0
historia pewnej miłości
Posted by
AnnaS
,
29 October 2011
·
1895 wyświetleń
Czuję wielką miłość. Wypełnia całe moje ciało. Jak świeży podmuch promieni Słońca, jak Fioletowy Płomień, który rozgrzewa całe ciało i uwalnia od blokad...
Tak się właśnie czuję. Cała wypełniona cudowną energią... Ciało po brzegi nasycone Cudem Miłości...
A ta Miłosć nie pochodzi od człowieka...
To mi dało do myślenia...
mój mąż jest osobą, która lubi mieć wszystko pod kontrolą, lubi wszystko sobie podporządkować tak by było po jego myśli. Zwierzęta czują przed nim respekt i nie zbliżają sie do niego bo paraliżuje je strach...
Mówię to na przykładzie pewnego kota.. Tak. w całym moim wywodzie chodzi o kota. Moją kochana kotkę Pchełkę.
Od zeszłego roku od zimy koczuje u nas na balkonie. Na początku uciekała tylko jak usłyszała dźwięk podnoszonych rolet. A gdy otwierały się drzwi od balkonu uciekała w pospiechu...
Potem zaczełam ją karmić. O głaskaniu i zbliżeniu się do niej nie było mowy.
Była późna wiosna, początek lata. Zaczęłam ją dokarmiać, co bardzo się mojemu meżowi nie podobało. Ale ja i tak robiłam swoje. Potem i on zaczał kupowac karmę. W końcu nadałam kotce imię. Zrobiłam to na siłę, ale przyszedł czas że imię samo ze mnie wyszło i byłam wielce zaskoczona.
Potem Pchełka nauczyła sie wręcz domagać o swoje i kiedy robi się głodna przychodzi, staje na dwóch nogach i dwoma przednimi łapkami "drapie" szybę żeby ją wpuścić do mieszkania. Tak, już wchodzi do mieszkania. Czasem wezmę ją na ręce. Na początku wyrywała sie jak szalona. Teraz daje się chwilę pogłaskac a potem jakoś próbuje sie zwolnić z ramion.
Kilka dni temu przyszła wieczorem. Jak zwykle od razu pomaszerowąła do kuchni.
Bardzo źle się wtedy czułam. Miałam czarne myśli w głowie...
Pchełka połozyła sie na krześle, podeszłam do niej i zaczęłam ją głaskać po pyszczku. Wydawała ciche pomruki, i widziałam jak jest jej dobrze. Po chwili poczułam wilekie ciepło które idzie od niej z czubka głowy. Patrzyła na mnie zamglonym wzrokiem i widziałam ze jest jej dobrze...
Pochwili głaskania i mnie wypełniło ciepło i nagle poczułam wielką miłosć do życia. Poczułam wielką miłość do kotki, choć i tak ją bardzo kochałam. Tak, kochałam.
I przed chwilą, kiedy mąż jeszcze spał wpuściłam ją do domu, nakarmiłam a ta zaczęła się łasić. Mówiłam do niej łagodnie, wziełam na ręce i położyłam na krzesło obok. Głaskałam. Jednak zeszła z tego krzesła. Ciagle miałam ochotę wziać ją na ramiona...i nagle..
wcisneła się na krzesło na którym siedziałam. Usiadła za moimi plecami. Byłam zaskoczona, ale czułam wielkie ciepło które zaczeło krążyć po całym moim ciele. Nie mineła chwila a kotka zaczeła dwoma przednimi łapkami wbijać mi z zadowolenia pazurki z udo. Po następnych kilku chwilach miałam już ją na kolanach...
To był dla nie wielki szok. Sama weszła na kolana... Czułam jej szczęscie i moja weilką miłość do tego zwierzęcia...Płynęło od niej wielkie ciepło, które zaczęło ogarniać mnie całą. Bolał mnei brzuch w miejscu czakry sacrum i zaczał przechodzić... Czułam jak opuszczają mnie wszelkie blokady... A kotka spojrzała mi w oczy zamglonym wzrokiem i położyła się z powrotem za plecami... Ciągle ją głaskałam a ta przewróciła się na plecy żeby pogłaskac ja po brzuszku. Zatem głaskałam a w sercu czułam ogromną miłość...
nie należę do osób które kontrolują by czuć sie bezpiecznie. Patrzę i widzę życie, które należy darzyć miłoscią. Życie które należy oswoić, zyskac jego zaufanie, przesyłac mu jak najwiecej ciepła i miłości... I właśnie dziś poznałam wielką moc tej miłości...
Miałam kiedyś kamień faraona. Na początku jego moc powodowała ze byłam "naćpana" energią. Ale zaden kamień - który de facto tez jest żywą isotą - ani kryształ ani inne tym podobne istoty nie dały mi tak wielkiej błogiej chwili. Miłosć do Pchełki zaczyna być odwzajemniona i to powoduje przepływ wielkiej energii, której nie potrafię tu opisać...
Każdy z nas ma przynajmniej jedno zwierze mocy. Jak twierdzą indianie są to dwa zwierzęcia. prosiłam intuicję by pokazało mi się to zwierze we śnie, ale zamiast tego śniły mi się dwie melodie... Obudziłam się szczęsliwa, ze je usłyszałam i je spiewałam po cichu w kuchni, bo mąż jeszcze spał... I wtedy przyszła pchełka... Ona jest moim zwierzęciem mocy...Mocy wielkiej miłosci...
Tak się właśnie czuję. Cała wypełniona cudowną energią... Ciało po brzegi nasycone Cudem Miłości...
A ta Miłosć nie pochodzi od człowieka...
To mi dało do myślenia...
mój mąż jest osobą, która lubi mieć wszystko pod kontrolą, lubi wszystko sobie podporządkować tak by było po jego myśli. Zwierzęta czują przed nim respekt i nie zbliżają sie do niego bo paraliżuje je strach...
Mówię to na przykładzie pewnego kota.. Tak. w całym moim wywodzie chodzi o kota. Moją kochana kotkę Pchełkę.
Od zeszłego roku od zimy koczuje u nas na balkonie. Na początku uciekała tylko jak usłyszała dźwięk podnoszonych rolet. A gdy otwierały się drzwi od balkonu uciekała w pospiechu...
Potem zaczełam ją karmić. O głaskaniu i zbliżeniu się do niej nie było mowy.
Była późna wiosna, początek lata. Zaczęłam ją dokarmiać, co bardzo się mojemu meżowi nie podobało. Ale ja i tak robiłam swoje. Potem i on zaczał kupowac karmę. W końcu nadałam kotce imię. Zrobiłam to na siłę, ale przyszedł czas że imię samo ze mnie wyszło i byłam wielce zaskoczona.
Potem Pchełka nauczyła sie wręcz domagać o swoje i kiedy robi się głodna przychodzi, staje na dwóch nogach i dwoma przednimi łapkami "drapie" szybę żeby ją wpuścić do mieszkania. Tak, już wchodzi do mieszkania. Czasem wezmę ją na ręce. Na początku wyrywała sie jak szalona. Teraz daje się chwilę pogłaskac a potem jakoś próbuje sie zwolnić z ramion.
Kilka dni temu przyszła wieczorem. Jak zwykle od razu pomaszerowąła do kuchni.
Bardzo źle się wtedy czułam. Miałam czarne myśli w głowie...
Pchełka połozyła sie na krześle, podeszłam do niej i zaczęłam ją głaskać po pyszczku. Wydawała ciche pomruki, i widziałam jak jest jej dobrze. Po chwili poczułam wilekie ciepło które idzie od niej z czubka głowy. Patrzyła na mnie zamglonym wzrokiem i widziałam ze jest jej dobrze...
Pochwili głaskania i mnie wypełniło ciepło i nagle poczułam wielką miłosć do życia. Poczułam wielką miłość do kotki, choć i tak ją bardzo kochałam. Tak, kochałam.
I przed chwilą, kiedy mąż jeszcze spał wpuściłam ją do domu, nakarmiłam a ta zaczęła się łasić. Mówiłam do niej łagodnie, wziełam na ręce i położyłam na krzesło obok. Głaskałam. Jednak zeszła z tego krzesła. Ciagle miałam ochotę wziać ją na ramiona...i nagle..
wcisneła się na krzesło na którym siedziałam. Usiadła za moimi plecami. Byłam zaskoczona, ale czułam wielkie ciepło które zaczeło krążyć po całym moim ciele. Nie mineła chwila a kotka zaczeła dwoma przednimi łapkami wbijać mi z zadowolenia pazurki z udo. Po następnych kilku chwilach miałam już ją na kolanach...
To był dla nie wielki szok. Sama weszła na kolana... Czułam jej szczęscie i moja weilką miłość do tego zwierzęcia...Płynęło od niej wielkie ciepło, które zaczęło ogarniać mnie całą. Bolał mnei brzuch w miejscu czakry sacrum i zaczał przechodzić... Czułam jak opuszczają mnie wszelkie blokady... A kotka spojrzała mi w oczy zamglonym wzrokiem i położyła się z powrotem za plecami... Ciągle ją głaskałam a ta przewróciła się na plecy żeby pogłaskac ja po brzuszku. Zatem głaskałam a w sercu czułam ogromną miłość...
nie należę do osób które kontrolują by czuć sie bezpiecznie. Patrzę i widzę życie, które należy darzyć miłoscią. Życie które należy oswoić, zyskac jego zaufanie, przesyłac mu jak najwiecej ciepła i miłości... I właśnie dziś poznałam wielką moc tej miłości...
Miałam kiedyś kamień faraona. Na początku jego moc powodowała ze byłam "naćpana" energią. Ale zaden kamień - który de facto tez jest żywą isotą - ani kryształ ani inne tym podobne istoty nie dały mi tak wielkiej błogiej chwili. Miłosć do Pchełki zaczyna być odwzajemniona i to powoduje przepływ wielkiej energii, której nie potrafię tu opisać...
Każdy z nas ma przynajmniej jedno zwierze mocy. Jak twierdzą indianie są to dwa zwierzęcia. prosiłam intuicję by pokazało mi się to zwierze we śnie, ale zamiast tego śniły mi się dwie melodie... Obudziłam się szczęsliwa, ze je usłyszałam i je spiewałam po cichu w kuchni, bo mąż jeszcze spał... I wtedy przyszła pchełka... Ona jest moim zwierzęciem mocy...Mocy wielkiej miłosci...