Ostatnio miewam bardzo dziwne sny... Oto jeden z nich...:
Wszystko widzę z perspektywy osoby trzeciej... Na ponury i pusty peron podjeżdża pociąg... Wysiadam z niego. W dłoni trzymam dość spory kawał trójkątnego szkła... Staję na środku peronu, pociąg powoli i cicho odjeżdża. Ubrana jestem w szare spodnie oraz czarną, trochę dziwną bluzę. Stoję ze spuszczoną głową. I nagle dostrzegam mężczyznę. Siedzi lekko pochylony, kapeluszu i długim, czarnym płaszczu. Twarz jego pozostaje za kurtyną włosów, sięgających ramion... Podnoszę wzrok, patrzę na niego i mówię cicho: "Masz, czego chciałeś. Oto sądny dzień; dzień ostateczny". Podnoszę rękę, podwijam rękaw i przecinam nadgarstek tym szkłem.. Najpierw powoli na ziemię spada pojedyncza kropla krwi. Mężczyzna podnosi wzrok, śledząc ją z lekkim uśmiechem. Gdy ta spada na ziemię, on spogląda mi w oczy. Wstaje, uśmiecha się szyderczo. Podchodzi do mnie... Kawał szkła, który trzymałam w dłoni opada na ziemię, ręce opadają wzdłuż ciała. Krew z nadgarstka spływa obficie... Opuszczam głowę, z moich oczu płyną łzy... On podchodzi do mnie, łapie za podbródek i unosi lekko moją twarz. Skrzywiłam się tak, jakby jego dotyk sprawiał mi ból... On przybliża swą twarz do mojej, uśmiecha się jeszcze szerzej i mówi...: "Patrzajcie, tak oto umiera niewinna dusza. To koniec wszelkiej nadziei dla was, kochających głupców"... Wtedy wywraca mnie za ziemię... Budzę się...
Bardzo zaintrygował mnie ten sen, tym bardziej, że w dzień po nim na moim ręku pojawiła się rana (skąd ona się wzięła - nie wiem), całe przedramiona miałam zaczerwienione... W dwa dni po nim, zostały mi siniaki, a po sporej ranie została mi tylko mała szrama...
Martwi mnie to... Inaczej nie zawracałabym Wam tym głowy...
Macie jakieś sugestie...?
Ps. Od razu mówię: nie oglądałam żadnych filmów, które tak mogłyby na mnie wpłynąć... I raczej nie miałam ''wypadku'', w wyniku którego mogłabym mieć tak poturbowane ręce...
Dzięki za jakiekolwiek odpowiedzi...