Mam taką dygresję odnośnie epoki lodowcowej, a wpływów czynników zewnętrznych w tym ludzi i zwierząt jako źródła metanu i dwutlenku węgla na podgrzanie klimatu.
Ostatnia epoka lodowcowa zaczęła się chyba 36 tys. lat temu, a skończyła 10 tyś lat temu lub jeszcze nie dobiegła do końca bo lód na biegunach jeszcze się topi, ale mniejsza z tym, ważne jest, że w obecnej Europie i Azji nie ma lodowców i należy przypisać nam albo naszym przodkom winę za obecny stan wytopienia lodów i podgrzania klimatu?
Chyba nie, ponieważ zlodowacenia powtarzają się, może jest to związane z mimośrodowym ruchem Ziemi w cyklu Milankowicza co 22 tys. lat.
Czy ważny jest teraz spór o to kto ociepla klimat jeśli samo Słońce wysyła energię cieplną na Ziemię o mocy około jednego kilowata na metr kwadratowy, a gdy tego zabraknie lub w pewnym zakresie się pomniejszy to mamy globalny spadek temperatury i powrót do zlodowacenia?
Taki spadek energii Słonecznej nastąpił biorąc pod uwagę małą epokę lodowcową trwającą od połowy XIII wieku do końca XVIII, charakteryzującą się wzrostem zasięgu lodowców i obniżeniem się średniej temperatury o 2 stopnie Celsjusz.
Niedowiarków odsyłam aby pooglądali sobie malarstwo Juliana Fałata.
Temperatura kiedyś spadnie i będzie nowy problem, nowy raport, nowi naukowcy i nowe wytyczne w sprawie jak zagrzać planetę i wytopić lody.