Myśląc o czarach, staje nam przed oczami czarownik mamroczący coś po nosem nad gotującym się kotłem. Na parapecie siedzi przycupnięta sowa, a na nogach czarnoksiężnika śpij zwinięty w kłębek czarny kot. Dodając do tego szczyptę efektów specjalnych, pioruny za oknem i iskry z kociołka – otrzymujemy klasyczny hokus pokus. Przynajmniej tak było kiedyś. Nawet czary podążają z duchem czasu. Dziś nie trzeba się uganiać za nietoperzem, (najlepiej na cmentarzu o północy), wystarczy załadować koszyk w hipermarkecie i zapalić gaz w kuchence. Nie jest to „Pascal – Po prostu czaruj” zatem jeden, najprostszy kuchenny czar. Myślę że przepis powszechnie znany.
Czytaj więcej na forum