JEZUS BYŁ ŻONATY
EWANGELIA JEZUSA..Rozdz.6
10. Kiedy Jezus skończył lat osiemnaście, ożeniono Go z Miriam, dziewicą z rodu judzkiego, i żył z nią przez lat siedem. I zmarła ona, gdyż Bóg wziął ją do siebie, aby mógł On kroczyć dalej do wyższych zadań, które miał spełnić i cierpieć za wszystkich synów i wszystkie córki ludzi. (Rozdział 6.10)
Ja, Chrystus, wyjaśniam, prostuję
i pogłębiam słowo:
Ja nie byłem nigdy ożeniony. W tym pokoleniu (1989r.), słowo "ożeniony" ma inne znaczenie. Dla człowieka tego czasu znaczy ono zawarcie małżeństwa w urzędzie stanu cywilnego i ewentualnie ceremonię w ziemskim kościele w obecności i za pośrednictwem kapłana.
Również słowo "zaślubienie" ma w Duchu inne znaczenie niż "zawarcie małżeństwa". Zaślubienie w Duchu Bożym oznacza, że dwoje ludzi zawiera przymierze z Bogiem i stara się osiągnąć jedność w Bogu. Zawarcie związku małżeńskiego jest postanowieniem według praw tego świata. Zaślubienie natomiast jest przymierzem wierności z bliźnim przed Bogiem, w którym dwoje ludzi postanawia urzeczywistniać Boże prawa i razem prowadzić czyste, oddane Bogu życie.
W książce tej słowo "ożeniony" oznacza: złączony przez miłość Boga.
Jezus był w Duchu połączony ze wszystkimi ludźmi i istotami, z wszelkim bytem - tak jak Ja Jestem połączony jako Chrystus.
Jako Jezus, to znaczy jako Syn Człowieczy, musiałem doznać i tego połączenia z płcią żeńską, abym mógł ją zrozumieć i jej pomóc.
Jako Jezus z Nazaretu miałem głęboką, czystą łączność z tą niewiastą, która była Mojej istocie bardzo bliska. Prawo głosi: podobne przyciąga podobne. Ta niewiasta miała w swojej istocie aspekty, których wibracje były podobne wibracjom Mojej duszy. Poprzez te aspekty byliśmy w głębokiej łączności. Ja odczuwałem się w niej, a ona we Mnie. W ten sposób przeżyłem świat odczuć żeńskiej zasady w szacie ziemskiej i dzięki temu rozumiałem niewiasty, które w latach, kiedy nauczałem, były przy Mnie.
Krótko przed rozpoczęciem okresu Mojego nauczania, życie ziemskie tej niewiasty dobiegło końca. Bóg, nasz odwieczny Ojciec, zabrał ją do siebie, tak jak później wielu mężów i wiele niewiast, którzy szli za Mną. Na tym świecie bowiem przychodzenie i odchodzenie dusz jest prawidłowością, która nie podlega samowoli, lecz działaniu prawa siewu i zbioru lub świetlistego prawa Bożego.
Moim zadaniem jako Jezusa z Nazaretu, Chrystusa Bożego, było zagłębić Iskrę Zbawczą w dusze ludzi. Moje cierpienia i fizyczna śmierć były znakiem zatwardziałości ludzi. Gdyby synowie i córki Boga z rodu Dawida pozwolili się wezwać przez Jana i przeze Mnie i gdyby wiernie poszli za Chrystusem w Jezusie, to jeszcze więcej synów i córek z innych rodów dołączyłoby do nich, aby wiernie pójść w Moje ślady. Tak powstałby lud, który mógłby być świadomie ludem Dawida, ludem Królestwa Pokoju Jezusa Chrystusa. Ponieważ jednak ród Dawida, który jest powołany do Dzieła Zbawienia, pozostał w grzechu, przyjąłem na Siebie część jego winy i część winy poszczególnych ludzi z innych rodów. Dlatego mogłem zostać uwięziony i tak rozpoczęło się Moje cierpienie.
Gdyby ród Dawida nie pozostał w grzechu, to również przyniósłbym Iskrę Zbawczą wszystkim duszom i ludziom - ale nie musiałbym znosić cierpienia i fizycznej śmierci na krzyżu. Tak więc cierpiałem dla synów i córek ludzi, gdyż nie stali się oni świadomie synami i córkami Boga, spełniającymi Jego wolę.
Gdyby ród Dawida stał przy Mnie, całe to zdarzenie miałoby inny przebieg. A gdyby cały żydowski naród - łącznie z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie - przyjął i ugościł Syna Bożego, spełniając prawo Boże, to siła częściowa pozostałaby w prasile, gdyż ten, kto spełnia odwieczne Prawo, nie potrzebuje wsparcia.
KLIK