sztucera używanego do polowań na grubą zwierzynę (np. słonie, bawoły). Według doktora Kasprzaka użyta być mogła eksperymentalna amunicja, posiadająca w czubku ładunek wybuchowy.
Wyniki tych badań jednoznacznie wskazują na kilka bardzo ważnych rzeczy: Oswald nie zabił Kennedy'ego, nie działał sam, a zamach był przygotowany niezwykle profesjonalnie. Strzały oddane do prezydenta były pod bardzo płaskim kątem, nie mógł ich więc oddać Oswald, znajdujący się na piątym piętrze.
Prof Młodziejowski i dr Kasprzak pomimo tak znaczących odkryć nie chcą spekulować na temat tego, kto mógł zlecić zamach. Chcieli jedynie udowodnić, że przy pomocy technik kryminologicznych możliwe jest odkrycie tego, w jaki sposób przeprowadzono sam atak. Sceptycznie również podchodzą do możliwości, że śledztwo w tej sprawie mogłoby zostać wznowione. Jeśli nie zrobiono tego przez 40 lat, pomimo wielu znaczących wątpliwości, dlaczego miałoby to stać się teraz? Rezultaty swych badań i ich szczegółowy opis polscy badacze zawarli w książce, która już niedługo powinna ukazać się na naszym rynku.
Na sam koniec audycji Robert Bernatowicz przygotował dla słuchaczy jeszcze jedną niespodziankę: przedstawił nagranie świadka, który Ruby strzela do Oswaldaprzekazał niezywkle ciekawą poszlakę rzucającą nowe światło na sprawę zamachu. Jak wiadomo, Lee Harvey Oswald został zastrzelony przed kamerami telewizyjnymi podczas wyprowadzania go z budynku. Zabójcą był Jack Ruby, podejrzewany o kontakty z mafią. Jak początkowo stwierdził, zabił Oswalda żeby "oszczędzić wdowie po prezydencie cierpień podczas jego procesu". Już sam fakt, że zamachowiec był w stanie się do niego zbliżyć i oddał strzał jest podejrzany. Ale do rzeczy - rozmówca Roberta Bernatowicza w dzień zabójstwa Oswalda przebywał w Londynie w domu księcia Eugeniusza Lubomirskiego.Wspólnie zszokowani oglądali moment zabójstwa, a kiedy kamery pokazały twarz Ruby'ego, książę Lubomirski wykrzyknął: "Ja znam tego człowieka! To Rubin, siedział ze mną w sowieckim więzieniu!". Jeśli to prawda, wskazywać to mogło na powiązania Ruby'ego z radzieckim wywiadem. Może był uśpionym agentem, tzw. "kretem"? Ta poszlaka uwiarygadniałaby teorię, według której w zamach zamieszani byli komuniści.

Jaka nie byłaby prawda, z pewnością jeszcze nie raz usłyszymy o kolejnych rewelajach na temat zamachu - wydarzenie to już na stałe wpisało się w naszą historię i nurtować będzie zapewne także następne pokolenia.
Na tej stronie znajdziecie mnóstwo fotografii związanych z zamachem na Kennedy'ego.
Zapraszamy również do dyskusji na ten temat na Forum Gildii Tajemnic.
Artykuł z Nowej Gildi Tajemnic