Napisano
13.06.2008 - 11:35
A teraz podsumuje ten mecz na chłodno.
Pierwsza połowa to najgorszy mecz reprezentacji Polski, jaki widziałem w życiu ( nie dane mi było, niestety, obejrzeć legendarnego spotkania z San Marino gdzieś w latach 90, kiedy to wygraliśmy 1:0 po bramce strzelonej ręką - nie ma to jednakowoż większego znaczenia, bo po prostu gorzej już się żywcem nie da grać). Równie dobrze w miejsce Polaków mógłby wejść na boisko Górnik Wieliczka, i nikt by nie zauważył różnicy ( a jeśli już, to in plus - bo Górnicy przynajmniej by walczyli ). Nasi piłkarze po raz kolejny narobili wstydu swojemu krajowi na oczach całego świata. Austriacy grali normalnie - walczyli, biegali, wymieniali podania, konstruowali akcje, szwankowała jedynie skuteczność. Natomiast gra Polaków polegała na trącaniu nózecką piłecki. Co za wiocha. Za taką grę ( a właściwie - brak gry ) powinniśmy zostać wywaleni z mistrzostw na zbity pysk, bo niepotrzebnie zaniżamy poziom. Podtrzymuję, że nie ma w tym winy Beenhakkera. Żaden obecnie polski trener nigdy nie wygrałby meczu o punkty z Portugalią. ŻADEN, i tu w ogóle nie ma o czym dyskutować. Tyle, że tamten mecz odbywał się w sytuacji, gdy do końca eliminacji było jeszcze tyle a tyle meczów, a w zwycięstwo nikt nie wierzył. Tym razem na zwycięstwo czekała cała Polska, a do końca pozostawały dwa mecze o wszystko, więc oczywiście nasze panienki po 5 niezłych minutach miały mokro w gaciach, i z niedowierzaniem patrzyły na Austriaków, którzy.. po prostu grali i walczyli, czyli robili to, co robi każda normalna drużyna na wielkim turnieju, nic więcej. Tu jest k**** potrzebny jakiś sztab psychologów przez 3 miesiące, a najlepiej budowa zupełnie nowej reprezentacji, złożonej z facetów ( mam nadzieję, że mamy jeszcze w Polsce takich ), a nie płaczliwych bab, inaczej żaden trener na świecie nam nie pomoże. Żewłakow przed meczem mówił, że " oba zespoły są gotowe na wojnę " - tymczasem na wojnę byli gotowi jedynie Austriacy, bo nasi piłkarze w ogóle nie rozumieją, co to jest walka ( a jeśli już, to uważają, że polega ona na kopaniu przeciwników - to Austriacy mieli robić za brutali, tymczasem zaliczyliśmy chyba dwa razy więcej fauli od nich ). Gdyby nie Boruc, w momencie, gdy otrzymaliśmy od sędziego w prezencie bramkę ze spalonego ( jak to nie ewidentny ? Przecież na powtórce było to widać wyraźnie. O ile wiem, liczy się MOMENT PODANIA. A w momencie podania Roger był za ostatnim obrońcą, koniec kropka. Ale to nie problem, nie było to ani pierwsza, ani ostatnia spalona bramka na Euro, nie ma się co rzucać ) powinno być co najmniej 3:0 dla Austriaków, i definitywnie po meczu. Po bramce było lepiej dla nas, ale tylko dlatego, że Austriacy kompletnie oklapli, stracili 90% chęci do gry, zachowali się dosłownie w stylu.. reprezentacji Polski z epoki przedbeenhakkerowej. W drugiej połowie jak zwykle zagraliśmy lepiej, ale cała zasługa idzie tu właściwie na konto Rogera, Saganowskiego ( zaskakująco dobry mecz, chyba również wypracował sobie miejsce w postawowym składzie ), może trochę Krzynówka ( cały czas w kiepskiej formie, ale przynajmniej mu się chciało ). Gra cały czas była obrzydliwie kwadratowa, bezpolotowa, wolna, bagnista, jakby to był jakiś mecz towarzyski z jakąś Albanią. Wszystko co udało nam się wypracować w drugiej połowie jest zasługą Austriaków, którzy do końca meczu nie potrafili się podnieść ( nie rozumiem zresztą dlaczego, wystarczyło znowu przycisnąć jak w pierwszej części, i mieliby nas na patelni ). Karnego oczywiście nie było, ale co z tego - nie zasłużyliśmy nawet na remis, i sami też strzeliśmy gola nieprzepisowo. Nie mamy niczego, z czym moglibyśmy się pchać do ćwierćfinału. Jeżeli nawet uda się nam wepchać, trafimy na Portugalię - jeżeli ktoś ma ochotę oglądać reprezentację Polski przegrywającą dwucyfrowo, to niech kibicuje Austriakom w meczu z Niemcami - ja nie mam ochoty. Mam nadzieję, że NIE AWANSUJEMY do następnych mistrzostw świata. Nie dlatego, że nie kibicuję reprezentacji - dlatego, że nie mogę już znieść widoku reprezentacji, za którą muszę się wstydzić przed światem ( eliminacji nikt przecież nie ogląda ). Mam jednak nadzieję, że Leo zostanie, wyp*****li te wszystkie panienki z drużyny, i zbuduje zupełnie ( ZUPEŁNIE ) nowy zespół na Euro 2012. Nawet jeśli miałoby w nim grać 10 Brazylijczyków. Skoro Polacy nie potrafią godnie reprezentować swojej Ojczyzny, musimy poprosić o to innych. Trudno.
A poza tym uważam, że remis nie jest taki zły. Załóżmy, że pokonalibyśmy Austrię. W ostatniej kolejce gralibyśmy z nie grającą już o nic Chorwacją, a Niemcy z nie grającą już o nic Austrią. Bez problemu mogę sobie wyobrazić cichy układzik między Niemcami a Austriakami " słuchajcie, dacie nam strzelić tyle goli, by wyprzedzić Polaków, co ? Co wam szkodzi ? ". A tak sytuacja jest wprawdzie cięższa, bo Niemcom wystarczy remis z Austrią, ale będzie to Austria, która ( mam nadzieję ) będzie walczyć na śmierć i życie o ten cień szansy na awans. I moim zdaniem jest ten 1% szansy, że im się uda. A Chorwacja, która nie ma już w tej grupie nic do roboty ( zapewniła już sobie pierwsze miejsce ), być może pozwoli nam poszaleć ( i strzelić sobie tyle goli, by przy ewentualnej wygranej Austrii z Niemcami - na pewno niewysokiej - dać nam awans, zresztą przecież dla wszystkich będzie lepiej, jeśli to my awansujemy, a nie Niemcy - bo Niemcy sprawiają problemy, a my nie ). Teoretycznie jeszcze nie wszystko stracone. Ale praktycznie - po co się pchać ? No po co ? Ja w każdym razie nie zamierzam już tracić czasu na oglądanie meczu z Chorwacją.