Skocz do zawartości


Zdjęcie

Naprawy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Logos.

    Rozum Świata

  • Postów: 390
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Spośród licznych zaobserwowanych przypadkow pojawienia się latajacych talerzy najciekawszymi, poza ich katastrofami, są niewątpliwie te, w których zauważono humanoidów naprawiających swoje uszkodzone pojazdy. Oto kilka przypadków:

- 25 listopada 1964 roku w Nowym Berlinie w stanie Nowy Jork w USA, Marianna wraz z meżem Ryszardem była z wizytą u jego rodziców. Tamtego wieczoru Ryszard wraz z ojcem wyjechał na polowanie, a Marianna nie mogla zasnąć. Narzuciła szlafrok i wyszła na taras. Ujrzała spadającą gwiazdę zakreślającą wielki świetlisty łuk na niebie. Gwiazda zniknęła na wschodzie, za choryzontem. Ujrzała ją ponownie po sekundzie, jak spadała po lini prostej, dotarła aż nad drogę obok Five Corners, następnie poruszała się wzdluż niej, nad powierzchnią asfaltu, przez kilka metrów.

Marianna zrozumiała wuwczas, że to, co widziala, nie było spadającą gwiazdą, lecz latającym talerzem.
Talerz wydawał dziwny szum. Marianna zawolała teściową, obie kobiety staly na tarasie. Zobaczyly nadjeżdżający samochów, który z pewnością widząć również ów talerz pospiesznie zjechał na pobocze. Nadjeżdżające, zaraz potem, dwa inne samochody równierz ujżały pojazd, lecz zamiast zatrzymać się, odjechały z ogromną prędkością. W koncu latający talerz wylądował na polu, w pewnej odległości od domu i Marianna poszła po lornetkę, ażeby móc obserwowac to, co się będzie działo dalej.

Zobaczyła wówczas sześć, bardzo podobnych do ludzi, dziwnych istot około dwumetrowej wysokości, ubranych w ciemne kombinezony i uwijających się wokół pojazdu. Pojazd stał na około dwumetrowek wysokości nogach, pomiędzy którymi znajdował się silny reflektor skierowany na ziemię. Marianna ujżała wtedy humanoidów dźwigających trzy skrzynie podobne do skrzyń na narzędzia. Następnie wzięli się do pracy przy pojeździe używając narzędzi bardzo podobnych do naszych.

I wtedy właśnie nadleciał drugi latający talerz, prawdopodobnie pomoc techniczna, z szescioma innymi humanoidami, którzy dołączyli do pozostalych, starając się naprawić uszkodzony pojazd. Wszystki te istoty wyciągnęły ze spodu pierwszego talerza znacznej wielkości przedmiot, który musiał być czymś w rodzaju silnika i który starałyt się następnie naprawić. W tym czasie wymontowały jakieś części silnika i zastąpily je innymi, przyniesionymi z drógiego latającego talerza.

Humanoidzi starali się następnie zamontować ponownie silnik, ale sprawiali wrażenie niezadowolonych z rezultatów swej pracy, poprawili jeszcze coś, potem ponownie zamocowali, lecz urządzenie nadal nie działało. Z niewiarygodną cierpliwością, znowu wymontowali tę część, polożyli na ziemi i ponownie rozpoczęli naprawę, jeszcze raz nie osiągając pozytywnego rezultatu. Dopiero za czwartą próbą udało im się prawidłowo zamontować solnik i sprawiali wrażenie bardzo zadowolonych z wyników swej pracy.

Spakowali więc wszystkie narzędzia do skrzynek, zabrali wszystkie resztki i części pojazdu, włożyli je do pojazdu naprawczego i powrócili do swoich latających talerzy, które wystartowały natychmiast jeden za drugim i po kilku sekundach znikneły w przestworzach. Naprawa latającego talerza rwała cztery godziny, przez które Marianna stala z lornetką obok swojej teściowej.

Jak tylko nazajutrz mąż Marianny erócił z polowania, postanowiła pójść z nim na miejsce lądowania, aby sprawdzić, czy nie pozostały jakieś ślady. Odnaleźli odciśnięty ślad pierwszego pojazdu, wielki trójkąt równoboczny utworzony przez trzy trójkątne wklęśnięcia glębokie na okolo pięćdziesiąt centymetrów. Odnaliźli równierz kawałek kabla o trzycentymetrowej średnicy, którego izolacja zobiona byla z jakiegoś tworzywa sztucznego, zaś część metalowa była srebrzysta jak aluminium, lecz o wiele twardsza.
Marianna zapamiętała gdzie odłożyła ten kawałek kabla, lecz gdy chciała pokazać go wywiadowcom lotnictwa amerykańskiego - zniknął bez śladu


C.D.N jak tylko znajde czas napisać o innej obserwacjii.

Źródło "Wysłannicy z Kosmosu" Maurice Chatelain
  • 0



#2

Logos.

    Rozum Świata

  • Postów: 390
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Inne ciekawe zdażenie

Nocą 20 marca 1974 r. kierowca hiszpański Maximilliano Sanchez jechał swą ciężarówką pomiędzy miejscowościami Horacjo i Lagunilla. Nagle zauważył, w odległości około 600 etrów przed sobą, silne światło znajdujące się pośrodku drogi. Najpierw sądził, że to nadjeżdża z przeciwka jakiś samochód lub cięzarówka i wielokrotnie dawał sygnały światłami, ażeby nadjeżdżający kierowca właczyl światła mijania. Światło przed nim było jednak wciąż silne i oślepiajace, tak bardzo, że Sanchez musial zatrzymać się na poboczu.

W końcu światło stalo się mniej ostre i Sanchez ruszyl dalej, ale jak tylko przejechał dalsze 200 metrów, reflekory jego ciężarówki nagle zgasły, a silnik zamarł. Stwierdził że zatrzymał się przed wspanialym, metaliczno-srebrzystym latającym talerzem o średnicy okolo 12 metrów. Obiekt ten mial gładką powierzchnię, bez sladów nitów ani też żadnych otworów. Stal na trzech zaokrąglonych na końcach nogach. Od spodu był oświetlony.

Sanchez zauważył też drugi latający talerz, który pozostawał w locie stacjonarnym podobnie jak śmiglowce, na prawo, ponad tym, który stał na ziemi i chyba uległ jakiejś awarii. Pojawily się dwa dziwne stworzenia o ludzkim wyglądzie, ubrane w błyszczące kombinezony. Sprawiały wrażenie że rozmawiają ze sobą, gestykulując. Obaj humanoidzi zauważyli ciężarówkę Sancheza i wtedy jeden z nich pozostał przed swoim pojazdem, drugi natomiast odszedł w prawo.

W koncu obaj weszli do pojazdu, a ten uniósł się na wysokość jakiś 10m. i przemieścił się w pobliże drugiego, zatrzymując się, na tej samej co on wysokości. Widząc, że droga wolna, a reflektory zapalily się same, Sanchez sproował włączyc silnik, co też mu się od razu udało. Odjechał czym prędzej w kirunku Langunilla. Ale ciekawość byla silniejsza. Po przejechaniu kilkuset metrów zatrzymał się, zgasił światła i wysiadł z ciężarówki, aby popatrzeć, co bedzie się dalej dzialo. Zauważył wtedy, że pierwszy z latających talerzy powrócił na drogę, tam gdzie znajdował się poprzednio. Nagle ogarnął go paniczny strach, wsiadl do ciężarówki i jak najszybciej odjechał.

Następnej nocy ykonywał ten sam kurs. okolo godziny 23.15 przybyl do miejsca, gdzie poprzedniej nocy ujzał dwa latające talerze. I tym razem zobaczył przed sobą światło pośrodku nocy. Jechał bardziej pewnie, przeświadczony, że skoro już raz humanoidzi przemuścili go poprzedniej nocy, to i teraz nie wyrządzą mu żadnej krzywdy. Znajdując się w odległości 200 metrów od źródł światła zauważyl, ze tym razem znajdowały się tam trzy latające talerze. Reflektory ciężarówki zgasły, silnik również, o on wysiadl, aby popartzeć.

Drogę oświetlały światła trzech tajemniczych obiektow, z których jeden znajdował się pośrodku drogi, a dwa pozostałe na prawo od niego i okolo 10 metrów ponad nim. Wokół uszkodzonego pojazdu na drodze pojawiło się teraz czterech humanoidow, z których jeden, zauważywszy Sancheza, zaczął iść w jego kierunku. Sancheza ogarnął paniczny strach, rzucił się do ucieczki przez pola i schronil się w rowie. Humanoid zniechęcony tym, że nie mógł go odnaleźć, powrócił do swojego pojazdu i Sanchez zaryzykował wyjscie z kryjówki. Zauważył światła wioski Horacji znajdujacej się w odległości okolo 2 km od miejsca, gdzie wylądował pojazd. Usiadł, aby zapalić papierosa. Starał się uspokoić i powoli wrócil przez pola do swej ciężarówki.

Gdy dotarł na miejsce zaskoczylo go, że drzwiczki zastał zamknięte. Pewien byl, że pozostawił je otwarte, aby móc w każdej chwili szybko wejść z powrotem. Otworzył je bardzo ostrożnie pełen obaw, że humanoid mógl ukryć się w ciężarówce, ale nie bylo tam nikogo i uspokojony usadowił się na swoim fotelu. Spróbował zapalić silnik i włączyć światła, ale nic nie działało, na pewno dlatego, że latajace talerze byly ciągle zbyt blisko ciężarówki.

Czterech humanoidów zaniepokojonych halasem, którego narobił, wsiadło do latającego talerza, który, tak jak poprzedniej nocy, uniósł się nad drogę, aby mu umożliwić przejazd. Reflektory ciężarówki zaświeciły się ponownie, silnk wlączył się sam i Sanchez czym prędzej odjechał. Ale i tym razem, podobnie jak poprzednio, ciekawość był silniejsza od strachu. Zatrzymał się kilkaset metrów dalej, wysiadł z ciężarówki i kryjąc się, powrócił w pobliże latających talerzy.

Zatrzymał się za wielkim krzakiem, okolo 10 metrów os uszkodzonego pojazdu, który, podobnie jak poprzedniej nocy, powrócił na drogę. Czterech humanoidów krzątało się wokół pojazdu. Używali dziwnych narzędzi, z których jedno bylo w kształci podkowy. Sanchez był przekonany, że humanoidzi nie zauważyli jego powrotu, ale po chwili ogarnał go niewytłumaczalny lęk i bezszeleśnie powrócił do swej ciężarówki.

Nazajutrz zglosił zdażenie na policję. Przyjechała na miejsce spotkania dopiero po trzech dniach. Policjant prowadzący dochodzenie odkrył niezwykle slady posostawione w asfalcie oraz dość glęboką bruzdę, jakby ślad pozostały po ciągnięciu czegoś bardzo ciężkiego. Kilka dni puźniej przybylo z Madrytu dwóch ekspertów w dziedzinie UFO. Z licznikiem Geigera stwierdzili istnienie trzech kół o zwiększonej radioaktywności, co mogloby być wytłumaczone następującymi po sobie lądowaniami uszkodzonego pojazdu. nie odnaleźli oni jednak żadnego śladu, ktory mógłby zostać odcinięty w asfalcie przez jedną z nóg pojazdu. Sanchez widział jeszcze te same pojazdy jeszcze dwa razy w ciągu następnych miesięcy, lecz przelatywały one wtedy spokojnie nad jego głową i nie budziły już żadnego niepokoju.
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych