Witam wszystkich!
Nie jestem do końca pewien, czy temat kryptozoologii jeszcze "żyje" na forum, ale dziękuję osobom, które wykorzystają swój czas na przeczytanie tego.
Zaczynając - Mimo swojego młodego wieku, przez całe życie interesowałem się zjawiskami paranormalnyni i kryptozoologią, ale nikt z moich rówieśników nie podzielał tych zainteresowań. I będąc absolutnie zafiksowany na tym punkcie, postanowiłem zagłębiać się w to wszystko jeszcze głębiej.
Na początku zaciekawiły mnie historie przekazywane mi przez moją ciocię i mamę, które nadal tak jak ja wierzą, i często mam komu o tym opowiadać.
Więc, pewnie każdy z was zna kryptydę "The Rake". Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś go nie znał - bladej, wychudzonej, humanoidalnej kryptydy. Historię tą opowiedziała mi ciocia, która nawet miała do tego solidnych świadków. Kiedy była mała, gdzieś w wieku 10, może 13 lat, poszła razem z dwójką znajomych na łąkę, na którą zwykli chodzić. Nagle zauważyli, że w trawie coś siedzi. W grupce nastąpiło poruszenie, ale szybko przekonali się, że mógł to być pan, który wypasał tam krowy. Prawda została jednak ujawniona, kiedy podeszli bliżej, na odległość ok. 15 metrów, kreatura odwróciła szybko głowę w ich stronę, a następnie zaczęła robić susy w trawie, uciekając w las. Mówiąc "susy" mam na myśli sposób, w którym poruszają się np. sarny. Wiecie o co chodzi? Właśnie.
Niestety, o tej istocie była to ostatnia wzmianka, więc prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się niczego więcej.
Kolejne o czym chce powiedzieć, to zdarzenia z rzędu tych paranormalnych. Normalnym jest, że w mniejszych czy większych wsiach istnieją legendy, przesądy i oczywiście historie o duchach. Przez teren na którym żyje, przeszedł front pierwszej wojny światowej. W lesie nocą, w określonym miejscu słychać czasem dźwięk łańcuchów, ale to... mniej istotne. Akurat ja nie miałem zbyt wielu doznań z rzędu paranormalnych, więc dopóki sobie nie przypomnę, to mało teraz napiszę na ten temat.
Wracając do kryptydy. Czy to, że przez lasy przeszedł front mogło jakoś sprowadzić ją tu po wojnie? Coś w stylu żerowiska? Co o tym jeszcze mogę powiedzieć, to historia opowiedziana mi przez (zgadnijcie kogo) moją ciocię. Miała może z 17 lat kiedy to się stało. Historia nie należy do zbyt przerażających, ale jest bardzo warta do opowiedzenia. Moja ciocia, wraz ze swoją przyjaciółką szły przez śnieg w stronę budki leśniczego, znajdującej się przy granicy lasu. Oczywiście, szły tam aby zapalić, w końcu nie były jeszcze pełnoletnie. Kiedy były już bardzo blisko, to zobaczyły, że na śniegu coś leży. Była to odcięta głowa świni. Leżała na śniegu, na ok. 40cm śniegu. Leżała, jakby ktoś ją tam odłożył, ale wokół nie było żadnych śladów, a śnieg nie padał już od jakiegoś czasu. Jak ta głowa się tam znalazła? Dzikie zwierzęta? Ale przecież najbliższe gospodarstwo posiadające świnie było z 2 kilometry z dala od tego miejsca. I gdzie były ślady? Czemu zwierze ją poprostu zostawiło?
Tyle pytań, a tylko ja interesuje się głębiej tą sprawą. No pięknie!
Ostatnia historia, wydarzyła się już mnie, i mojemu kuzynowi. Szliśmy na spacer, po ciemku. Wiem, bardzo mądrze, ale musicie wiedzieć, że oboje bardzo lubimy takie wyjścia. I kiedy tak szliśmy... to nagle z opuszczonej działki zakrytej wielkimi tujami, odezwał się głos. Głos który był tak dziwny, że aż zrobiło mi się wtedy nie dobrze. Ten głos brzmiał, jakby chciał imitować ludzki. Wołał on mojego kuzyna po imieniu, dwa razy. Odrazu poszliśmy do domu, bez większych namysłów.
Na zakończenie chciałbym dodać, że do sprawy wróciłem jakieś 2 lata temu, kiedy zwierzęta sąsiadów zaczęły znikać w dziwnych okolicznościach. Ostatnim gwoździem do trumny okazało się zniknięcie owczarka niemieckiego mojej babci. Babcia wspomniała, że szczekał całą noc przed jego zniknięciem.
No, zobaczymy czy ktokolwiek to przeczyta.
Żegnam, i miłej nocy!









