Napisano
23.05.2012 - 15:04
Za pasem Kuipera znajduje się masywne ciało niebieskie, prawdopodobnie wielkości Neptuna - takie wnioski ze swoich badań przedstawił Rodney Gomes podczas konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego. Oznacza to, że w naszym układzie jest więcej planet niż dotychczas sądziliśmy.
Nie tylko Gomes uważa, że w Układzie Słonecznym znajduje się co najmniej jedna dodatkowa planeta. Astrofizycy John Matese i Daniel Whitmire z Uniwersytetu Louisiana w Lafayette uważają, że w obłoku Oorta ukrywa się olbrzymia planeta, czterokrotnie większa od Jowisza.
Do niedawna Układ Słoneczny posiadał 9 planet, w tym Plutona, który został odkryty w roku 1930 przez amerykańskiego astronoma, Clyde’a Tombaugha. Nazwa tego ciała niebieskiego pochodziła od rzymskiego boga podziemi Plutona. W roku 2006 dziewiąta planeta została zdegradowana do kategorii planety karłowatej. Amerykanie nie mogli pogodzić się z faktem, że „ich” jedyna planeta została wykluczona z elitarnego grona planet. Szukali zatem kolejnych planet poza orbitą Plutona. I wydaje się, że są bliscy jej znalezienia.
Planeta cztery razy większa od Jowisza
Astrofizycy prof. John Matese i prof. Daniel Whitmire z Uniwersytetu Louisiana w Lafayette uważają, że gdzieś w obłoku Oorta, w odległości ok. 2,25 bibliona km od Słońca (czyli aż 15 000 razy dalej od Słońca niż Ziemia i 375 razy dalej niż Pluton) może znajdować się nowa, nieodkryta dotąd planeta, która ma masę ponad czterokrotnie większą od masy Jowisza. Dane, które mają potwierdzić jej istnienie, mają być dostarczone jeszcze w tym roku. Są jednak tacy badacze, którzy twierdzą, że te dane zostały już zebrane przez teleskop WISE i czekają jedynie na analizę, a następnie na upublicznienie.
Zdaniem astrofizyków z Luizjany ta teoretyczna planeta jest gazowym gigantem, składającym się głównie z helu i wodoru, z atmosferą podobną do Jowisza, z plamami, pierścieniami i chmurami. Dodatkowo prawdopodobnie posiada księżyce, ponieważ jest to reguła dla wszystkich zewnętrznych planet.
Wszystkie obiekty w obłoku Oorta mają temperaturę zbliżoną do zera absolutnego (-273 st. C). Natomiast hipotetyczna planeta, ze względu na swoją wielkość, będzie miała stosunkowo wysoką temperaturę powierzchni, bo tylko -73 stopnie Celsjusza. Różnica ta wynika z faktu, że tak duży obiekt potrzebuje więcej czasu na ostygnięcie.
Według prof. Daniela Whitmire'a to właśnie gigantyczna planeta, którą roboczo nazwał Tyche, ma odpowiadać za pojawianie się w pobliżu Ziemi komet, które naukowcy sklasyfikowali jako przybyłe z obłoku Oorta.
Tyche, której imię pochodzi z mitologii greckiej, była boginią i uosobieniem przypadku, opiekowała się miastami, ale także losem i szczęściem poszczególnych ludzi. W mitologii rzymskiej jej odpowiednikiem była Fortuna.
Prof. Matese uważa, że nie ma co przesądzać o nazwie, ponieważ o tym, czy dany obiekt zostanie uznany za nową dziewiątą planetę, decydować będzie Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU - International Astronomical Union). Poza tym może pojawić się inny problem. Tyche prawdopodobnie uformowała się wokół innej gwiazdy i została później przechwycona przez pole grawitacyjne Słońca. Dlatego istnieje możliwość, że jeśli przypuszczenia profesorów z Luizjany potwierdzą się, IAU może zdecydować się na stworzenie całkowicie nowej kategorii dla tej właśnie planety.
Planeta wielkości Neptuna
Brazylijski astronom Rodney Gomes twierdzi, że poza tzw. pasem Kuipera (obszar Układu Słonecznego, który rozciąga się za orbitą Neptuna w odległości od 30 do około 55 j.a. od Słońca) może znajdować się hipotetyczny masywny obiekt (niewidoczny dla teleskopów). Pas Kuipera jest podobny do pasa planetoid między Marsem a Jowiszem, ale jest o wiele większy, gdyż 20 razy szerszy i od 20 do 200 razy bardziej masywny. Każdego roku odkrywa się tam dziesiątki różnych obiektów, w tym również takie, które rozmiarami są zbliżone do Plutona.
Gomes przeprowadził liczne obliczenia, które wykazały, że kilka obiektów z pasa Kuipera, w tym planetoida Sedna, poruszają się po innych, niż przewidywane dla nich, orbitach. Rozwiązaniem tej zagadki może być tylko istnienie obiektu wielkości planety, który jest na tyle masywny, że wywiera wpływ grawitacyjny na niektóre ciała z pasa Kuipera, zmieniając nieco ich orbity.
Brazylijski astronom podaje dwa rozwiązania. W pierwszym przypadku mielibyśmy do czynienia z planetą czterokrotnie większą od Ziemi (zbliżoną wielkością do Neptuna), obiegającą Słońce w odległości ok. 225 miliardów km.
W drugim przypadku mógłby to być dużo mniejszy obiekt, np. wielkości Marsa, który na swojej bardzo wydłużonej orbicie zbliża się maksymalnie do Słońca na odległość 8 miliardów kilometrów (Pluton znajduje się w odległości ok. 6 miliardów kilometrów od Słońca).
Ustalenia Gomesa nie wskazują jednak lokalizacji rzekomej planety, która według niego „może być wszędzie”. Dlatego wielu amerykańskich astronomów podchodzi sceptycznie do rewelacji Brazylijczyka. Rory Barnes – astronom z Uniwersytetu Waszyngtońskiego – stwierdził, że odkrycie to stanowiłoby doniosłe wydarzenie naukowe, z tym że „nie ma żadnych dowodów, iż [planeta] rzeczywiście istnieje”. I dodał, że jak na razie więcej wiadomo o tym, w jaki sposób mogłaby się uformować.
Jedna, dwie, a może więcej planet?
Planety Gomesa i obu profesorów z Luizjany wpisują się w naukowe tradycje poszukiwania „Planety X”. Idea masywnego ciała niebieskiego krążącego daleko za orbitą Neptuna pojawiła się po raz pierwszy w połowie XIX w. Jest to idea bardzo żywotna - wraca ciągle w różnych mutacjach. Jej efektem jest np. odkrycie Plutona. Potem doszły kolejne odkrycia obiektów w pasie Kuipera, zbliżonych rozmiarami do Plutona. Jednak astronomom ciągle nie dają spokoju perturbacje w ruchach planet i planetoid. Na granicy Układu Słonecznego jest coś, co zakłóca ich orbity.
W 2005 r. na łamach Astronomical Journal Patryk Lykawka z Uniwersytetu w Kobe pisał o wypracowanym modelu zakładającym istnienie nieznanego obiektu na granicach Układu Słonecznego. Być może już niedługo będziemy świadkami odnalezienia dziewiątej, a może i dziesiątej planety Układu Słonecznego.
Źródła: Time, NASA, National Geographic