Siewcy chmur
Dwaj naukowcy pragnąc uchronić ludzkość przed katastrofalnymi zmianami klimatu, snują futurystyczną wizję zbudowania floty „siewców chmur”.
O swym pomyśle, jego realizacji i zadaniach opowiada prof. John Lantham.
Naukowcy zaczęli manipulować chmurami w 1946 roku. Odkryto wkrótce, że przez wystrzeliwanie maleńkich cząstek jodku srebra chmury deszczowe, wywołać można deszcz.
Nasz pomysł na flotę „siewców chmur” narodził się jednak z uwagi, jaką wysunął mój syn Mike kilka dekad temu. Znajdowaliśmy się na górze w Północnej Walii, patrząc na zachód w kierunku Irlandii, zapytał dlaczego chmury są lśniące u góry a ciemniejsze na dole. Wyjaśniłem, że są one jak lustro dla padającego słońca. Zastanawiał się przez chwilę, skrzywił się i powiedział: „Mokre lustra”.
Idea, za którą podążamy z kolegami to zwiększenie ilości promieni słonecznych odbijanych przez czubki nisko zawieszonych chmur (morskich stratocumulusów przykrywających około ćwierci powierzchni ziemskich oceanów), stąd powodowanie efektu ochłodzenia.
Obliczenia pokazują, że jeśli moglibyśmy zwiększyć zdolność do odbijania o około 3%, ochłodzenie zbalansowałoby globalne ocieplenie spowodowane wzrostem stężenia dwutlenku węgla w atmosferze (powstającego wskutek spalania paliw kopalnych).
Aby wprowadzić ten schemat w życie i spowodować odpowiednie ochłodzenie, musimy rozpylać kropelki wody morskiej po znacznej części powierzchni światowych oceanów w ilości około 50 m.3 na sekundę. Energia elektryczne niezbędna do przeprowadzenia procesu rozpylania pochodzić będzie z turbin przyłączonych do łodzi.
Szacujemy, że ok. 1000 takich łodzi wystarczyłoby, aby plan ten okazał się efektywny. Idealnym rozwiązaniem dla problemów globalnego ocieplenia jest drastyczne ograniczenie spalania paliw kopalnych. Nasz plan oferuje również możliwość uzyskania czasu, gdy zapobiec będzie można katastrofalnemu w skutkach ociepleniu, zaś poziom dwutlenku węgla obniżony zostanie do dopuszczalnej normy. Kolejną zaletę przedsięwzięcia jest fakt, iż nie będzie ono szkodliwe dla środowiska – jedynym wymaganym surowcem jest woda morska.
Stopień ochłodzenia mógłby być kontrolowany poprzez satelitarne pomiary oraz model komputerowy, a jeśli wzrośnie zagrożenie, system mógłby zostać wyłączony, zaś warunki powróciłyby do normalnego stanu w ciągu kilku dni. W dodatku do stabilizacji temperatury, technika mogłaby zostać użyta do zapobiegania regionalnym problemom, jak np. obumieranie rafy koralowej w wyniku ocieplania się oceanu.
Jednak jaki wpływ będzie to miało na wrażliwy ekosystem i czy jesteśmy uprawnieni do interweniowania w ten sposób? Zanim nastąpi usprawiedliwienie rozwinięcia systemu na globalną skalę, należy wykonać kilka rzeczy. Musimy rozwinąć wymagane technologie i przeprowadzić eksperymenty polowe na wydzielonym obszarze, gdzie zdolność do odbijania promieni słonecznych przez wytworzone chmury porównywalna byłaby ze zdolnością naturalnych. Należałoby także dokonać szczegółowej analizy w celu ustalenia tego, gdzie mogłoby dojść do poważnych lub wręcz szkodliwych zmian klimatologicznych lub pogodowych (jak np. zmniejszenie opadów w regionach deficytu wody) i jeśli już, znaleźć na nie rozwiązania.
Prof. John Latham jest fizykiem atmosferycznym na Uniwersytecie Manchester oraz NCAR (Kolorado, USA). Prof. Stephen Salter jest inżynierem na Uniwersytecie Edynburskim.
Źródło