Z definicji ateizm nie postuluje, żadnej aktywności wobec wiary.
Z definicji powiadasz? Hmm. No cóż... mam inny pogląd. Według mnie kwestia 'aktywności' jest pojęciem względnym. Dlaczego? Bo teoretycznie jej brak jest równoznaczny z jej przejawem. Ale na szczęście (moje) w przypadku Ateizmu sprawy wygladają nader przejrzyście. Wiem to Ja i wiesz to Ty. Coś co jest przejawem sprzeczności nie może byc względem niej 'obojętne'. Wystarczy poczytac tu i tam na tym forum.
Aktywny sprzeciw wobec przeciwnych światopoglądów to tylko i włącznie sprawa osobistych przekonań i nie ma nic wspólnego z niewiarą w bogów.
Aktywny TAK. Ale co znaczy byc Ateistą nieaktywnym? To tak jak katolik nie praktykujacy. Aktywnośc i praktyka w obu przypadkach jest takim samym wyznacznikiem. W obu tez przypadkach oznacza 'lenistwo'(można czytac - obłuda). Taki stan to już całkiem inna para kaloszy...
Negacja wiary nie jest życiowym celem każdego ateisty, chodź wiem, że słuchanie Condella i Dawkinsa może doprowadzić do innych wniosków.
Udowadnianie wiary nie jest życiowym celem każdego wierzącego.
"Peace"
PS
Ja też się przekonałem (już dawno) że niektóre instytucje religijne też nie są bierne wobec (innych) wierzeń.