W wielu snach słyszę przeraźliwy, demoniczny, rozpruwający krzyk. Nie zwracałbym na niego większej uwagi, ale to co się dzieje przed nim jest charakterystyczne. I to nie jest jeden powtarzający się koszmar, tylko podobny wątek w wielu.
Otóż sen na początku przebiega "normalnie", wszystko jest ok, jak każdy sen, ale nagle znikają wszystkie postacie i zostaję sam. Tylko ja, otoczenie, jakaś rzecz i grobowa cisza. Wtedy tylko wyczekuję tego krzyku. Kiedy się znienacka pojawia, wszystko staje się czarne, a ja zawsze budzę się z "gęsią skórką".
Przykład: byłem z bratem w domu. Podeszłem zasłonić roletę. Kiedy zacząłem ją opuszczać brat zniknął, za oknem przeleciał kruk, nastała cisza i ten przeszywający krzyk.
Inny przykład: jestem u siebie. Ktoś zadzwonił do drzwi. Wyjrzałem przez szybkę od drzwi i widzę kolegę. Otwieram drzwi i znowu wszyscy znikają. Po koledze został tylko pasek od spodni. Grobowa cisza, spojrzałem w górę, zrobiło się czarno i znowu ten krzyk...
Dodam, że wszystko dzieje się o zmierzchu.
Ktoś wie, co to może znaczyć?
Jeśli będzie trzeba przytoczę więcej przykładów.