Chciałbym opisać moje bardzo dziwne spotkanie ale w czasie już odległym bo w 1978roku. W miesiącu luty daty dokładnej nie pamiętam a notatnik w którym ten fakt zapisałem zaginął. Przemieszczałem się pieszo z miejscowości
Ornontowice do miejscowości Chudów i było ok. godziny 2,oo w nocy. Była piękna noc z temp. ok.-5,cicho no..poprostu
ładna zimowa noc.Szedłem poboczem drogi asfaltowej i gdy byłem gdzieś w połowie drogi stanąłem aby wykonać
bardzo prostą czynność fizjologiczną/oddać - wydalić mocz/ i gdy trzymałem w paluszkach część ciała do tego przydatną
usłyszałem nad sobą jakby "swist" rozcinanego powietrza.Podniosłem wzrok do góry i od tego momentu miałem nie tylko mokre paluszki ale i spodnie. W pewnej odległości od m-ca w którym stałem i na wysokości sądzę 400-500 m.
przelatywał bardzo powoli olbrzymi czarny obiekt ale nie był to samolot bo na tej wysokości i odległości musiałbym
słyszeć odgłos pracujących silników a nic takiego nie słyszałem,słyszałem tylko jakby swist rozcinanego powietrza.
Był to olbrzymi obiekt o kształcie kadłuba samolotu ale jak zauważyłem nie miał skrzydeł i były widoczne otwory
z których wydobywało sie jasne światło.Przedmiot ten leciał z kierunku Ornontowice-Orzesze w kierunku Chudów
a kierunek ogólny jakby Zabrze-Ruda Ślaska. Z uwagi na brak odgłosów pracujących silników myślałem że jest to jakiś
samolot który uległ awarii ale z uwagi na wysokość musiałby upaść na ziemie w pobliżu mnie ale nic takiego nie nastąpiło.Rozważałem że może to był jakiś typ szybowca i tej samej nocy zadzwoniłem do stróża nocnego na lotnisku
w Gliwicach z pytaniem czy nie lądował u nich w nocy samolot z uszkodzonymi silnikami lub jakiś duży szybowiec ale
przez telefon dowiedziałem się kim moja mam była za panny i poradę abym przestał pić wódę.Na ten temat rozmawiałem z kilkoma osobami ale wszyscy oni twierdzili że miałem zwidy. Kiedyś chciałem poddać sie hipnozie
ażeby dowiedzieć się co ja właściwie. Ale czas płynął i do tej pory nie wiem z czym miałem kontakt wzrokowy
i to tak z bliska.