Napisano
20.04.2006 - 13:30
Dementuję powyższą wypowiedź, byłem nie jeden raz, widziałem i nic nie straszyło. Dom to jedna wielka rudera, służąca jako rozrywka do straszenia nastolatków i wkręcania im nawiedzonych filmów, podobnie jest z małą szklarnią stojącą obok niego. Moja opinia jest nie odosobniona, jako, iż wystarczy przejść się do hurtowni stojącej na przeciwko tego budynku i pogadać z jej pracownikami, lub też samemu się tam pofatygować o dowolnej godzinie dnia, czy, jak ktoś woli, nocy. Dom był kilkukrotnie sprzedany, pech firm, które go kupiły, polegał na "zabobonności" ludzkiej, ludzie, zrażeni do lokalnej legendy, trzymają się z daleka od niego i od ludzi z nim związanych. Co zaś się tyczy bezdomnych, to nie zwykli oni sypiać w miejscach, w których nie ma ani jednej szyby, przez co przeciągi i zimno dokuczają nawet w środku dnia. Do tego „namolność” nastolatków łażących tam w okresie wakacji odgrywa tutaj również niemałą rolę. Może jeśli jeszcze chodzi o sprawę sprostowania kierunków, zdecydowanie lepiej jest określić, iż znajduje się ów dom na wyjeździe do Wieliczki, a wyjeżdżający ma go po swej prawej stronie opuszczając Kraków. Idąc tym tropem rozumowania, który sugeruje mój przedmówca, można spokojnie zniechęcić do wszystkiego, wystarczy tylko lokalna legenda i odrobina samozaparcia w jej kultywowaniu, a owo ziarnko prawdy, które rzekomo jest w każdej opowieści, szybko i sprawnie wykiełkuje w ogród płochliwości i zabobonnego zakłamania.
Zakładam iż pisząc powyższe słowa, byłeś w owym domu i nie opierałeś się jedynie na opowieściach kolegów lub ludzi mówiących, iż tam byli i „coś” widzieli, „coś” pokroju światełek na podłodze, zamykających się na przeciągu drzwi i okien i wszystkiego tego, od czego lokalne pogłoski kultywowane przez młodych Krakowian, aż pękają w swych szwach.
Nie neguję i nie marginalizuję zjawisk nadprzyrodzonych, czy też ezoterycznych, jednakże nie możliwym raczej jest, że ktokolwiek tam pójdzie, to niby wypada wręcz z płaczem na oczach, a mi jakoś, czy kumplom z młodszych lat nie zdarzyło się tam napotkać na cokolwiek, pomimo tego, że bywaliśmy tam dość często, żeby się upewnić co do tych opowieści.