Skocz do zawartości


Marihuana


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
995 odpowiedzi w tym temacie

#946

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

Taki mały, pouczający tekst:

15 lat za olej z konopi

Import oleju z kwiatów konopi indyjskich to zdaniem polskiego ustawodawcy zbrodnia. Przekonał się o tym dobitnie Jakub Gajewski (Siou), jeden z liderów Wolnych Konopi - za zarzucany mu import 900 gramów olejku dla pacjentów grozi mu 15 lat więzienia!

Największym absurdem całej tej sytuacji jest fakt, że minęło już pół roku od historycznego postanowienia Trybunału Konstytucyjnego, który wyraźnie orzekł, że nie ma podstaw do utrzymywania w Polsce zakazu leczenia marihuaną. Innymi słowy, przepisy, na podstawie których Gajewski ma spędzić 15 lat życia za kratami, są niezgodne z Konstytucją! Parlament zobowiązanie TK jednak olał i bezprawne prawo ma się dobrze.

Na ironię losu zakrawa też fakt, że zatrzymanie miało miejscem raptem kilka tygodni po medialnej ofensywie Doroty Gudaniec i dra Jacka Bachańskiego - matki i lekarza prowadzącego terapię pierwszego w Polsce legalnego pacjenta medycznej marihuany. Zaliczyli wszystkie główne stacje telewizyjne, radiowe, dzienniki, tygodniki etc. Wszędzie - nawet w mediach konserwatywno-katolickich - mówiono o potrzebie unormowania prawnego terapii opartej na konopiach. Pokazywano uśmiechnięte dzieci, które dzięki preparatom na bazie cannabis odzyskiwały siły do życia. Puszczano ckliwe historie cudownych ozdrowień, jak ognia bojąc się jednak poważnej dyskusji nad tym, skąd wziąć lekarstwo. A prawda jest bolesna - jedyną metodą na zdobycie lekarstwa nad Wisłą jest dziś świadome łamanie prawa.

Każdego dnia ja i moi koledzy z Wolnych Konopi dostajemy maile i telefony od osób, których los wystawił na próbę. Ich bliscy cierpią na schorzenia, dla których medycyna konwencjonalna nie znajduje ratunku. Stają zatem przed dramatycznym wyborem - godzić się na nieuchronną śmierć, lub szukać alternatywy za wszelką cenę. Wiedzą, że skuteczność terapii olejem nie jest, jak z żadnym lekiem, stuprocentowa. Wiedzą, że za podanie tego leku swojej matce, ojcu czy dziecku, grozi im wieloletni wyrok. Mimo to decydują się na podjęcie zakazanej terapii. Wysyłanie naprzeciw tych ludzi aparatu represji w kominiarkach i z długą bronią jest absolutnym skandalem i brakiem jakichkolwiek śladów empatii.

Ale zaraz zaraz - powiedzą "prawdziwi Polacy", podtrzymujący narodową tradycję narzekania, krytykowania i szukania dziury w całym - "przecież konopie wcale nie leczą, bo gdyby leczyły, to byłyby w aptece, prawda?". To jest temat na osobną dyskusję - w mojej ocenie, jeśli choć jedno istnienie udało się uratować dzięki tej substancji, to karanie za jej posiadanie lub dystrybucję jest nieludzkie.

"Dura lex, sed lex" - powiedzą inni. Ten argument, jakoby prawa należało przestrzegać bez względu na to, czy jest racjonalne, jest zwyczajną bzdurą. Niech ze swoimi łacińskimi sentencjami i mądrościami typowymi dla studenta-neofity głoszący te hasła staną twarzą w twarz z człowiekiem, któremu olej z konopi uratował życie. Prawo jest dla nas, a nie na odwrót.

Mówi się nam, że jesteśmy Europejczykami, a żałosny Prezydent tego kraju zarzeka się wręcz, że Polska przeżywa swój złoty wiek. Jak dla mnie, zarzucanie zbrodni człowiekowi, który odważył się pomóc najbardziej potrzebującym, to średniowiecze, afront dla zdrowego rozsądku i zwykła niesprawiedliwość. W USA koncerny farmaceutyczne pracują już nad opatentowaniem natury - za 10-15 lat przyjdą do nas z tym samym olejem, w ładnym opakowaniu i z kilkoma zerami w cenie. Sądząc po wstępnych wynikach badań nie zdziwiłbym się, gdyby za terapię konopiami ktoś otrzymał nagrodę Nobla. Dam sobie obciąć rękę - ba, obie - że społeczeństwo prędzej czy później zaakceptuje fakt, że pacjenci mają prawo dostępu do oleju z konopi. Szkoda, że na zmiany w prawie poczekać będzie trzeba zapewne, aż któraś łajza z sali plenarnej przy Wiejskiej 4/6/8 na własnej skórze odczuje przepisy, które zabraniają dostępu do lekarstwa.

O sprawie Jakuba będę pisać na bieżąco. To mój przyjaciel, z którym od 10 lat ramię w ramię walczymy o rozsądek w odniesieniu do konopi. Sprawa jest jeszcze gorąca i na szczegółowe informacje przyjdzie nam trochę poczekać. Na razie wiemy, że sędzia zgodził się na poręczenie majątkowe, dając Kubie szansę na przygotowanie swojej obrony na wolności, nie zza więziennych krat. Tymczasem do ludzi dobrej woli gorąca prośba o zainteresowanie wszystkich świętych. Jedyną szansą Jakuba jest w tej chwili nagłośnienie sprawy. Informujcie zaprzyjaźnionych dziennikarzy, piszcie do swoich reprezentantów na każdym szczeblu władzy, rozmawiajcie o tym z rodziną i przyjaciółmi. Przez ostatnie kilka dni media bombardowały nas hasłami o miłosierdziu i miłości bliźniego - teraz jest czas okazać je w praktyce.

Źródło.

 Problem polega na tym, iż taki olej można wytwarzać w warunkach domowych. Aby to robić trzeba posiadać własne rośliny, i to takie bogate w THC.  Ponieważ olej ten robi się z nasion, a w przypadku oleju najwyższej jakości, z kwiatów, wiąże się to z tym iż pozostaje sporo "niezagospodarowanej rośliny. Do tego dochodzi aspekt podatkowy (niemożliwe jest określenie ile oleju przykładowy pacjent wyprodukował na własne potrzeby ani jak duże były rośliny przed zbiorem, czyli jak durzo zostało doi ewentualnego kręcenia nielegalnego jointa)

 

Dlatego państwo nie jest zainteresowane tym olejem i karze jego posiadaczy. Mechanizm jest prosty.

 Przyjmijmy teoretycznie, iż oficjalne źródła akceptują i propagują olej konopny. Natychmiast pojawi się problem z pozyskiwaniem surowca, gdyż skoro można to wytworzyć samemu w domu to dla czego mam sprowadzać olej z zagranicy.  Ale przecież uprawa konopi bogatych w THC (a właśnie takie są potrzebne do produkcji tego oleju zwłaszcza przeznaczonego do walki np. z rakiem) jest nielegalna. Więc trzeba by było zalegalizować takie uprawy, chociażby na własny użytek. Tutaj pojawia się następny problem. Po wykorzystaniu kwiatów czy nasion spora część rośliny zostaje. Może być pomocna w leczeniu stwardnienia rozsianego, (jako środek łagodzący jego objawy, i w przypadku tego schorzenia najskuteczniejszy w postaci wziewnej czyli skręcik) Ale należało by zalegalizować posiadanie na własny użytek lub sprzedaż jako materiał leczniczy. W tym momencie zabronienie posiadania i hodowli tej rośliny w celach "rekreacyjnych" było by niemożliwe.

 

 Dlatego główne media sieją propagandę anty, a wszystko co jest w jakiś sposób powiązane z tą wszechstronną rośliną jest podczepiane i utożsamiane z narkomanią. Czego efektem są wpisy w tym temacie, które sprowadzają się do wbijania noża w oko napotkanym ćpunom, czy też argumentacji iż ma być nielegalna bo gimbaza dławi się jabłkami i skacze z okien po spaleni jointa, czym mogą sprawić przykrość reszcie klasy. :facepalm:  Naprawdę żal i niedowierzanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o zasłużonych dla tego forum. 

 @monolith pisał o ograniczeniach związanych z legalną marihuaną. I w pełni go popieram. Moim zdaniem legalna tak. Ale do celów "rekreacyjnych" ograniczenie wiekowe minimum 20 lat. Myślę że nawet 22 jak w niektórych stanach w kwestii sprzedaży alkoholu. 

 Niestety niektórym się wydaje że legalna marihuana będzie sprzedawana w szkolnych sklepikach. W związku z tym trzeba bronić dzieci. Inni wklejają tu badania dowodzące iż palenie marihuany powoduje zmiany w mózgu więc trzeba dbać o obywateli za pomocą delegalizacji i penalizacji tej rośliny w pełnym zakresie.

 Owszem. THC powoduje zmiany w strukturze mózgu. Tak samo jak picie kawy, nauka języków obcych, czy też specyficzne preferencje seksualne. Wszystko to powoduje powstawanie nowych połączeń czy też rozwój pewnych regionów mózgu kosztem innych. Dla porównania mamy legalny alkohol, którego przedawkowanie skutkuje degradacją szarych komórek. Te komórki się nie regenerują, czego efektem jest fakt iż niepijący alkoholicy nigdy nie powracają do stu procentowej formy intelektualnej. Natomiast negatywne skutki nadużywania THC są ograniczone w czasie. 

 Co do historii o ludziach, którzy zepsuli sobie głowy, lub trafili na odwyk, to zawsze jest mowa o dzieciakach które w większości przypadków stosowały równolegle inne substancje. Nie są mi znane przypadki ludzi, którzy zaczęli palić w wieku dwudziestu kilku lat i marihuana była jedyną zażywaną substancją psychoaktywną, przy uwzględnieniu braku chorób psychicznych, którzy skończyli by na odwyku, lub "zepsuli sobie głowy"  Może się mylę ale nawet jeżeli są takie przypadki to problem jest marginalny. 

To tyle co mam do napisania w tym temacie. Być może teraz pojawi się parę rozsądnych postów z obu stron barykady. Lecz jestem pewien że prędzej czy później znowu zaczną padać absurdalne argumenty wspaniałych niebiorących i zmanipulowanych. Niestety.  

 

edit

@Urgon

 

Po ekstrakcji olejku z kwiatów konopi indyjskiej pozostały materiał nie nadaje się do palenia

 Miałem na myśli pozostałe liście niewykorzystane w tym procesie.


Użytkownik pan juzek edytował ten post 09.04.2015 - 15:11

  • 3



#947

McNugget.
  • Postów: 562
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 

Niestety niektórym się wydaje że legalna marihuana będzie sprzedawana w szkolnych sklepikach.

Trzęsą d... to znaczy czterema literami tak jak przy tabletce "po" - przypomniałeś mi. Że dzieci "nie mogą kupić w sklepiku czipsów*, a mogą kupić tabletkę 'po'" - taka sama paranoja. Tylko jedni widzą dzieci walące się jak domy na Haiti i szastające tabletkami, a drudzy widzą nagle naćpane stada dzieci. Warci siebie. A propos tych sklepików :D

 

 

* co jest nieprawdą ~uczeńliceum


  • 1

#948

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

@Pan Juzek.
Po ekstrakcji olejku z kwiatów konopi indyjskiej pozostały materiał nie nadaje się do palenia i nie zawiera zbyt wiele substancji czynnych. Na tym polega właśnie ekstrakcja by oddzielić użyteczny olejek od bezwartościowej biomasy. Z nasion raczej się tego olejku nie uzyska, bo substancje czynne są wytwarzane przez kwiaty konopi w celach ochrony przed szkodnikami. Dlatego też hodowcy konopi celowo nadłamują lub uszkadzają w inny sposób roślinę, by zwiększyć produkcję tych substancji.
Tutaj potrzeba kilku wyjaśnień, by wszyscy zrozumieli, o co chodzi z olejkiem.

Najpopularniejsza forma zażywania marihuany czyli palenie kwiatów powoduje, iż substancje czynne zawarte w żywicy ewaporują, przy czym zbyt wysoka temperatura sprawia, iż spora ich ilość ulega rozkładowi termicznemu nim trafią do płuc. Te substancje znajdują się w pręcikach kwiatów i w żywicy. Dlatego jednym z darów muzułmańskich dla świata obok destylacji alkoholi jest produkcja haszyszu. tradycyjnie haszysz powstaje przez długotrwałe przeżuwanie kwiatów, aż pręciki i żywica zlepią się w jedną papkę. Obecnie używa się specjalnych worków o różnej gradacji. Worki wkłada się jeden w drugi tak, by ten o najgęstszych splotach był na wierzchu, a ten o najrzadszych w środku. Następnie do wewnętrznego worka wrzuca się kwiaty, czasem też inne kawałki rośliny oraz wodę z lodem, i tę mieszankę maltretuje się w wiadrze by rozdzielić te pręciki od kwiatów. W pierwszym worku zostaną same rośliny, a w każdym kolejnym coraz mniejsze ilości haszyszu coraz lepszej jakości. Taki haszysz albo pali się w skrętach z tytoniem, albo w shishy z melasą tytoniową albo podgrzewa się do temperatury parowania w waporyzatorze. W końcu dochodzimy do ekstrakcji olejku haszyszowego. Ta metoda opiera się na użyciu takiego rozpuszczalnika, w którym substancje czynne się rozpuszczą, ale nic poza tym. Można do tego użyć na przykład gazu do zapalniczek albo alkoholu. Metody postępowania są dwie: ekstrakcja na zimno lub ekstrakcja w aparacie Soxhleta. W tej drugiej alkohol jest stale podgrzewany, a jego opary skraplane tak by zalały specjalne naczynie w aparacie, gdzie umieszczone są kwiaty. Gdy zbierze się tam dość cieczy, przelewa się ona przez specjalny syfon i wraca do kolby z alkoholem zabierając ze sobą wszystko to, co się w alkoholu rozpuszcza. Potem trza tylko alkohol odparować by mieć czysty olejek. Metoda ta jest bardzo wydajna pod względem ekstrakcji, ale podwyższona temperatura rozkłada termicznie część produktu. Dlatego lepiej jest robić ekstrakcję na zimno, gdzie rozpuszczalnikiem jest butan, czyli gaz do zapalniczek. W butelce umieszcza się kwiaty i inne części rośliny, na których może znajdować się żywica, wlewa się zimny butan, który staje się cieczą w temperaturze poniżej zera i butelkę zakręca. Następnie przechowuje się ją w zamrażarce przez kilka dni co jakiś czas wstrząsając intensywnie. Na koniec butan się wylewa do naczynia zbiorczego i zostawia do odparowania. Niezależnie od metody taki olejek jest czystym produktem przeznaczonym do zastosowań medycznych i do użytku wewnętrznego z pomocą waporyzatora. Olejek i haszysz można też spożywać jako dodatek do ciastek i innych takich.

Ponieważ olejek składa się w większości z substancji aktywnych, to jest dużo cenniejszy i skuteczniejszy zarówno w celach leczniczych, jak i rozrywkowych, że tak powiem. By uzyskać te 900 gram olejku ktoś musiał poświęcić kilkanaście dorodnych roślin, jak nie więcej. Dlatego policja i prokuratura będzie traktować imć Gajewskiego nie jak zwykłego dilera, tylko raczej hurtownika chcacego zalać nasz piękny i wolny od używek kraj zabójczym narkotykiem.
  • 1



#949 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

*
Popularny

Amerykański rząd przyznał, że marihuana zabija komórki rakowe.

 

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się dlaczego rząd danego kraju uparcie delegalizuje rozmaite rośliny? W Polsce na listę zakazanych roślin trafił między innymi mak oraz oczywiście konopie indyjskie. Okazuje się jednak, że nawet amerykańskie urzędy potwierdzają, że konopie indyjskie mogą wspomagać leczenie raka. Dlaczego zatem władze tylu krajów tak zaciekle bronią prawa czyniącego z konopi coś nielegalnego?

 

dreamstime_xs_10639663_3.jpg

foto / Dreamstime.com

 

 

Z punktu widzenia władzy lepiej, żebyśmy byli ogłupieni na przykład glutenem, czy odurzeni cukrem, który jest nadużywany masowo na całym świecie. Jednak to właśnie konopia indyjska i susz z jej kwiatów, jest przedmiotem największego urzędniczego przekrętu wszechczasów. Badanie przeprowadzone przez National Institute on Drug Abuse (NIDA), czyli organizację stworzoną przez amerykański rząd, dowodzi, że ekstrakty z konopii mogą być bardzo pomocne podczas radioterapii stosowanej w celu zwalczania komórek rakowych.

 

Poza tym od lat znana jest zdolność marihuany do wchłaniania glejaków, czyli guzów rakowych mózgu.  W dużym skrócie rak polega na tym, że do uszkodzonych komórek nie docierają chemiczne informacje, które mają za zadanie wyłączyć je z pracy jako uszkodzone. Już dawno okazało się, że dzięki THC, aktywnemu czynnikowi w marihuanie, te informacje chemiczne w cudowny sposób zostają ponownie przekazane, co skutkuje zmniejszaniem się guzów, a z czasem ich zaniknięciem.

 

dreamstime_xs_11614794.jpg

foto / dreamstime.com

 

 

Skoro dowiedziono, że tetrahydrocanabinoidy powodują zmniejszanie guzów mózgu, to jak można zabraniać ludziom dostępu do tego lekarstwa? Coraz więcej stanów USA zezwala na medyczne wykorzystanie konopii. Niektóre z nich pozwalają też na rekreacyjne spożywanie suszu tych roślin. Wszędzie gdzie takie prawo wprowadzono powstała też prężna branża biznesu wspierającego zaspokajanie takich potrzeb mieszkańców. W stanach, które mają więcej wolności pojawia się też często turystyka związana z konopiami.

 

Raport z NIDA potwierdzający, że marihuana ma zdolność do zabijania komórek rakowych i do redukowania rozmiaru dotychczas namnożonych guzów nie jest powszechnie znany. Media niechętnie zajmują się tą tematyką. Dowody oparte na badaniach zwierząt potwierdzające, że ekstrakty z zawartością THC rzeczywiście wspomagają leczenie w chorobach onkologicznych. Czy władzom zależy właśnie na tym, aby ludzie nie mieli do tego dostępu?

 

 

 

 

Bardzo możliwe, że tak właśnie jest. Gorącymi przeciwnikami legalizacji naturalnych metod leczenia są przede wszystkim koncerny farmaceutyczne, dla których obecność tak skutecznego leku, który każdy może sobie sam zasadzić wydaje się spełnieniem najgorszego koszmaru. Poza tym rozpowszechnienie takich terapii nie jest na rękę macherom od depopulacji ludności. Rak jest świetnym narzędziem do niezauważalnej eksterminacji, dlatego nie można pozwolić na to, żeby ludzie dowiedzieli się jak się ratować. Poza tym sprzedaż leków onkologicznych to lukratywny biznes, który mógłby ucierpieć gdyby upowszechniły się metody medycyny naturalnej.

 

W Polsce problemem przed upowszechnieniem się medycznej marihuany jest przede wszystkim postawa rządzących wywoływana prawdopodobnie przez lobbing grup przestępczych i przemysłu spirytusowego. Mafiozi boją się utraty dochodów z nielegalnego handlu, co niehybnie nastąpi jeśli to państwo zacznie reglamentować sprzedaż suszu z konopii. Władza obawia się z kolei spadającej sprzedaży wysokoprocentowych trunków, co prowadzi do zmniejszenia wpływów budżetowych z haraczu zwanego akcyzą.

 

yć może to również dlatego rząd petryfikuje patologie, którą stworzył złym prawem i mozolnie ścigają konsumentów suszu roślinnego zamiast jego sprzedawców. Ostatnio jeden z amatorów konopii został nawet zabity podczas interwencji policyjnej. Obecnie mamy w Polsce marihuanową prohibicję dokładnie na wzór tej alkoholowej w USA w latach dwudziestych ubiegłego wieku, która doprowadziła do powstania wielu znanych do dzisiaj mafiozów. W innych krajach jak w Czechach, w Izraelu czy w Hiszpanii zliberalizowano nedawno nieżyciowe przepisy. W zachlanej wódką Polsce nie ma na to szans, przynajmniej w najbliższej przyszłości.

 

Cały świat mówi obecnie o medycznych skutkach spożywania marihuany.  Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie pokonali wiele barier biurokratycznych i zdołali włączyć konopie w proces leczenia małego Maxa cierpiącego na padaczkę lekooporną. Okazało się, że zawarte w roślinie THC zniwelowało skutki padaczki do tego stopnie, że dziecko ma kilka ataków tygodniowo, a nie kilkaset dziennie.

 

Utrudnianie dostępu do tego lekarstwa tylko dlatego, że jakaś mafia chce się na tym wzbogacić, a politycy z rządu preferują wódeczkę, jest po prostu nieludzkie. Tak jak restrykcyjne ściganie używających marihuany, czy to dla celów medycznych czy rekreacyjnych.

 

 

 

 

 

 

 

Źródło:

 

tylkomedycyna


  • 7

#950

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W temacie konopii-panaceum, polecam taki tekst:

http://slwstr.net/pk...5/4/oleje-i-lek

Wracając do glejaka – jest on jedynym chyba nowotworem, w związku z którym prowadzono badania nad użyciem kanabinoidów w terapii na ludziach.

Niestety badania te nie są powodem do otwierania szampana. Po pierwsze są stare, zrobione je w 2006 roku i od tamtej pory nikt ich nie powtórzył, a jeśli powtórzył, to nie publikował wyników, co dość wyraźnie wskazuje, że metoda nie budzi entuzjazmu lekarzy.

Po drugie, z dziewięciu osób z glejakiem wielopostaciowym, które brały udział w badaniu, i którym podawano bezpośrednio do guza THC, dziewięć zmarło po roku. Tak więc cudowny lek nie uratował ich życia.

Autorzy twierdzili jednak, że znaleźli dowody na pewne oddziaływanie badanego kanabinoidu na guzy u ośmiu z tych osób, ponadto nie zauważono, by podawanie tego kanabinoidu wywoływało szkodliwe efekty uboczne.

Tak więc w najbardziej jak dotąd pozytywnym (pod względem wyników) badaniu kwestii leczenia glejaka kanabinoidami, wszyscy leczeni pacjenci i tak zmarli.

To, że nie wierzę w historię chłopaka wyleczonego z glejaka olejem RSO nie znaczy, że uważam, że jego ojciec kłamie. Jestem raczej pewny, że on subiektywnie może być przekonany o tym, że mówi prawdę.

Glejak jest o tyle podstępnym nowotworem, że znane są przypadki spontanicznej okresowej remisji (czyli przejściowego cofnięcia się objawów choroby). Zaś w badaniu, o którym pisałem trochę wcześniej, nawet u pacjenta, który zmarł najszybciej, przez krótki czas od rozpoczęcia podawania stężonego THC (przypominam - bezpośrednio do guza) wzrost jego nowotworu przyhamował, choć koniec końców nie uległ zatrzymaniu.

Nawiasem mówiąc nie znaczy to, że zahamowanie to wynikało z podania THC, tego nie da się określić na podstawie badania jednej, czy nawet dziewięciu osób. U danej osoby mogło to wynikać z podania THC, a może była to jedna z chwilowych remisji, które bywały odnotowywane w literaturze już wcześniej.

Właśnie dlatego potrzebne są testy na licznych grupach pacjentów, w których oprócz chorych, którym podaje się testowany lek, są też chorzy, którym się go nie daje, a którzy są kontrolą, czyli pokazują nam na ile takie efekty można uzyskać bez leku. W ostatecznych testach klinicznych stosuje się zasadę, że ani pacjent, ani lekarz nie widzą, czy pacjent dostaje prawdziwe lekarstwo, dzięki temu wiadomo na przykład, gdy efekt leczniczy jest w rzeczywistości efektem placebo.

Póki co nawet najbardziej obiecujące wyniki z badań nad myszami i komórkami na szalkach nie wskazują, by glejaka można było wyleczyć jakimiś związkami z marihuany. Dla medycyny to jeszcze nie powód do załamywania rąk, nawet substancje spowalniające wzrost na pewien czas mogą mieć w odpowiednim kontekście duże znaczenie.

To jednak nie ma nic wspólnego z twierdzeniem pana Gajewskiego, że olej destylowany z kwiatów konopi leczy glejaka w rozumieniu likwidacji choroby, a nawet regeneruje komórki mózgowe (!).

Świat altmedu jest pełen ludzi gotowych mówić o tym, jak to wyleczyli się różnymi oszołomskimi metodami. Leczenie konopiami niczym się tu nie różni. To, że znajdą się wyleczeni oznacza tylko, że nie wiedzą co mówią (albo wiedzą i są na przykład cynicznymi kłamcami).

  • 1



#951

Arszenik.
  • Postów: 40
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pewnie ktos o tym wspomnial, ale troche duzo czytania od pierwszej strony. Przegladalem tylko tak co jakis post. 

 

Moim zdaniem, jesli jest cos takiego co moze pomoc w roznych chorobach i jest to zabronione, to spowodowane jest to pieniedzmi. 

Wytworzenie takiego czegos i leczenie sie tym byloby tansze, niz kazde inne sposoby walki z rakiem. Dlatego panstwo na to zabrania. 

 

Potem, co do 'nacpanych dzieciaczkow, szpanujacych' itp. to sie malo zgodze. Moim zdaniem zapalenie marihuany jest o wiele lepsze niz uchlanie sie alkoholem. 

A co ludzie wybieraja? Wola to co jest zabronione tak jak bylo to w przypadku dopalaczy do 'kolekcjonowania' ktore zabilo sporo osob. No i marihuana jest zabroniona, nikomu nic nie robi a ludzie niestety ida do wiezienia. Najgorsze jest to ze z wiekszymi wyrokami niz za morderstwo. 

Mieszkam w Belgii juz od pewnego czasu, latwy dostep do marihuany i jakos nie widze biegajacych dzieciaczkow. 


Użytkownik Arszenik edytował ten post 14.05.2015 - 23:04

  • 0

#952

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Mówi się o tym że marihuana nie jest szkodliwa.Ja stanę po środku. Niektóre źródła naukowe np. Biologia Solomona i Berga zaznaczają że moze  powodowac halucynacje., pogorszenie pamiecie i wpływać na zdolnosci rozrodcze męzczyzn (poziom testosteronu, stan nasienia). Gdzies sie tez natknęlam na informacje ale nie jestem w stanie tego zweryfikowac na chwile obecna ze palenie marihuany jak palenie wlasciwie czegokolwiek może powodować problemy z płucami i układem oddechowym.

 

Znawca tematu ktory prowadził z nami zajęcia-Toksykolog zaangażowany w kontrolowanie  rynku narkotykowego (tak, malo się o tym mówi ale ponoc częśc rynku istnieje i jest kontrolowana w naszym Kraju) stwierdził ze dzisiejsza marihuana zawiera o wiele wiele więcej THC niż kiedyś np w latach 70 (chyba z tego co pamiętam było powiedziane że 20x więcej THC ale nie chce skłamać) nie pamiętam czy wynikało to z metody uprawy pod lampami czy tez z nowych odmian tej rośliny.

To jest jednak fakt-współczesna marihuana zawiera więcej substancji narkotycznej niz kiedyś.

 

Nie wierzę tez ze jest calkowicie obojętna dla zachowania i zmian osobowosci. Nie musi dotyczyć to kazdego ale slyszałam o mlodym meżczyźnie który dostawał takich ,bad tripów' i psychoz z omamami że zrezygnowal z palenia i była mowa o zielu niewzbogacanym czyli nie mówimy tu o dopalaczu.

Tam gdzie marihuana została zalegalizowana bywa ze rodzice nastoletnich użytkowników podkreslają że widzą zmiany negatywne w zachowaniu swoich dzieci.

Niektore naprzyklad badania sugeruja tez że osoby przewlekle stosujące marihune mają gorsze wyniki w nauce.

 

Oczywiście mozna powiedziec ze to wszystko statystyka i można to rożnie interpretowac. Jesli marihuana ma pomóc i jest potwierdzone naukowo że pomaga i poprawia komfort życia to dobrze jest potraktowac ją jako lekarstwo, z umiarem ale musialaby moim zdaniem byc przyjmowana pod kontrolą lekarza.

Co do nieuzasadnionego stosowania zielska-ja wszystko rozumiem ale wydaje mi sie że nie mozna powiedzieć z cała pewnościa że przewlekle stosowanie nie ma negatywnego wpływu na funkcje poznawcze, motoryczne, samopoczucie oraz układ oddechowy czy tez nerwowy (jeśli chodzi o rownowagę neurochemiczną)


Użytkownik Cadavera edytował ten post 15.05.2015 - 00:34

  • 0

#953

fussy.
  • Postów: 232
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Coś w tym jest, że dostępna na czarnym marihuana jest znacznie mocniejsza niż kiedyś. Po części odpowiadają za taki stan krzyżówki gatunków w celu uzyskania jak najwyższej wydajności i zawartości THC, ale istnieje też problem spryskiwania suszu "wspomagaczami" często niebezpiecznymi. Dlatego od lat nie kupuję zioła na "rynku" tylko wolę sobie wyhodować raz na jakiś czas jeden krzaczek pod lampą w kartonie i przynajmniej wiem co palę, a że palę sporadycznie to te 30-50 gramów wystarcza mi na długo.


  • 0

#954

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Cadavera

 

 

Tam gdzie marihuana została zalegalizowana bywa ze rodzice nastoletnich użytkowników podkreslają że widzą zmiany negatywne w zachowaniu swoich dzieci.

 

 Tam gdzie jest zalegalizowana, jest dozwolona dla osób dorosłych. Więc rodzice tych dzieci powinni bardziej dbać o swoje pociechy. Alkohol jest legalny ale nikt nie mówi o jego negatywnym oddziaływaniu na dzieci bo nikt normalny nie zezwala na jego spożywanie dzieciom.

 To jest podstawowy błąd myślenia. Legalizacja marihuany nie oznacza jej dostępności w szkolnym sklepiku. 


Użytkownik pan juzek edytował ten post 15.05.2015 - 07:36

  • 1



#955

McNugget.
  • Postów: 562
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 

Gdzies sie tez natknęlam na informacje ale nie jestem w stanie tego zweryfikowac na chwile obecna ze palenie marihuany jak palenie wlasciwie czegokolwiek może powodować problemy z płucami i układem oddechowym.

Bo układ oddechowy do tego nie służy, tak samo jakby dyskutować o tym, czy bardziej szkodzi wsadzenie sobie w odbyt dildo z cegły, czy z betonu ;)

 

 

To jest podstawowy błąd myślenia. Legalizacja marihuany nie oznacza jej dostępności w szkolnym sklepiku.

Zgadzam się. Wg niektórych legalizacja czegokolwiek spowoduje, że dzieci zaraz się do tego dostaną, padają głupie teksty, że "czipsów nie kupią, a tabletkę po tak", jakieś wizje dzieci chodzących stale na haju... U mnie w szkole można kupić czipsy, można kupić Tigera, wypić za dużo i co? Nic, jak 1. raz piłem jakiegokolwiek energy drinka to mnie zaczęło serce boleć (teraz nie boli), podejrzewam, że u młodszych dzieci może być gorzej, a kupić można całkiem legalnie (niesprzedanie jest wykroczeniem, choć mnie raz odmówiono xD ). Wracając do omawianej rośliny, wg mojego znajomego (dwa województwa ode mnie, po angielsku to się penfriend nazywa) za 3 g wychodzi 70-90 zł. W tym momencie stać by mnie więc było na max jakieś 10-13 g, podejrzewam, że na kolejne nieprędko.

 

 

Najgorsze jest to ze z wiekszymi wyrokami niz za morderstwo.

Pisałem tu wcześniej, za co można (nie "trzeba"!) dostać max 5 lat, cytując fragmenty newsów. Jednego złapali z kolegą po pijaku i 14ma gramami bodajże, drugi z mojego miasta pomazał po pijaku jakąś ścianę sprayem... Zresztą wpisz sobie w wyszukiwarkę "grozi mu/jej do 5 lat więzienia". Śmieszne.

 

Wg mnie najwłaściwszą karą za posiadanie byłaby po prostu konfiskata i jakaś kara finansowa + upomnienie. Wyższa kara to taki trochę wabik... Im większej kary unikniesz, tym bardziej fajnie. Ze wszystkim.


  • 0

#956

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Pod hasłem ze rodzice dzieci palacych marychę zauważaja negatywny wpływ na ich zachowanie nie miałam na myśli de facto osób małoletnich. Dla rodzica dziecko jest zawsze dzieckiem nie ważne czy ma lat 20 czy 7. Ogladalam kiedyś ciekawy reportaz na temat ogolnego wpływu spozycia marihuany na społeczeństwo w stanach gdzie ja zalegalizowano. Wiadomo że wiele filmów dokumentalnych jest stronniczych. Pomimo to niepokojąco slucha się relacji rodziców 17-latka który wedlug nich po marihuanie bardziej zamyka się w sobie i miewa wahania nastroju.

 

Wiadomo alkohol obojętny dla zdrowia nie jest i mogę nawet zaryzykowac stwierdzenie że może być bardziej niebezpieczny od marihuany.

 

Pozostaje jednak inna obawa legalizacji marihuany. Alkohol ma wplyw na nasze funkcje poznawcze co zostalo stwierdzone wieki temu i rokrocznie jest nagłasniane pomimo to wiele osób wsiada pod wpływem za kółko.

Marihuana nie wydaje się mieć bardzo silnego działania odurzającego niemniej może powodowac napady psychotyczne albo....nadmierne odpreżenie i pewność siebie. Nawet jesli kierowca dobrze odbiera rzeczywistość rozluźniający blant moze zwiększyć brawure na drodze.

Akcje  typu piję nie jadę sa powszechne ale liczba wypadków nie spada. Niewiele sie jednak mówi generalnie o tym jak środki odurzające moga wpływac na nasze zachowanie na drodze. Czasami cos sie w newsach pojawi np. o amfetaminie ale żeby zrobic jakąś akcje ukierunkowaną na to? Mało zresztą osób uwierzy że niewinny blancik może wplynąć na nasze zachowanie na drodze a zdaje się być to kwestia indywidualna i warto się nad nia zastanowić.


  • 0

#957

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

U mnie w szkole można kupić czipsy, można kupić Tigera, wypić za dużo i co? Nic, jak 1. raz piłem jakiegokolwiek energy drinka to mnie zaczęło serce boleć (teraz nie boli), podejrzewam, że u młodszych dzieci może być gorzej, a kupić można całkiem legalnie (niesprzedanie jest wykroczeniem, choć mnie raz odmówiono xD ).

No nie wiem. Ja już wiele razy się spotkałem z sytuacją, gdzie sprzedawca odmówił sprzedania dziecku energetyka. Nawet kiedyś u nas w mieście była taka promocja, że rozdawali energetyki(albo nawet cole?)na centrum i miałem takiego znajomego, który był bardzo niski i chudziutki, wyglądał na 12-13 lat(wtedy miał 16) i wszyscy dostali po puszce, a on nie.


Użytkownik Daniel. edytował ten post 16.05.2015 - 01:10

  • 0



#958

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Moze troche offtopic ale z tymi energetykami to powiem tak. Jedna nastolatka zmarła po wypiciu energetyku Monster. Potem okazało się że miała jakąś wadę bodajże serca i nie jest do końca powiedziane że miało to związek z tym napojem. Podobnych przypadków jest zresztą kilka.


  • 0

#959

McNugget.
  • Postów: 562
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 

No nie wiem. Ja już wiele razy się spotkałem z sytuacją, gdzie sprzedawca odmówił sprzedania dziecku energetyka.

Co jest odmową sprzedaży produktu oznaczonego ceną i można to zgłosić jako popełnienie wykroczenia.

 

To samo dotyczy gier oznaczonych jako +18 - nie jest to prawo, tylko wskazówka, a wiem, że odmawiają.

 

Jedyne, czego mnie nie mogą sprzedać (w "zwykłym" sklepie - nie chodzi mi o to, że że np. samochód sobie kupię) to wyroby tytoniowe, alkoholowe, artykuły pokroju świerszczyków i wyroby pirotechniczne (zawsze widnieje info, że na dowód), do tego w mojej aptece leków na receptę, jeśli nie mam skończonych 14 lat.

 

Dla mnie wszelkie osoby niesprzedające bo "nie można"/"bo dziecko"/"bo wiadomo po co mu to" - odmawiające sprzedaży nie tylko energetyków, ale i np. zapałek/zapalniczek, lufek, kieliszków do wódki powinny być karane lub upominane. Oczywiście wiadomo, że raczej lufki i kieliszki do wódki są raczej produktem "specjalnego użytku", ale nie popadajmy w paranoję - może kampania przeciwko sprzedaży kleju z toluenem i acetonem, albo nawet sprzedaży bitej śmietany w ilości >litr, bo przecież ma tlenek diazotu i można to inhalować.

 

 

Moze troche offtopic ale z tymi energetykami to powiem tak. Jedna nastolatka zmarła po wypiciu energetyku Monster. Potem okazało się że miała jakąś wadę bodajże serca i nie jest do końca powiedziane że miało to związek z tym napojem. Podobnych przypadków jest zresztą kilka.

Z klejami jest tak samo - jedne osoby inhalują się od dzieciństwa i nie giną, inne mogą za 1. razem umrzeć przez SSDS (Sudden Sniffing Death Syndrome). IMO najważniejsze to znać siebie - ja po mleku mam "rzadką chorobę" i ziarnistą wysypkę, więc go nie piję. Tak samo jak ktoś wie, że ma problemy z sercem to niech energetyków nie pije i tyle.


Użytkownik McNugget edytował ten post 16.05.2015 - 14:58

  • 1

#960

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z sercem jest trochę większy problem. Nawet piłkarze, którzy przechodzą dziesiątki badań rocznie czasami umierają bardzo młodo z powodu rzadkiej i trudno wykrywalnej wady serca. Zakupy takich produktów to po prostu zakupy na własną odpowiedzialność, a trudno wymagać od 12sto letniego dziecka zdrowego rozsądku i odpowiedzialności - dlatego nie powinien sprzedawca sprzedać mu energetyka.

 

Kilka lat temu facet w kiosku nie sprzedał mi zakładów lotto, mimo, że 18scie miałem ukończone, ale nie miałem przy sobie dowodu.


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych