"wiele" - czyli masz na myśli zamykanie zakładów i zwalnianie pracowników w myśl prywatyzacji, potem powtórka zwolnień w myśl reprywatyzacji no i na koniec wyprzedaż pozostałego majątku narodowego w myśl partnerskich "TransAkcji" handlowych z zagranicą? Poza tym, nie on jeden walczył, a gdybyś poczytał sobie, lub jak wolisz, postudiował historię współczesną (nie mówię o medialnej) to zobaczyłbyś, że pan Wałęsa nie walczył jako jedyny sprawiedliwy, zaś ludzie, którzy doprowadzili do jego "wybicia" ku sukcesowi, w nagły sposób zniknęli z życia mediów i ogólnie rozumianego "życia społecznego". Niewiele osób wie o jego żeńskim odpowiedniku, o której to pani bez problemów możesz poczytać idąc do dowolnej czytelni zajmującej sie socjologią i naukami politycznymi i zahaczając o dział z rocznikami od '75 do '90. Taka moja prywatna dygresyjka na temat okreslenia: "tylko jeden na prawie 40 milionów".
Nie ujmując mu jego zasług, jakimi jest promowanie Polski na zagranicznych wyjazdach, gdzie tamtejsza Polonia uwielbia go jak niemal Idola Wszechczasów, to należałoby jedynie stwierdzić, iż człowiek miał ogromne szczęście, że trafiło akurat na niego, plus to, iż miał ogromne poparcie z zewnątrz, co dzięki umiejętnemu wykorzystaniu wybiło go na szczyt. Może będę teraz zbyt radykalny, ale podobnie jest teraz z ks.Rydzykiem i jego armią moherowych beretów. Poprostu koleś znalazł temat (jedyna poprawna wiara w boga i polskość), następnie potulnych słuchaczy, którzy gotowi pójść za nim w ogień pod błahymi hasłami, iż są to ich potrzeby, a nie ich "przewodnika" i w ten sposób wybił się na wyżynę, z której kontroluje sporą część narodu, a obecnie, juz nie tylko starsze babcie, ale i nawet sam rząd i prezydenta, czego przykłady ostatnio aż wylewają się litrami z otaczających nas mediów. Paradoksem była już sprawa podpuchy dziennikarskiej i wysłania po Rydzyka limuzyny rządowej, bo jego się "zepsuła". Reasumując, by zbytnio od tematu nie odejść. Pan Wałęsa był i ciągle jest osobą, która bezpardonowo wybiła sie na szczyt ale nie umiał się na tym szczycie odnaleźć, a mówiąc, jak to on sam określił, "ani me ani be ani kukuryku", a równocześnie i tu również jego słowa "ganiając żonę z grabiami w łóżku", sturlał się z tego szczytu jeszcze szybciej niż nań został wywindowany. Chętnie podejmę z Tobą rzeczową dyskusję, nie opartą tylko na analizie jego słów, jeśli oczywiście zechcesz się w tym temacie nadal udzielać