Napisano
04.03.2008 - 04:33
Odpowiedź na pytanie pierwsze: Tak, chcę aby po mojej śmierci narządy zostały przeznaczone do przeszczepów. Jestem zadeklarowanym dawcą od pół roku, i przyznam, że ta decyzja zbudziła w moim środowisku spore kontrowersje. Najbardziej bolesna opinia, z którą dane było mi się spotkać to ta, że nie zależy mi na życiu, a nosząc ze sobą oświadczenie woli "przywołuję" nadejście swojego końca. Ja tymczasem kocham życie, choć nie jest ono często przyjemne, i nieraz mocno daje w kość. Jestem jednak świadomy tego, że gdzieś na świecie żyje osoba, która życie kocha tak samo jak ja, ale nie może np. przez chorobę cieszyć się nim w pełni. Może ta osoba tak samo jak ja kocha lotnictwo, może akurat teraz chciałaby postać sobie pod płotem na Okęciu i zwyczajnie pogapić się na samoloty, ale nie zrobi tego. Nie zrobi, bo leży pod dializą, bo choroba serca odebrała jej siły, bo przegrywa walkę o siebie i podchodzi do ostatniego lądowania. Być może właśnie ta zielona karteczka z mojego portfela będzie dla tego człowieka jak polecenie kontrolera: "Go around!" "Nie ląduj, odejdź na drugi krąg" - i życzę już teraz tej osobie, żeby ten drugi krąg trwał dla niej jak najdłużej. Poza tym istnieje jedna zasada - człowiek, u którego stwierdzono śmierć pnia mózgu nie jest na granicy śmierci. On tę granicę przekroczył, a bicie serca i oddychanie zawdzięcza masie leków i respiratorowi. Człowiek taki nie wykazuje odruchów, śmierć mózgowa jest stanem nieodwracalnym i musi stwierdzić to konsylium, nie jeden lekarz (dwukrotne badanie). Nie chcę być ciężarem dla rodziny, personelu... Zgoda na pobranie narządów wyklucza sztuczne podtrzymywanie życia, jeśli stwierdzona zostanie śmierć pnia mózgu. Poza tym nie ma chyba większego cierpienia dla bliskich, którzy codzień widzą praktycznie martwe ciało, i mają świadomość, że nigdy nie wróci do niego życie. Nie chcę, aby ktokolwiek miał wtedy problem, czy mówić o mnie w czasie teraźniejszym, czy przeszłym. Mam za to gwarancję, że bliscy osoby, którą można uratować będą szczęśliwi. Non omnis moriar...
Odpowiedź na pytanie drugie: Nie, nie można zmusić innych do zmiany poglądów, nawet jeśli wyzbyte są one szlachetności. Większość sprzeciwów donacji wywodzi się z przywiązania do własnego ciała, jego kultu. Niektórzy po prostu nie potrafią zrozumieć, że życie duszy jest diametralnie różne niż życie ciała, że na tamten świat nie zabiera się np. urody, powodzenia... Dusza to coś, co jest ponad ziemskie drobnostki. Jednak wolność jednostki, to także jej prawo do własnych decyzji - jeśli ktoś nie chce oddawać narządów, nie musi. Znajdzie się wielu innych, którzy bez przymusu zrobią to za niego
Odpowiedź na pytanie trzecie: Nie mam zdania...