A te zdjęcia to naprawdę


Napisano 02.08.2008 - 12:53
Napisano 02.08.2008 - 15:55
Napisano 03.08.2008 - 00:22
Poczytajcie o kundalini. Są teorie, że to właśnie ona powoduje samospalenie, oczywiście jej nieprawidłowe użycie, albo inne wypadki.
Napisano 07.08.2008 - 09:46
Napisano 11.01.2013 - 16:22
Popularny
Napisano 13.08.2013 - 20:33
Napisano 19.01.2018 - 11:30
Foto: Shutterstock
70-latek uległ samozapłonowi na ulicy. To niewytłumaczalne – mówią eksperci
Brytyjskie media poinformowały, że 70-letni emeryt z Londynu, idąc ulicą, stanął nagle w płomieniach. Zmarł dzień później z powodu ciężkich oparzeń. Na jego ciele i ubraniach nie wykryto śladów łatwopalnych substancji – stwierdzili strażacy. Niewykluczone, że był to przypadek "spontanicznego samozapłonu" – niejedyny w ostatnich latach w Europie.
– To był schorowany starszy człowiek poruszający się o lasce. Nie miał wrogów i nie mamy pojęcia, co się tak naprawdę wydarzyło – powiedziała siostra Johna Nolana (†70), który zmarł w wyniku ciężkich oparzeń doznanych w tajemniczych okolicznościach.
Mieszkający w Haringey w północnym Londynie Nolan wyszedł na spacer, po czym niespodziewanie stanął w płomieniach. Pomóc próbowali mu przerażeni przechodnie, jednak ogień ugasiła dopiero przybyła na miejsce straż pożarna. Mężczyznę przetransportowano śmigłowcem do specjalistycznego szpitala w Colchester, gdzie zmarł następnego dnia, po odłączeniu aparatury podtrzymującej życie.
Nolan – emerytowany budowlaniec pochodzący z Irlandii, nie miał na ciele i ubraniu śladów łatwopalnych substancji. Świadkowie nie zauważyli też, by przed tragicznym wydarzeniem został zaczepiony przez napastnika, który mógłby go czymś podobnym oblać.
– Był lubianym i szanowanym członkiem miejscowej społeczności. Nie mamy informacji, by kiedykolwiek wszczynał awantury. Żaden z naocznych świadków tragedii nie zauważył, by w chwili zapłonu z Nolanem ktoś przebywał – powiedział zajmujący się tą sprawą policjant.
Choć do zdarzenia doszło 17 września 2017, zostało ono nagłośnione przez prasę dopiero w grudniu ub. roku.
– Jego twarz i głowa były opuchnięte, a włosy spalone. To był przerażający widok – powiedział krewny zmarłego Kevin Byrne. – Wujek miał przed laty wylew i był bardzo schorowany. Nie pracował. Był za to doskonałym rozmówcą. Był cichy, potrzebował pomocy. Jak to możliwe, że zwyczajnie zaczął płonąć pośrodku ulicy? – zastanawia się mężczyzna.
To samo pytanie zadawali sobie lekarze i policjanci, którzy uznali śmierć 70-latka za niewyjaśnioną – informował Newsweek.com. Bernard Knight – patolog z ponad 30-letnim doświadczeniem twierdzi, że to wybitnie zagadkowa sprawa. Przypadki samospalenia tłumaczy się zwykle tzw. efektem knota, kiedy ubranie osoby, która zasnęła lub straciła przytomność w pobliżu źródła ognia (np. niedopałka papierosa) zaczyna się tlić. Płonące tkaniny, chłonąc tłuszcz z ciała, działają niczym knot w świecy i mogą doprowadzić do spopielenia tkanek. By jednak mogło dojść do czegoś podobnego potrzebne jest zewnętrzne źródło ognia i dużo czasu.
– Przypadek, kiedy ktoś spaceruje i nagle zaczyna się palić to coś niezwykle osobliwego – dodał Knight, który w swoim życiu przeprowadził ponad 25 tys. sekcji zwłok. – Widziałem do tej pory może trzy lub cztery ofiary spontanicznego samozapłonu. Do śmierci wszystkich doszło w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie znajdowało się źródło ognia. W jednej ze spraw ciało przepaliło nawet podłogę. W sprawie Nolana trudno znaleźć wyjaśnienie, co oczywiście nie oznacza, że go nie ma – dodał lekarz.
Co ciekawe, krótko po nagłośnieniu incydentu z Londynu brytyjskie media doniosły o kolejnym podejrzanym przypadku. Wieczorem 27 grudnia ub. roku w Hull na ulicy zauważono płonącego mężczyznę. Ofiara zmarła w wyniku odniesionych oparzeń, jednak brak na ten temat szczegółowych informacji.
W ostatnich latach z Zachodniej Europy napłynęło kilka podobnych zagadkowych historii. Pod koniec 2010 r. głośno zrobiło się o wydarzeniu z Galway (Irlandia), gdzie znaleziono niemal kompletnie spopielone zwłoki 76-letniego Michaela Faherty’ego. Uwagę wzbudził fakt, że ogień objął jedynie ciało i podłogę pod nim. Oprócz okopconego sufitu, reszta rzeczy w jego mieszkaniu pozostała nietknięta – donosiły media. Sprawa była dyskusyjna, gdyż mimo podejrzeń, że na mężczyźnie zapaliło się ubranie, lekarz sądowy Ciaran McLoughlin stwierdził, iż nie widzi racjonalnych wyjaśnień i uznaje to za spontaniczny samozapłon.
W listopadzie 2015 r. w niemieckim Flensburgu doszło do incydentu z udziałem czterdziestokilkuletniej imigrantki z Mauritiusu, która zapłonęła, siedząc na ławce w parku. Pomóc próbowali jej przechodnie, jednak kobieta zmarła jakiś czas później w lubeckiej klinice. Świadkowie przyznali potem policji, że płonąc ofiara nie szamotała się ani nie krzyczała.
Dawniej wierzono, że samozapłon dotyka alkoholików
Opowieści o ludziach, którzy nagle stanęli w płomieniach znane są od wieków. Jeden z pierwszych opisanych przypadków dotyczył rycerza zwanego Polonus Vorstius (prawdopodobnie pochodzącego z Polski), który po wypiciu ogromnej ilości mocnego wina zaczął płonąć od środka. Rzecz miała wydarzyć się w Mediolanie – wspominał duński uczony Bartholin w dziele z XVII w.
Przez kolejne wieki tego typu zgony łączono z nadmiernym spożyciem napojów wyskokowych i przesyceniem organizmu "fluidami alkoholowymi". Inni uważali samozapłon za karę Bożą dla największego kalibru grzeszników. O człowieku, który samoczynnie się zapalił wspomniał także Karol Dickens w powieści "Samotnia".
W literaturze zjawisko to określane jest skrótem SHC (ang. spontaneous human combustion, pol. spontaniczne spalenie człowieka) i do tej pory odnotowano ok. dwustu takich incydentów, które można podzielić na dwie kategorie. Pierwsza obejmuje przypadki częściowego strawienia ciała denata przez ogień, który nie przenosi się jednak na otoczenie.
W 1951 r. znaleziono częściowo spopielone zwłoki Mary Reeser z St. Petersburga (Floryda). Jedynym fragmentem nietkniętym przez płomienie była noga. Spalił się za to fotel, na którym siedziała kobieta. Choć oficjalnie przyczyną śmierci było zaśnięcie z palącym się papierosem w dłoni, sprawa stała się źródłem wielu miejskich legend. Jedna z nich mówiła, że czaszka Reeser uległa nienaturalnemu skurczeniu do rozmiarów filiżanki. Podobne emocje wzbudziła śmierć 73-letniego Walijczyka Henry’ego Thomasa, po którym pozostały jedynie nogi od kolan w dół (co ciekawe, wciąż znajdowały się na nich nietknięte przez płomienie nogawki spodni oraz skarpety).
Za podobne zdarzenia – zdaniem ekspertów – odpowiada efekt knota. Reeser czy Thomas musieli zasnąć lub stracić przytomność w pobliżu źródła ognia, po czym ich ciała uległy spaleniu. Że jest to możliwe udowodniono kilkakrotnie w warunkach laboratoryjnych.
Ciekawą hipotezę wysunął również biolog Brian J. Ford, sugerując, że czynnikiem sprzyjającym wystąpieniu takiej formy SHC jest cukrzyca oraz alkoholizm, w przypadku których organizm produkuje łatwopalny, wsiąkający w ubrania aceton i pochodne mu związki.
Drugi typ SHC jest dużo trudniejszy do racjonalnego wytłumaczenia. Chodzi o ludzi, którzy jak Nolan stanęli w płomieniach bez żadnej wyraźnej przyczyny. W 1982 r. coś takiego przytrafiło się 61-letniej upośledzonej umysłowo Jeannie Saffin z Edmonton w Północnym Londynie, z której ciała wystrzeliły niebieskie języki ognia, czego świadkami byli jej krewni, relacjonujący, że kobieta wydawała z siebie przeraźliwe dźwięki. Saffin zmarła w wyniku odniesionych oparzeń, a biegli nie byli w stanie ustalić, co było ich przyczyną. Jej śmierć uznawana jest przez parapsychologów za dowód, że w człowieku drzemią wciąż nieznane nauce siły i energie.
http://strefatajemni...eksperci/1k3shk
Napisano 19.01.2018 - 13:00
Ten samozapłon jest przerażający. W końcu w człowieku znajduje się wiele różnych chemicznych substancji, gazów..może to po prostu jakiś niewiarygodnie pechowy zbieg okoliczności, który doprowadza do zapłonu? W każdym bądź razie samozapłon to dla mnie jeden z niewielu przypadków zjawisk niewyjaśnionych.
Napisano 19.01.2018 - 14:11
Na pewno musi dochodzić do reakcji jakiś związków które w kontakcie ze sobą lub minimalnym napięciem elektrycznym jakie wywołuje nasze ciało. Trudno by było uwierzyć w inne wytłumaczenia, przyroda ma dwa podejścia albo jest albo nie ... nie ma w jej przypadku "może" to że nie pali się co drugi też pozostawia pole do przemyśleń ponieważ, sugeruje to przynajmniej w moim indywidualnym odczuciu że musi się skumulować ciąg zdarzeń i procesów które doprowadzają do zapalenia się ciała od środka i spopielenia go doszczętnie, faktem jest że do wypalenia kości potrzeba temperatury rzędu 1650 stopni co obrazuje nam że reakcja jeżeli jest to chemiczna musi być super gwałtowna a substancje reagujące albo skupiają się nagle w wielkich ilościach albo bardzo reaktywne, pytanie brzmi czy nasze ciało mające przeciętnie 36,6 stopnia jest w stanie wywołać reakcję wytwarzającą temperatury rzędu ponad 1000 stopni ? Pytanie to kieruję do chemików jakiś na pewno mamy na forum. Druga sprawa to biologia jakie substancje w naszym ciele jest ich tak wiele że trudno nam to wszystko połapać.
Jest to też według mnie trop czemu ? Ponieważ cały czas skłaniam się do ukrytych zdolności naszego ciała ... super moce ? Nadludzkie zdolności ? ... Wiadomo że mózg to maszyna nie do opisania przez naukę ... ale czy na pewno wiemy jaką moc potrafi wytworzyć? To jedno wielkie pytanie na które nie znamy odpowiedzi ... a może po prostu ciało staruszka nie było w stanie usunąć czegoś w związku z chorobami ... i osłabieniem czegoś co spowodowało zapłon ... puki co temat iście paranormalny na 100%
Napisano 19.01.2018 - 18:52
W tym przypadku z Anglii, możliwe że doszło do zapalenia się ubrania na przykład od papierosa. Pamiętam taki przypadek z Polski - chłopak przypalał sobie papierosa na wietrze; od zapałki zapalił się rękaw kurtki. Kurtka była wykonana z jakiegoś dziwnego materiału, który błyskawicznie się zapalił i przylepił do ciała.
Napisano 19.01.2018 - 20:11
,,Wiadomo że mózg to maszyna nie do opisania przez naukę "
Mózg to maszyna opisana przez naukę. Idź do jakiejś dobrej biblioteki i poproś o jakieś książki z zakresu neurologii, to się przekonasz.
A co do samopodpaleń. Wszystkie takie podpalenia wynikają z zaprószenia ognia. Joe Nickell opisał najsłynniejsze tego typu przypadki w jednym ze swoich artykułów. W jednym ktoś zasnął z papierosem, w drugim siedział przy kominku, a w innym też coś podobnego było. Samozapłon to bujda.
Napisano 19.01.2018 - 22:02
Jest nie do opisania no może przesadziłem masz rację ...
jest cudem inżynierii ... książek jest wiele ale wciąż powstają nowe bo ciągle coś się w związku z nim odkrywa prawda? W sensie fizycznym owszem jest do opisania i jest dość dokładnie opisany ale w tym drugim czyli jego możliwości raczej nie... a co do biblioteki
czytasz w myślach ? pisałem tego poprzedniego z mojej biblioteki publicznej z komputera...
Tego nie wiemy czy facet palił fajkę, podobnież nie znaleźli niczego co świadczyło by że się podpalił... cholera go wie. Może i bujda może nie...
Napisano 19.01.2018 - 22:04
"– Mózg jest najmniej poznaną i najbardziej skomplikowaną strukturą we wszechświecie. Mimo że odpowiada za najdrobniejsze procesy zachodzące w naszym ciele, wciąż nie powstała jedna naukowa koncepcja funkcjonowania tego narządu – mówi prof. Andrzej Wróbel, kierownik Zakładu Neurofizjologii Instytutu Biologii Doświadczalnej Polskiej Akademii Nauk..
Jak wyjaśnia, większość tego, co dziś wiemy o mózgu, nauka zawdzięcza badaniom prowadzonym w ostatnich 50 latach. Wprawdzie to ostatnie dziesięciolecie XX wieku ogłoszono dekadą mózgu, ale – według eksperta – nie przyniosła ona bardzo dużego postępu w wiedzy o budowie i funkcjonowaniu tego narządu. Rozszerzyła jednak paletę możliwości badawczych.
O poznawczych i abstrakcyjnych przeliczeniach informacyjnych wykonywanych przez mózg naukowcy wiedzą bardzo mało. Znają sporo hipotez, nawet potwierdzonych doświadczalnie, ale nie udało im się stworzyć ogólnej koncepcji funkcjonowania mózgu."[...]
http://www.tvp.info/...-20-proc-mozgu/
Napisano 19.01.2018 - 22:50
Tak, zapalił sobie papierosa, którego nikt nie widział, nie było żadnych śladów i dostał takiej temperatury od tego kiepa, że chłopa spaliło na popiół, w dodatku na środku ulicy. Nie wiem co jest gorsze - wierzenie w duchy i inny pierdoły czy szukanie tak bezsensownych tłumaczeń na siłę. Kiedy dochodzi do zapłonu od żaru/kominka/świecy to zachodzi, a kiedy mamy przypadek z tym niezwiązany to po co pisać takie brednie. A przypadki opisywane, gdzie stwierdzono, że zapłon zachodził od wewnątrz organizmu to co? Może najpierw połknął peta i dopiero się od niego zapalił? Hmm...
Napisano 20.01.2018 - 01:34
Tak właśnie siedziałem i rozmyślałem drapiąc się po łbie... że trudno by się spalić kiepem nawet jak by człowiek chciał to zrobić ... to trudne to do zrealizowania ...szczególnie że większość ofiar samozapłonu ma spopielone kości ... kiep i 1650 stopni to troszkę się kupy nie trzyma. Chociaż jak by zamiast potu miał substancje w pirotechnice określane jako samozapalne... w kontakcie z tlenem atmosferycznym natychmiast gwałtownie reagują płonąc a w większych mieszankach wybuchając... wielu z nich nie da się przechowywać..
Nick dzięki za sprostowanie co do mózgu tego mi brakowało jakoś weny nie miałem
by się rozpisać.
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych