Skocz do zawartości






Zdjęcie
- - - - -

13 piątek czyli życie jest piękne

Napisane przez livin , 14 November 2009 · 992 wyświetleń

Ano i minął i piątek 13-tego. Pechowy dzień? Paranormalny? Chyba tak...na szczęście skończył się wesoło. Każdy by pomyślał dzień jak co dzień, ja jednak jako osoba zapobiegawcza wzięłam wolne i zostałam w domu (pomińmy prawdziwe powody...;).
I to był mój pierwszy błąd. Odpocząć miałam, wyluzować. I tak z tego cudownego spokoju wynikła III wojna światowa (raczej n-ta domowa). Moja szanowna mamusia do pracy również nie poszła i się lekko mówiąc szczepiłyśmy. Ratowałam się myślą, że umówiona wieczorem jestem na piwo z osobami z pracy, a konkretnie to chodziło o jedną osobę, wiecie jak to jest ;) Wszak rozpędziła ta myśl chmury burzowe i nastrój nie był taki zły.
Nie marnując czasu na domowe pyskówki, postanowiłam się wybrać do biblioteki w celu wypożyczenia książek. I znów się zaczęło...Trzy razy bym wywinęła orła, jednakże opatrzność nade mną czuwała i skończyło się na łapaniu równowagi, autobusów w stronę domu nie było i trzeba było drygać na pieszo (mądra koleżanka moja na 6centymetrowych obcasach, więc oczywiście powolutku, ażeby kostek nie skręciła), pogoda paskudna, ja głodna jak pies, coraz więcej wątpliwości, ostentacyjny sms od kolegi w rytmie "no ja dziś nie mogę przepraszam głupio wyszło bla bla bla" (to już przelało czarę goryczy, a raczej nadszarpnęło moją cierpliwość do męskiej nacji), powrót w ramiona zła, echem do domu się znaczy, szybka ewakuacja do dziadków, humor zepsuty, w telewizji serial którego nie lubię i moje stanowcze koniec i basta dość tego. Postanowiłam coś z tym zrobić. I co zrobiłam? Ano, to co zazwyczaj w takich przypadkach. Postanowiłam się upić.
Tak też udałam się z L* w miejsce w którym byłam umówiona, towarzystwo wesołe z irokezami na głowach i w glanach. Po zakupie trunków postanowiliśmy dokonać konsumpcji. Spokój nasz zakłócony został przez jednego baardzo niemiłego i baaardzo pijanego pana w dresach. Owy pan aby pokazać swoja wyższość rozwalił koło nas butelkę, zaczął ciosaś kamieniami i mało wyrafinowanym słownictwem. Tak też dowiedziałam się, że jestem brudasem i czarnuchem. Miło, nie ma to jak szczerość ;) My jako osoby spokojne postanowiliśmy zostawić pana w samotność oraz ukrócić mu rozrywkę. Udaliśmy się do pubu. I tu dopiero zaczęła wracać mi wiara.
Pub branżowy, że tak to określę, dobra muzyka, towarzystwo i wściekłe za niewielką cenę. Zabawa dobra, wariacje, kieliszki, starszy pan, który wziął się nie wiadomo skąd, śmiech i chociaż chwila zapomnienia. Miły chłopak po przejściach (ano przecież musieliśmy się pocieszyć, nieszczęścia chodzą parami), rozmowa, rady, troszkę czułość i odrazu lepiej na serduchu. Niestety jak wszystko co miłe, impreza musiała się kiedyś skończyć. I tak poszłam z A na przystanek, poczekałam z nim na autobus i wróciłam do domu. Kaca leczyłam do 15.
Kurka wodna nasunęła mi się myśl, że chciałabym więcej takich wypadów w tak fatalne dni. Tyle, że nie chcę tych fatalnych dni, a wypady zbyt częste pewnie by się znudziły. Chciałabym zachować ten horacjański złoty środek, żeby nie popadać w takie skrajności, ale kurcze noo...chyba za bardzo uczuciowa jestem i nie potrafię...
Oj ten trzynasty dał mi w kość, w sumie jak i każdy inny dzień. Odbiłam sobie, owszem, ale nie zmienia to faktu, że dalej czuję się rozczarowana, troszkę jest mi przykro, bo nie wszystko poszło tak jakbym tego sobie życzyła, troszkę też jestem zła na siebie, bo wyobrażam sobie coś co nigdy nie zaistnieje, troszkę złamane mam serce, bo... no bo mam, troszkę zła jestem na znajomych, którzy mieli się pojawić,a sprawę olali. Z drugiej strony to troszkę, a wręcz karygodnie dobrze się bawiłam i tego się postaram trzymać. No,a żeby poprawić sobie humor i poczucie kobiecości pozwolę sobie na parafrazę kalibra 44 dotyczącą pewnego osobnika otóż " A chu* mu w du*e nawet 13stego w piątek" Wredna jestem. Wiem;)

  • 0



Dosyć osobiste :)
    • 0

Maj 2025

P W Ś C P S N
   1234
567891011
12131415161718
1920212223 24 25
262728293031 

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze