Samozapłon To bardzo Interesujące...Najpierw krótkie wprowadzonko
Co to samozapłon?Zagadka samoistnego spalenia jest bardzo ciekawa. Powodem tego jest między innymi fakt, że ludzki ciało składa się w 70% z wody. A jednak człowiek potrafi w jednej chwili stanąć w płomieniach. Najciekawszy wydaje się że człowiek wtedy ulega całkowitemu spopieleniu lecz nie podpala niczego obok siebie. Gdy człowiek ulega samospaleniu siedząc na fotelu fotel się nie spala, przynajmniej nie cały, a tylko w miejscach gdzie człowiek ten dotykał fotela. Wiadomo, że aby spalić ciało do popiołu potrzebna jest temperatura około 2000 stopni, a zwykły pożar z reguły nie przekracza nawet 300 stopni.
Samospalenie jest zdefiniowane przez naukowców w następujący sposób:
"
Samoistne zapalenie (proces spalenia ciała), zachodzący w organizmie na poziomie komórkowym w mitochondriach w wyniku reakcji tlenu z wodorem. Jeśli mitochondrium jest uszkodzone, może dojść do nagromadzenia zbyt dużej ilości energii i spowodować wybuch wewnątrz komórki, co pociągnie za sobą zmiany w innych, aż opanuje całe ciało. Sceptycy tłumacza to zdarzenie efektem knota polegającym na tym, że jeśli człowiek ubrany jest w kilka warstw ubrania i zostanie podpalony, wypala się powoli, jak stearyna, a ubranie pełni rolę knota. Nir tłumaczy to jednak spalenia kości, co zazwyczaj ma miejsce w temp. ponad 2000 stopni C."
Możliwość stanięcia w jednej chwili w płomieniach, bez żadnego konkretnego powodu, wydaje się naprawdę niewiarygodna, podobnie jak wiele innych tego typu zagadek. Jednak takie rzeczy zdarzają się od dawna. Ponadto zjawiskom tym towarzyszą naprawdę niesamowite okoliczności. Są też jednymi z najbardziej niezrozumiałych i groźnych. Próbowano stworzyć wiele teorii na ten temat. Mimo to starania te okazały się bezskuteczne. Nowoczesna nauka pozostaje bezradna wobec nieodgadnionego.
W XVIII i XIX wieku uważano powszechnie, że samozapłon zdarza się wyłącznie osobom starszym, nadużywającym alkoholu i że w ogóle nadmierne picie sprawia, iż człowiek może się zapalić. W wieku XX hipotezę tę odrzucono, stwierdzono bowiem, że w ten sam sposób giną również ludzie młodzi. Nie znaleziono jednak wyjaśnienia dla tego zjawiska.
Przypadki Samozapłonu... Pewnego zimnego styczniowego poranka 1980 roku. Oficer śledczy brytyjskiej policji został wezwany do zwęglonych zwłok w miasteczku Gwent w Walii. Już w przed pokoju poczuł, że w pomieszczeniu jest bardzo wilgotne powietrze i temperatura jest wyższa niż zazwyczaj, a światło miało dziwny czerwono-pomarańczowy kolor. Na dywanie leżała garść śnieżnobiałego popiołu, z której z jednej strony wystawały męskie stopy w skarpetkach, z drugiej widniała zwęglona czaszka. Tylko tyle zostało z emeryta Henryego Thomasa. Nie licząc spalonego w dwóch trzecich, drewnianego fotela, w którym siedział Henry, nic więcej w pokoju nie nosiło śladów ognia. Dziwny kolor światła pojawił się ponieważ wszystko w pokoju również okna i nieosłonięta żarówka były pokryte tłustym osadem, efektem parowania ludzkiego mięsa. Poza pokrywającym je osadem, stopionego tłuszczu, ani podłoga, ani dywan nie były spalone. Ślady ognia były widoczne jedynie wokół szczątków. Jak to możliwe że ciało, w którym jest nieomal 45 litrów wody, mogło spalić się tak doszczętnie, a znajdujące się w pobliżu łatwo palne przedmioty pozostały nietknięte? Anatomopatolog, który obejrzał miejsce zdarzenia, potwierdził, że fotel uległ spaleniu jedynie w tych miejscach, w których stykał się z ciałem. Pozostałe meble nie zajęły się ogniem, ponieważ najprawdopodobniej zapas tlenu w pokoju został wyczerpany w pierwszych chwilach wypadku. Poza tym drzwi do pokoju były uszczelnione, co w znaczny sposób ograniczyło dostęp świeżego tlenu. Naukowcy wysnuli hipotezę, jakoby samozapłon człowieka można było wyjaśnić tzw. „efektem knota”. Polega on na tym, że jeśli człowiek jest odpowiednio otyły, i odziany w kilka warstw łatwopalnych ubrań, to te ubrania, po podpaleniu mogą pełnić funkcję knota i sprawiać, że powoli będzie wypalać się tłuszcz, tak jak stearyna w świeczce. Jeśli zaś temperatura ognia jest wystarczająco wysoka, a w otoczeniu nie brakuje tlenu, to nawet otyłość przestaje być warunkiem koniecznym.
Dobrze udokumentowany przypadek efektu knota był badany przez profesora ze szpitala uniwersyteckiego w Leeds w 1965 r. Ofiarą była 85 letnia kobieta, która w czasie ataku serca wpadła w buzujący w kominku ogień. Została odnaleziona dopiero po kilku godzinach. Rzeczywiście miało miejsce spalenie przypominające efekt knota, jednak jej obrażenia wykazywały znaczne różnice, jeśli porównało się je ze szczątkami ofiar samoistnego zapłonu. Sceptycy upierają się przy twierdzeniu, że samoistne zapalenie jest efektem knota. Z ich opinią nie zgadza się uczony John Heyme- według mnie różnice są znaczne. W większości przypadków, w których można mówić o tzw. Efekcie knota, ofiary były martwe zanim zaczęły się palić. Poza tym, proces spalania musiałby trwać od 24 do 48 godzin, żeby doprowadzić ofiarę do takiego stany, w jakim znaleziono Henryego Thomasa.
Poszukując wyjaśnienia samoistnego zapłonu, Heymar doszedł do wniosku, że musi być on wynikiem reakcji między tlenem, a wodorem na poziomie komórkowym organizmu. Moc odpowiedniej mieszanki wodoru z tlenem najlepiej widać to jeżeli przyjrzymy się wahadłowcom kosmicznym, które tych właśnie substancji używają jako paliwa napędowego. Niewątpliwie mieszanka wodoru z tlenem w procesie spalania jest w stanie wytworzyć temperaturę wystarczającą do całkowitego spalenia kości. Nikt dokładnie nie wie jaka jest prawdziwa przyczyna samoistnego zapłonu i pewnie pozostanie ona tajemnicą na bardzo długo.
A tutaj troszke zdjęć... [Ciągle Edytowane, będe dodawał nowe

]



Źródło: http://www.centrum-p.../samozaplon.htmPS. Poprawiłem niektóre błędy