Napisano
23.09.2006 - 20:37
W dziele "Starożytności żydowskie" Józef Flawiusz pisze o Chrystusie tak:
"Istniał także w owym czasie Jezus, mąż mądry, czy jednak godzi się nazwać go mężem, był On bowiem wykonawcą cudownych dzieł i nauczycielem ludzi, którzy prawdę z rozkoszą przyjmują. Wielu Żydów, wielu też pogan przyciągnął do siebie. Był On Chrystusem. Kiedy Go Piłat oskarżonego przez naszych przełożonych ludzi skazał na śmierć krzyżową, nie przestali Go kochać ci, co Go najpierwsi umiłowali. Objawił im się bowiem trzeciego dnia jako zmartwychwstały, jak to i wiele innych cudownych rzeczy przepowiedzieli o Nim boscy prorocy. Plemię, które wzięło od Niego nazwę przetrwało aż do naszych czasów".
Józef Flawiusz pisze o Chrystusie jako o postaci istniejącej w przeszłości, jest o tym przekonany i uznaje to za fakt powszechnie znany w I wieku Od Jego śmierci krzyżowej.
Talmud - zawiera on ustną tradycję religijno-moralną mozaizmu z I wieku po Chrystusie. Talmud nazywa Jezusa głupcem i jest Mu najwyraźniej nieprzychylny. Jest to o tyle zrozumiałe, że Żydzi nie uznają w Jezusie obiecanego przez Stary Testament Mesjasza i wciąż na NInego oczekują. Jedno wynika z Talmudu - Jezus jest postacią znaną. Talmud nienawidzi Jezusa i szuka usprawiedliwienia dla Jego oskarżycieli. W ten sposób Talmud potwierdza istnienie Jezusa.
To tylko niewielkie wzmianki, pośród wielu innych żródeł pisanych. Jedno natomiast jest pewne - jeżeli ktoś w Niego nie wierzy jako Boga - Człowieka, na nic zdadzą się nawet najbardziej wiarygodne dowody. Ateista zawsze będzie się starał je podwazyć w imię swoich ideałów.
Pozatym, po co przedstawiać jakiekolwiek dowody, żeby rozprawiać o czymś, czego większość z nas nie pojmuje i nigdy nie pojmie?