Skocz do zawartości


Zdjęcie

O kotach słów kilka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
26 odpowiedzi w tym temacie

#1

Wilkołak.
  • Postów: 172
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Postanowiłem przytoczyć część teksty z tej strony o kotach.

Dołączona grafika

Kocur pilnujący skarbów
"Około roku 1831, mężczyzna o imieniu Anton Vocet z okolic Mśena szukał skarbu. Przy kopaniu natrafił na garniec przykryty pokrywką. Odgrzebał glinę dookoła, aby go mógł podnieść, gdy w tej chwili usłyszał: 'Panie tato!', 'Panie tato!'.
Pomyślał że go woła zięć, którego zostawił jakieś trzysta metrów od tego miejsca. Dlatego rozgniewany zawołał: 'Co cię czart bierze?!' i odwrócił się. Ale zamiast zięcia, stał tam czarny kocur który uderzył go tak w policzek, że się biedak zwalił na ziemię jakby wyzionął ducha.

Rozpętała się wielka burza, przewracała drzewa, w powietrzu huczało a ziemia dudniała.
Gdy się Vocet opamiętał, uwidział że na miejscu, gdzie wcześniej stał garniec, wielką dziurę i nóż. Zawołał na zięcia, dziurę zasypali kamieniami i poszli do domu. Nóż jednak Vocet sobie zabral na pamiątkę. Za jego pomocą jego dziecko kiedyś ma szanse skarb wykopać"

'Povesti z Cech' J.V. Grohmann

Kolejna relacja sprzed ponad 150 lat:

Stary kocur
"Koty nie lubią słuchać, kiedy się im wypomina, że były przy czarach. W roku 1770 jeden wieśniak z Draźkova był w lesie na drzewo, gdy usłyszał w jednej starej chacie krzyki kotów. Kiedy podszedł bliżej i spojrzał do środka, ujrzał mnóstwo kotów a między nimi i jego kocura. Spadł na niego strach i szybko pośpieszył do domu. Kocur w międzyczasie był już z powrotem a chłop w domu zaczął opowiadać, co mu się przytrafiło. 'Ty tam byłeś także!' rzekł na koniec i wskazał na kocura, który do tej chwili w spokoju nasłuchiwał. W tej chwili jednak kocur skoczył wieśniakowi do twarzy i wbił mu pazury do szyi. Pozostali szybko podskoczyli z 'holemi', aby kocura zabili. Ten co prawda wieśniaka puścił, ale wyskoczył przez okno zostawiając za sobą wielki smród"
'Povesti z Cech' J.V. Grohmann

* ciekawostka - kot szczekający jak pies, w pewnej chwili uświadamia sobie że jest obserwowany przez człowieka i zaczyna miauczeć:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=qI6i6W0_rZc

Kocie spotkanie
"Jednego razu wracał 'celedin' z nałożonym wozem z młyna w Trebechovicich pod Orebem. Po drodze ujrzał na łące ponad pięćdziesiąt kocurów, a między nimi i kocura swojego pana. Zaczął po nich rzucać kamieniami, ale kocury to rozgniewało i chciały na niego skoczyć; kocur jego gospodarza je jednak zatrzymał. Kiedy mężczyzna dojechał do domu, kocur już leżał na piecu. Celedin wziął się do opowiadania i wyliczał co mu się przydarzyło. Przy słowach 'nasz kocur był także pomiędzy nimi', skoczył kocur z pieca, rozbił okno i wybiegł na dwór. Kiedy jednak celedin niósł koniom jedzenie, ujrzał na dworze kocury, które się tam zebrały i wściekle się mu przyglądały. Ze strachu, aby mu czegoś nie zrobiły, wrócił się raczej do domu i na dworze się już nie ukazał"
'Povesti z Cech' J.V. Grohmann

Zmora pod postacią kota
Josef Bryja, pięćdziesięcioletni 'vymenkar' z Male Lhoty, pewnego razu leżał w łóżku i nie mógł zasnąć. Około północy spadły na niego dziwne mdłości i za chwilę ujrzał, jak mu po gardle depcze czarny kot. Szybko się odegnał ręka, chciał 'tego pieruna chwycić za ten grzbiet i trzasnąć nim o ziemię, ale czy się dało?'. Kot trzymał się pazurami na jego piersiach, a on nie mógł nawet odkaszleć.
Chciał krzyczeć o pomoc, ale ani tego nie mógł. Było mu tak źle, że by to ani największemu nieprzyjacielowi, a nawet psu nie życzył.
Dopiero jak wybiła pierwsza godzina po północy. Bryja ożył, zyskał pełną świadomość i wspominał, co to się z nim działo. Też go zastanawiało to, kim właściwie była ta 'zmora', co go w nocy dusiła. Rozzłoszczony przygotował sobie wielki nóż, którym tego 'djabła' gdy znów w nocy przyjdzie, zabije.
'Ale ta padlina na mnie już nie przyszła. Ona dobrze wiedziała, że mam na nią przygotowany ten nóż, którym bym ją rozpruł' zakończył swoje wspomnienia Josef Bryja. Od tego czasu już za nim 'zmora' nie chodziła i miał od niej spokój.

Kotka ze zamku we Vidnave
"We Vidnawe stoi zamek, któremu przez poprzedniego właściciela zaczęto mówić 'Gilgenheimb'. Przed trzystu laty na tym zamku przebywał młody leśniczy ze swą rodziną. Pilnie pełnił swoje obowiązki, ponieważ ta praca go bardzo cieszyła. Co mu jednak niemało utrudniało życie, było to, że w czasie jego służby w lesie straciło życie wielu gajowych. Często go napadały myśli o wybraniu służby w mniej niebezpiecznych okolicach.
W tamtym czasie, do służby się zgłosił nowy gajowy. Leśnikowi było szkoda wyrośniętego młodzieńca, i dlatego mu tę służbę próbował odradzić: 'Obszar jest wielki, a niekiedy nie zostanie nic innego jak przenocować w lesie. Z tego powodu stoi w lesie chata. Ale właśnie z tego najlepiej przygotowanego miejsca, nikt już nie powrócił z nocnej służby. Byli tacy sami jak wy, i choć dobrze wiedzieli co ich w chacie czeka, żaden z nich nie dał sobie poradzić i zapłacili za swoją odwagę. Starzy gajowi raczej woleli się przespać na jakiejś polanie, ale młodzi są pewni że to właśnie oni będą mieć dość szczęścia i jako pierwsi noc w tej chacie przeczekają. Radze wam, idźcie szukać służby gdzieś indziej".
Młodzieniec obiecał że będzie unikał niebezpiecznej chaty, jeśli go tylko leśniczy przyjmie do służby. Co miał leśniczy robić, nowego gajowego potrzebował i tak młodzieniec został w Vidnave.
Na drugi dzień szli odwiedzić nieszczęsną budę. Za dziennego światła była wyglądała całkiem dobrze. Po środku pomieszczenia stał stół z krzesłami, w rogu piec gdzie można było odgrzać kolację albo ugotować herbatę. Kawałek od pieca stało łóżko, na którym gajowy mógł odpocząć. Nie brakował nawet suszak na przemoczone ubranie. Młodzieniec był w nowej służbie, wkrótce jak w domu. Służył z radością i nigdy nie zapomniał na obietnicę, którą dał leśniczemu.
Ale młodzieńczy wiek bywa rozbrykany i nie jedna zła myśl się w głowie pojawi. Po jakimś czasie przeklęta buda nie dawała chłopakowi spać. Nie trwało to już długo, a pewnego wieczora stanął w jej progu. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Całe pomieszczenie jeszcze raz dobrze poprzeglądał i nie znalazł nic dziwnego. Zapalił w piecu, na stół położył nabity pistolet, a obok niego łowiecki nóż. Po zmroku zapalił świecę i zaczął czekać, co się będzie dziać. Wieczór przemijał, jedna świeca za drugą się wypalała i nic się nie działo. O północy, kiedy już kolejna świeczka się dopalała, usłyszał na zewnątrz miauczenie kota. Spojrzał do okna a w nim ujrzał czarną kotkę, która powtarzającym się miauczeniem, domagała się wpuszczenia do chaty.
Na zewnątrz było już chłodno, a co więcej zaczął padać deszcz. Gajowemu zrobiło się kotki szkoda, i dlatego otworzył okno. Kotka skoczyła do środka, a razem z nią naskakało do budy dalszych dwadzieścia kotów. Gajowy nie przestawał się dziwić, skąd się wzięły. A o chwilę były w chacie jak w swym domu. Czarna kotka powiedziała pozostałym: 'Więc, zaczynamy!"
W tej chwili wszystkie koty zaczęły dziko tańczyć a przy tym nieprzyjemnie miauczały i wrzeszczały. Młodzieniec patrzył na to cały zadziwiony i żałował, że wpuścił kotkę do środka.
Nie spuszczał z czarnej kotki oczu i był przygotowany na obronę. Nagle przestała tańczyć, skoczyła na stół i zaczęła źle prychać i uderzać młodzieńca łapą po głowie. Ten na nic nie czekał, chwycił tasak i łapę jej uciął. Kotka zaskomlała i wyskoczyła oknem na zewnątrz. Pozostałe koty pobiegły za nią. Nagle nastało wszędzie cicho. Deszcz też przestał padać.
Młodzieniec owinął odciętą łapkę do materiału, położył się do łóżka i zasnął jak zabity. Przebudził się z pierwszymi promieniami porannego słońca. Ugasił tlące się jeszcze węgle w piecu, wysprzątał chatę, chustę z kocią łapką schował do torby i wybrał się w powrotną drogę. Przed domem leśniczym spotkał leśnika. Ten na niego spojrzał i zapytał: 'Najwyraźniej zastrzeliłeś jelenia, że masz na twarzy taką radość?', 'Ależ gdzie tam jelenia, przespałem cało w zaklętej chacie a na dodatek zyskałem i kocią łapkę'. I zaraz sięga do torby, że leśniczemu łapkę pokaże. Rozwiązał materiał i mało co go nie upuścił. W chuście leżała kobieca ręka z pierścieniem. Pośpieszyli do zamku, aby ten dziw pokazać żonie leśniczego. Jakież było ich zaskoczenie, kiedy żonę leśniczego znaleźli w łóżku z uciętą ręką. To ona była tą czarownicą która wszystkich młodych gajowych zagubiła. Leśniczy dwa razy się nie namyślał i wygnał ją z domu, aby w tej krainie już więcej szkodzić nie mogła"
Jirina a Jaromir Polaskovi "Moravskoslezke Povesti"

Drzeworyt sprzed stuleci: Czarownice i zwodnicze zmiennokształtne duchy
pod postaciami kotów


Dołączona grafika


"Kocie przemiany" istot zmiennokształtnych, w dawnej Japonii


Dołączona grafika


Dołączona grafika


Bakeneko (jap. 化け猫? dosł. kot-duch potrafiący zmieniać swoją postać)
Podobnie jak w Europie relacje mówią o ich tańcach i muzyce, a także możliwości do przemian
np. w postacie ludzkie.


Malowidło z 1776r.z Japonii przedstawia
płomienistego demona pod postacią kota, porywającego kobietę,
i coś co wygląda na czasoprzestrzenne przejście w tle.


Dołączona grafika


Relacja z Nautilusa

Duchy pod postacia kotow
"Recz miała miejsce we wsi Wiskitno koło Koronowa w czasie gdy Rosjanie w czasie drugiej wojny światowej byli na ziemiach polskich. Historie opowiadał kiedyś znajomy mojego dziadka który w wieku nie pamiętam dokładnie 14-16 lat wracał pieszo od kolegi. Było już szarawo i w pewnym miejscu zauważył czarnego kota nie zdziwił się więc spokojnie szedł dalej ale po kilku krokach zauważył jeszcze kilka takich samych czarnych kotów więc podszedł bliżej miejsca, podobno było tam co najmniej 20 ciemno czarnych kotów gdy próbował podejść do tego miejsca po kotach nie było śladu jak mówił nawet nie było nigdzie śladów łap itp. mówił też ze gdyby koty uciekały na pewno by je zauważył.

Jak sie później okazało w tym miejscu gdzie pojawiły się koty były zakopane ciała radzieckich żołnierzy zabitych za zdradę czy coś takiego. Pozdrawiam"

Relacja kościelna pochodząca ze średniowiecznego zbioru: "Wielkie Zwierciadło Przykładów":

457. Od Heretyków zwiedzione białegłowy, iako do sprosnego szatana były przystąpiły, Dominika S. Modlitwa pokazała

Gdy św. Dominik w mieście Phanum Jouis Słowo Boże przepowiadał, i heretyków rozmaicie pokonywał, po Kazaniu wedle swego zwyczaju został w Kościele na modlitwie, alić dziewięć Pa szlachcianek przystąpiły do niego, i padszy mu u nóg mówiły:
'Sługo Boży wspomóż nas, jeśli to prawda coś dziś na kazaniu powiadał, tedy dawny duch błędu umysły nasze oślepił. Albowiem które ty heretykami zowiesz, my je za dobrych ludzi mamy, i aż do tego dnia wierzyliśmy im, i trzymaliśmy się ich całym sercem.
Teraz się już wahamy, i wątpić poczynamy. Przeto Sługo Boży wspomóż nas, a proś za nami Pana Boga twego, aby nam wiarę swoją oznajmił, w której byśmy aż do śmierci trwały, i zbawienia dostąpiły'
Tedy mąż Boży zatrzymał się sam w sobie przez chwile modląc się. Potem rzekł do nich:
'Bądźcie odważne, czekajcie z ufnością, mam w Panu Bogu moim nadzieje, iż on, który nie chce żeby kto zginął, teraz wam pokaże jakiemuście Panu służyły'
I zaraz ujrzały między sobą kota jakiegoś dziwnie strasznego, podskakującego; był wielki jako pies, oczy miał okrutne i płomieniste, i język długi, szeroki i krwawy, daleczko z paszczeki wyciągniony.

Dołączona grafika

Ogon krótki i wzgóre podniesiony, sprośność zadnią gdzie się obrócił pokazował i nieznośny smród wypuszczał.
Gdy tedy się około nich przez dobrą chwilę tam i sam ocierał, aż na sznur u dzwona wskoczył, i po nim na Kościół wlazł, a z tamtąd przez dzwonnicę spuściwszy się zniknął, i sprośne ślady po sobie zostawił. Obróciwszy się tedy mąż Boży do tych białychgłów ciesząc się, rzekł:
'Oto przez to co za sprawą Bożą przed oczyma, pod figura się pokazało, możecie obaczyć, kto jest ten, któremu dotychczas heretykom wierząc, służyliście'
I one Panu Bogu dzięki oddając, od onej godziny do wiary Katholickiey doskonale przystały.

Przytoczyłem tylko część tekstu która mówi o kotach, a artykuł ten mówy też i o innych stworzeniach.

Tekst pochodzi ze strony http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/

#2 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

cudne sa te historyjki,faktycznie- koty sa nieziemskie i stac je na wszystko. Najdoskonalsze dzielo Boga, kimkolwiek by On nie byl. Ale mysle ze kazdy porzadnie zakocony czlowiek ma mase historyjek ktore zakasowalyby te wymyslane przez jeszcze nie zakoconych a wiec nie obcujacych z ta doskonaloscia. Przede wszystkim- koty posiadaja absolutnie nadzwyczajna zdolnosc przetwarzania negatywnej energii na pozytywna, w dodatku nie robiac nic, samym mruczeniem. Inna rownie nadzwyczajna umiejetnoscia jest takie okrecenie/czyt.zmanipulowanie/ czlowieka wokol siebie ze ow czlek tanczy tak jak mu kot miauknie, w dodatku.myslac ze jest odwrotnie. Generalnie zycie bez kota jest zaledwie namiastka zycia.

#3

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Koty to inkarnacja szatana, i tylko te stworzenia mi się z tym kojarzą... A zresztą sami zobaczcie
One przez te swoje słodkie oczka mówią "zabiorę ci duszę!".

Użytkownik Nothing edytował ten post 26.04.2013 - 19:22


#4

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6614
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Haha Nothing, przyznam Ci rację. Te zwierzaki są szatańskie, przepadam za nimi i ich obecnością. Miałem ich kilka w swoim życiu i gdyby nie alergia żony, miałbym nadal. To prawda, zabierają duszę, ale dają swoją w zamian.



#5

stupidkid.
  • Postów: 146
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Interesujący artykuł... Koty, jak dla mnie, są strasznie niegodne zaufania i żyją tak, jak im jest wygodnie, mając w tyłku innych. Dlatego ich nie lubię. Paradoksalnie, mam w domu jednego, biednego, nie wyrzucę, nie uderzę, nakarmię, ale wolę psy.

Użytkownik stupidkid edytował ten post 29.04.2013 - 13:46


#6 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

a dlaczego mialabys uderzyc albo wyrzucic, skad w ogole taka mysl? Kiedys czytalam ze psia milosc jest latwiejsza, na kocie zaufanie trzeba sobie zasluzyc, ale czy to prawda? Koty to indywidualnosc, sa nieprzekupne, czasami mam wrazenie ze to one sobie nas wybieraja i zaszczycaja towarzystwem. Mysle ze wiele tych mitow dotyczacych kociastych bierze sie z nieznajomosci kociej natury, a zeby ja poznac- trzeba czasu i uwagi, nie- ustawiania sie na pozycji pana i wladcy, to moze jest dobre w stosunku do psow, na koty dziala wrecz przeciwnie.

Użytkownik ayalen edytował ten post 29.04.2013 - 14:04


#7

stupidkid.
  • Postów: 146
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

a dlaczego mialabys uderzyc albo wyrzucic, skad w ogole taka mysl? Kiedys czytalam ze psia milosc jest latwiejsza, na kocie zaufanie trzeba sobie zasluzyc, ale czy to prawda? Koty to indywidualnosc, sa nieprzekupne, czasami mam wrazenie ze to one sobie nas wybieraja i zaszczycaja towarzystwem. Mysle ze wiele tych mitow dotyczacych kociastych bierze sie z nieznajomosci kociej natury, a zeby ja poznac- trzeba czasu i uwagi, nie- ustawiania sie na pozycji pana i wladcy, to moze jest dobre w stosunku do psow, na koty dziala wrecz przeciwnie.


Chciałam na wszelki wypadek rozwiać wątpliwości, które wynikałyby ze stwierdzenia, że "nie lubię kotów, ale mam". Zresztą, już od dziecka miałam wiele do czynienia z tymi zwierzakami i wydaje mi się, że one nigdy nikomu nie ufają. Jeśli są z człowiekiem to dlatego, że tu im wygodnie, tu mają żarcie i tak dalej. Żyją same i już. To, że "zaszczycają towarzystwem" to jest po prostu kwintesencja kociego charakteru, jak dla mnie :D. Z psami, z kolei, szczególnie tymi skrzywdzonymi, jest dużo trudniej. Jednak przywiązują się do właściciela i kochają bezwarunkowo, a tego ludzie często potrzebują. I dlatego, gdybym miała wybierać, wybrałabym psa.

#8

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Kiedys czytalam ze psia milosc jest latwiejsza, na kocie zaufanie trzeba sobie zasluzyc, ale czy to prawda? Koty to indywidualnosc, sa nieprzekupne, czasami mam wrazenie ze to one sobie nas wybieraja i zaszczycaja towarzystwem.

Koty oswajają ''swoich'' ludzi. ;)
Pod koniec lutego czarny, zdziczały kot gapił mi się w okno około godziny 6 rano. Niesamowicie mnie to zaskoczyło, bo jeszcze żadne inne znane mi stworzenie tak nie robiło. Zapomniałam o tym incydencie, ale 3 dni temu spotkałam prawdopodobnie tego samego kota, siedział na parapecie po wewnętrznej stronie i domagał się nakarmienia. Następnego dnia podszedł do mnie, kiedy byłam na spacerze. Łasił się i mruczał. Ostatnio bardzo często widuję go, kiedy patrzę przez okno; prawdopodobnie zamieszkał gdzieś w okolicy. Niesamowite, jak zdziczałe zwierzę może okazać się ufne i przyjacielskie, w zamian wymagając jedynie tego samego.
Słyszałam oczywiście o zdziczałych zwierzętach, które domagają się opieki, ale nie spotkało mnie to wcześniej pomimo tego, że w okolicy mojego domu żyje spora kocia populacja.

Koty mogą okazać się bardzo wierne. Moja (nieżyjąca już) sąsiadka oddała komuś jednego ze swoich kotów. Po kilku dniach okazało się, że wrócił; przebył kilkanaście kilometrów, by znowu znaleźć się w domu. Był to kot młody (nie kociak, już dość ''wyrośnięty'').

Mysle ze wiele tych mitow dotyczacych kociastych bierze sie z nieznajomosci kociej natury, a zeby ja poznac- trzeba czasu i uwagi, nie- ustawiania sie na pozycji pana i wladcy, to moze jest dobre w stosunku do psow, na koty dziala wrecz przeciwnie.

Otóż to. Dla kota powinno się być przede wszystkim przyjacielem, nie dyktatorem.

Nie rozumiem bitwy, jaką toczą niektórzy psiarze i kociarze. Czy lubienie kotów i psów jakoś się wyklucza? To tak, jakby powiedzieć ''nie lubię kina, wolę jeździć na rowerze''. ;)

Użytkownik dr Lepusa edytował ten post 29.04.2013 - 16:15




#9 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

ojc, tez mam psa choc wole koty, co nie znaczy ze nie lubie psow. Sa inne, maja inne zalety i troche mniejsze zalety. Jest takie madre powiedzenie ze ludzie maja psa a koty maja ludzi. Zreszta, moj TZ ktory byl zdeklarowanym psiarzem- mniej wiecej twierdzacym to co Ty - tak skocial ze teraz sam sobie sie dziwi jak mogl nie doceniac kotow.

Dr. Lepusa, to kocie wybralo Ciebie i oswajalo sobie, one znakomicie znajduja przyjaciol, wyczuwaja dobre serce. Nie wiem czy cos dorownuje kociej intuicji, czasami mam wrazenie ze one wiedza co mysle zanim ja zdaze to sobie uswiadomic...ech, bez konca mozna . O kotach i o psach.

#10

erebeuzet.
  • Postów: 864
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Najprzyjemniej moim zdaniem koegzystuje się ze szczurami 8D

Kotów zwyczajnie "nie trawię" (co ciekawe dopiero od niedawna), ze względu na ich wyniosłość i pewność siebie.
Koty zazwyczaj są cyniczne.

#11

MEfi..
  • Postów: 412
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chyba troszkę przeceniamy koty, nadajemy im za dużo ludzkich cech.
Fakt, mają własną wolę, są indywidualistami, niektóre bywają nawet nieco złośliwe, ale jeśli dobrze je podejść wyczyta się z ich zachowania wszystko.
Są "groźnymi" drapieżnikami - ale leniwe jak jasny piorun. Zwinne i sprytne - a czasem tak "pierdołowate" że bawią do łez.

Uwielbiam koty - z wzajemnością. Wszystkie koty mnie lubią, nawet zdziczałe dachowce, jak jestem sam przyjdą do mnie. Oczywiście jeżeli będzie im się chciało ;)

Żeby nie było - psy też lubię, ale wolę koty :D

Niestety z racji braku czasu i rzadkiego przebywania w domu, nie mogę mieć u siebie na stałe żadnego zwierzaka - chyba że "bezobsługowego" - miałem żółwie, ale tak urosły że nie chcąc ich męczyć, oddałem komuś kto mógł dać im więcej niż akwarium 200 l. w którym przestały się mieścić :) Od czasu do czasu trzymam w domu świerszcze - ubóstwiam ich granie i obserwacje, kiedyś wykupiłem wszystkie w sklepie zoologicznym, na złość jakiemuś hodowcy jaszczurów, żeby uchronić je przed wiadomym losem. Odwdzięczyły się siedmioma generacjami grajków :D Teraz czasem wyłapuję świerszcze po piwnicach - wypuszczam po odkarmieniu :D



#12 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

ludzie kochani, juz nawet za to ze ktos lubi/ nie lubi kociaste- wali sie plusy ujemne???
Ja mam swierszcza rodzinke za lodowka, drugi rok juz sobie mieszkaja, i kociate dostaja cholery nie mogac tam zalezc.
A w temacie- dla mnie roznica miedzy kotami a psem to roznica pomiedzy uczuciem a emocjami. Obcujac z kotami trzeba po prostu uwaznie je obserwowac. Sa tak rozne jak my, i pierdolowate /cudne okreslenie/, i cyniczne, naiwne i przebiegle. Madre tak ze az dech zapiera i durnowate jak but. Pieknie potrafia byc w tu i teraz, kiedy ida, jedza , bawia sie- cale, niepodzielnie sa w tym, absolutnie skoncentrowane na tym co robia. Kiedy kochaja...bezwarunkowo, obdarzaja uczuciem tych ktorzy tego potrzebuja, odepchniete, zignorowane- po prostu odchodza, czekajac na wlasciwy moment. Kochaja za nic, dlatego ze sa i jest ten ktos komu mozna mruczec. Czyste szczescie w kociej formie.

Użytkownik ayalen edytował ten post 30.04.2013 - 06:46


#13

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1625
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kocur paranormalny - niesamowite zdolności kotów

 

Każdy posiadacz kota wie, że jest to zwierzę niezwykle tajemnicze i pełne zagadek. Jeszcze w czasach starożytnych uważało się go za stworzenie o boskich przymiotach. Choć minęły całe tysiąclecia, niewiele się w tej kwestii zmieniło - kot nadal wydaje się magiczny.

 

10z7e3k.jpg

 

Większość badań wskazuje na to, że udomowienie kotów nastąpiło w Egipcie blisko sześć tysięcy lat temu. Od momentu, kiedy pierwszy raz weszły "na salony", stały się symbolem piękna, gracji i tajemniczości. Egipcjanie uważali koty za zwierzęta, którym trzeba oddawać należytą cześć. Do tego stopnia, że jego zabicie oznaczało dla mordercy karę śmierci. Gdy kot umarł, jego właściciel golił brwi na znak żałoby, a ciało zwierzęcia poddawał mumifikacji.

 

W średniowieczu, gdy święta inkwizycja walczyła z wszelkimi przejawami szatańskich działań, kot stał się odzwierciedleniem diabła, będąc jednocześnie nieodłącznym atrybutem czarownicy. W związku z tym na mocy prawa zwierzęta te sądzono i torturowano, po czym kończyły tak, jak i rzekome wiedźmy.

 

Wraz z rozwojem cywilizacji koty zaczynały gościć w domach zwykłych śmiertelników, chociaż utarło się przekonanie, że te o czarnym umaszczeniu pomieszkują w chatach prawdziwych czarownic.

 

Dziś czarne koty nikogo już nie dziwią, ale i tak czujemy się nieswojo, jeśli przebiegną nam drogę.

 

Co jest tak niezwykłego w kotach, że traktujemy je nie jak zwykłe zwierzęta, ale raczej jako "wyższe byty"?

 

Kot zamiast doktora

 

Osoby mieszkające z kotem doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich pupile mają bardzo przydatną umiejętność - gdy któremuś z domowników dolega jakaś przypadłość, kot wchodzi w rolę "nadwornego" lekarza. Przy bólach menstruacyjnych zwykły mruczek kładzie się w dolnej części brzucha kobiety, działając tym samym jak rozkurczający termofor uśmierzając ból.

 

Przy bólu nerek kocur również wie, gdzie się ułożyć, by rozgrzać chore miejsce.

 

No i jest jeszcze oczywiście charakterystyczne "ugniatanie" podłoża przednimi łapkami. Koty wykonują je niemal zawsze, gdy moszczą sobie miejsce do spania, ale zdarza się, że obejmują swoim masażem akurat to miejsce na naszym ciele, w które wszedł nerwoból.

 

Naukowcy twierdzą, że kocie "znachorstwo" to po prostu rezultat wyczuwania przez zwierzę innej temperatury w miejscach dotkniętych chorobą. Sceptycy mówią z kolei, że to zwykły przypadek. A osoby znające ludowe mądrości wierzą, że kot po prostu wie, gdzie boli i pomaga domownikowi zwalczyć dolegliwość.

 

Wąsaty sejsmograf i radiesteta

 

Nie od dziś wiadomo, że koty potrafią wyczuć nadchodzący kataklizm i uciec z miejsca znajdującego się w strefie zagrożenia. Nie znajdujemy ich wśród ofiar tsunami, trzęsień ziemi czy innych katastrof naturalnych. Zanim jeszcze sejsmolodzy lub inni specjaliści odkryją, że nadciąga nieszczęście, koty zdążą już ewakuować się z niebezpiecznej okolicy.

 

Naukowcy tłumaczą te kocie umiejętności wyjątkowo wrażliwymi zmysłami, które zawczasu wyczuwają mikrodrgania i jonizację powietrza.

 

Takie wytłumaczenie w żaden sposób nie sprawdza się jednak w sytuacji, kiedy kot przeczuwa pożar, który ma się zdarzyć dopiero w przyszłości. Znane są przypadki, gdy kocice wynosiły swoje młode z budynku, który trawił ogień dopiero kilka dni później.

 

Zarówno specjaliści od feng shui, jak i radiesteci twierdzą, że kot działa lepiej niż różdżka przy poszukiwaniu szkodliwych dla człowieka żył wodnych. Wystarczy obserwować, gdzie zwierzę najczęściej przebywa, by wiedzieć, że w tym miejscu prawdopodobnie zbiegają się negatywne kanały. Kot wyjątkowo je lubi, z kolei pies będzie je omijać z daleka.

 

Medium i psycholog

 

Większość właścicieli kotów wie, że nie musi się obawiać, iż padną ofiarą fałszywych przyjaciół. Gdy do naszego domu zawita osoba obłudna lub po prostu zła, zwierzę wyraźnie da nam do zrozumienia, że ten "typ" mu się nie podoba. Lepiej posłuchać jego opinii i oszczędzić sobie nieprzyjemności, które mogą wyniknąć z kontynuowania takiej znajomości.

 

Kotom zdarza się czasem, że intensywnie wpatrują się w jeden punkt w mieszkaniu, choć tak naprawdę niczego tam nie ma. Ani gry świateł i cieni, ani muchy czy też falującej pajęczyny. Zdarza się, że obserwują ten sam punkt przez długi czas, nawet przez całe życie mogą zawsze w tym jednym miejscu zatrzymywać się na chwilę "refleksji".

 

Choć ludziom też zdarza się przecież zapatrzeć w siną dal i nie ma w tym głębszej filozofii, osoby wierzące w zjawiska paranormalne są przekonane, że kot konsekwentnie wpatrujący się w jeden punkt po prostu widzi ducha.

 

Żony marynarzy trzymały kiedyś w domu czarne koty, by mężowie szczęśliwie wrócili z morza. Na statku również nie mogło zabraknąć mruczącego zwierzęcia - podobno gwarantował pomyślność wyprawy. Koty są bohaterami wielu przesądów i mrożących krew w żyłach miejskich legend. Bał się ich Adolf Hitler, a nie tak dawno temu jednego z nich zatrudniono na pełny etat w siedzibie premiera Wielkiej Brytanii. Ile z tej kociej mocy to tylko zabobony lub wyjątkowo silny instynkt, a ile jest prawdziwą magią?

 

Czy wasze koty też nie są "tylko" zwierzętami?

 

źródło





#14

Naaveth.
  • Postów: 55
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Z kotami jest tak, że na ich miłość i przywiązanie trzeba zasłużyć. Nie kochają tak jak psy - od razu i szaleńczo, natomiast jeśli się zdobędzie ich serce to zyska się wspaniałych przyjaciół. Żyje z nimi prawie przez całe swoje życie i nigdy nie trafił mi się kot złośliwy, wyniosły czy taki co to ma człowieka głęboko pod ogonem - a przerabiałam i koty rasowe i koty dachowe i wszelakiej maści.  Te zwierzęta trzeba dobrze poznać, żeby powiedzieć - lubię je/ nie lubię ich. Koty są jak Hobbici - nawet po stu latach potrafią zaskoczyć.

 

A tutaj moja Idulinka ciesząca się z dzisiejszego słońca :) 

 

 16681498_1387895951284101_22799891453614



#15

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie kochają tak jak psy - od razu i szaleńczo, natomiast jeśli się zdobędzie ich serce to zyska się wspaniałych przyjaciół. Żyje z nimi prawie przez całe swoje życie i nigdy nie trafił mi się kot złośliwy, wyniosły czy taki co to ma człowieka głęboko pod ogonem - a przerabiałam i koty rasowe i koty dachowe i wszelakiej maści.

 

Oj z tym różnie bywa.Mam i miałem sporo kotów. Licząc ze znajdkami karmionymi przez nas i mieszkającymi w mojej nieruchomości(niewiem nwet jak to nazwać) w małych styropianowych domkach to kotów mamy ponad 20. 

 

Nie kochają tak jak psy - od razu i szaleńczo

 

Od razu i szaleńczo pokochał mnie np  kocurek Kapitan Marchewa. Od razu jak tylko mnie zobaczył próbował chodzić przy nodze jak pies i koniecznie zamieszkać u nas w domu. Po wpuszenieu do domu  od razu właził na kolana gdy pracowałem przy kompie czy jak siedzę na sofie.I robił to nawet wtedy gdy był maleńkim kocięciem.Podobnie było z Noxylinkowa ulubienicą Miri . Natychmiastowa i bezgraniczna miłość do Noxylinki...Mnie toleruje.

 

Mamy tez koty które mimo że sa z nami od kocięctwa to nawet niechętnie dają się podrapać.Jeść to ok , miejsce na zewnętrznym parapecie okna ok, ale np uchyla się przed jakimkolwiek dotknięciem.Taki jest np Pampuch.Łasi się do ..innych kotów.

Mój najstarszy kot -babcia Bogusia lubi nas bardzo ale zdziczała totalnie i warczy ze złości nawet gdy sama się ociera o nasze nogi. Lubi się witać nawet z naszymi psami (mamy dwa duże owczarki) ociera się o ich łapy i ...warczy. Tak jakby wstydziła się że kogoś lubi.Inne koty prozaicznie bije po pysku łapkami. :) Jak psy biegną do furtki to biegnie za nimi jako 3 piesek.W lecie jak jest sporo zwierzyny do złapania potrafi nie wracać przez nawet 3 miechy .  

 

 

zvrf9dt.jpg

 

 

 

nxKMvwa.jpg

 

BvgEX90.jpg






 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych