Dla mnie bardzo dziwne są podstawy zadawanych pytań. Z góry zakładają obraz tego byśmy nie byli: godni, warci uwagi, prymitywni, obiektami w zoo, zamknięci, skłonni do agresji ze strachu.
Otóż głównymi problemami mogą być podstawowe bariery. Odległości międzygwiezde są zbyt wielkie. I tutaj mówię tylko o lokalnej strefie, nie istotach z obcej galaktyki niezwiązanej grawitacyjnie z naszą grupą. Ponieważ gdyby lot z prędkością światła byłby opanowany nie daje to tak naprawdę żadnej podstawy do bycia korsarzem międzygwiezdnym. A to już jest technologia na wysokim poziomie. Co wcale nie przybliża obcej cywilizacji do zawitania naszego ziemskiego życia. Może wcale nie jesteśmy tego warci, ale podwzględem kosztu logistycznego. Zawsze zakłada się, że obca cywilizacja nie posiada nic z naszego systemu. Bo my ludzie jesteśmy tacy dziwni i głupi, że żadne inteligetne życie na innej planecie nie wpadnie na podobne rozwiązania społeczne. To tworzy później teorie wyssane z filozoficznego palca jako iż sens życia człowieka jest wyjątkowy, unikalny, że inne stadne życie pozaplanetarne nie potrafiło lub nie chciało utworzyć systemów polityczno-monetarnych.
Moje przemyślenia też są tylko gdybaniem. Jednak zawsze staram się trzymać kurs rozsądku. Ponieważ możliwe, że w naszej lokalizacji nie ma źródła pozyskiwania paliwa do podróży z prędkościami światła. Bądź równie dobrze nasza rasa, która reprezentuje inteligentne życie w tych okolicach Drogi Mlecznej nie jest godna możliwe, że bardzo kosztownej logistyki co przekłada się na inwestycje bez możliwości zwrotu włożonych składowych do odbycia takiej podróży.
Ale w sumie swoje wytłumaczenia opieram na prostym wniosku. Prędkość światła to bariera dla każdego taka sama. Może trzeba pobierać energię z gwiazd za pomocą skomplikowanej i zaawansowanej technologii, nie w każdym miejscu można to robić, paliwo musi być zaplanowane starannie by podróż była możliwa do kolejnej stacji lub od razu w powrotną stronę. Może tworzenie stacji "polowych" jest kolejnym problemem nawet dla zaawansowanych naukowców i inżynierów obcej rasy. Dlatego może nas odwiedzili parę razy jednak są w innej okolicy gdzie ich przetrwanie jest niemożliwe, może przybysze z kosmosu i sami astronauci obcych są wręcz tworzeni pod takie długoletnie loty i sami mają ograniczeni czas w podłożu biologicznym. To, że nasza Gwiazda Słońce daje życie na ziemi wcale nie znaczy, że jest wartościowa dla innych by pobierać z niej energię do lotów. Może w ogóle paliwo tego typu powstaje w mgławicach i każdych innych strukturach a w naszej lokacji tego po prostu nie ma. Byli parę razy, zbadali, może kilka innych ras jednak opanowana granica technologii jest przeszkodą. Utrzymywanie takiego okrętu międzygwiezdnego może zużywa to samo paliwo do lotu jak i na bieżące utrzymanie oraz eksploatacje więc loty były i ich nie ma, a jak są/były to tylko tymczasowo.
Dlaczego każdy próbuje żyć filmami sci-fi, dlaczego wszystko to jest Star Trek i spółka. Są pewne prawa we Wszechświecie, super rasa, ludzka, psia każda może osiągnąć pewien pułap, specjalizacje w danej dziedzinie. A potem kapa i to wszystko - dalej nic nie ma, osiągneliście level max, koniec gry. Lub nie koniec, możecie sobie egzystować z pełnymi możliwościami rozwoju. To wszystko, czemu to takie trudne dla fanatyków UFO.
Wcale nie musimy być gorsi. Możemy być naprawdę bardzo rozwinięci na tle życia we Wszechświecie. Może jesteśmy super rasą, która jeszcze rozwija swój maksimum. Czemu od razu niby ma być teleportacja, zawijanie przestrzeni, wsysanie gwiazd do odkurzacza... moze tego po prostu nie ma i nie będzie bo stan fizyczny i prawa, które panują we Wszechświecie nie są tak otwartę jakby się mogło wydawać na założeniach. Oni wiedzą o nas że jesteśmy, my wiemy o nich. Jedni są bardziej pewni, drudzy opierają się na poziomie rozwoju lokalnej wiedzy astronomicznej i technologicznej, wyciągają wnioski, snują potecjalne możliwości co robią inni. Dla mnie równie dobrym założeniem jest, że nie ukazują się bezpośrednio nam bo może narobili na innej planecie taki bałagan wśród tubylców, że nauczyli się iż to zbyt wielki szok dla formującej się poglądowo rasy rdzennej. Dlatego jedni obserwują z daleko, jedni może byli, trzeci nawet do nas nie dolecą bo może Ziemia i układ słoneczny jest na lekkim odludziu a lot w ten rejon jest cięzki do realizacji bez konkretnych celów misji.
A z drugiej strony społeczności typu homo-sapiens może być pełno i 90% cywilizacji ma podobne gdybanie a 10% osiągnęło możliwość patrzenia na dowód bezwględny, ale nie ma w tym gwiezdnych wojen, zabijania, wysysania energii, zjadania. Bo jeżeli rozwinęli pewien pułap techniki i społeczny to niby dlaczego mają postawić sobie cel by szukać głupszych ras i je niszczyć czy niewolić jeżeli samodzielnie doszli do takiego stanu rzeczy. Jak przestanie się patrzeć na to wszystko z perspektywy filmu, kultury sci-fi to można dojść do takich konkluzji. To wszystko jest banalne i proste lecz trzeba odrzucić tą wpojoną schematyczność w myśleniu iż możemy być gorsi. Niby na jakiej podstawie ktoś to wymyślił? Nigdy nie udowodniono jasno i prosto, że statek spoza Ziemi był tu lub są regularnie. Gdyby zaczęli to robić w czasie boom na UFO już dawno byśmy o tym pisali jak o pogodzie. No, ale widzę teoria spiskowa to musi być podstawa myślenia o tym dlatego, że jak skonstruuje młotek tzn., że chciałem nim walić w głowę a ktoś potem wymyślił, że gwoździe też da się tym wbijać.