Może ten tunel wcale nie jest drogą do nieba tylko do innej planety a jasne postacie wówczas wskazywałyby nie na Boga lecz na obcą cywilizację
To generalnie ma małe znaczenie. Tak czy inaczej przestajesz istnieć. Nasza świadomość jest efektem pracy mózgu. Nawet jeżeli wierzymy w wyższe JA jako byt zawarty w nas jako ludziach to w chwili śmierci /energia/ opuszcza ciało bez tego co jest zawartę w ludzkim umyśle. Czy pójdziesz do nieba, czy na nową planetę będziesz czymś innym bez możliwości powrotu pamięcią do życia na Ziemi. Tak samo w chwili złapania pierwszego oddechu podczas narodzin można snuć, że budzi się nowa czysta energia do życia i może pochodzić z każdego miejsca i cywilizacji we Wszechświecie, to tłumaczy wiele teorii typu dzieci indygo, specjalne talenty, wysoka inteligencja na tle innych. Równie dobrze można powiedzieć, że niektórzy ludzie to puste jednostki jednak nasz rozwój doprowadził do zatarcia tych różnic i po prostu określając kogoś "imbecylem" trafiasz na zwierze w ludzkiej skórze opartę na naturalnej pracy mózgu przy aktualnym stanu rozwoju ewolucji pomieszana z instyktami. Tak powstają bezwzględni mordercy, pedofile i inne potwory.
Wyjść jest bardzo dużo. Łączysz trochę źle fakty ponieważ powyższy cytat nie jest połączony z tym:
Ok idąc Twoim tokiem rozumowania to pacjenci w stanie śmierci klinicznej widzący tunel, widzą po prostu powrót do korzeni?
Śmierć kliniczna może być dobrą symulacją samego procesu śmierci. Mózg to mechanizm zaprojektowany z podstawowym czynnikiem - żyć. Ludzie, którzy mają zaburzony proces pracy w tej strefie dokonują samookaleczenia czy samobójstwa. W normalnej perspektywie homo-sapiens to nie może mieć miejsca ponieważ to jest wbrew naturze. Wiele ludzi dokonując prób samobójczych, okaleczenia wola tylko i wyłącznie o pomoc, gdyby miało przyjść do realnego czynu i wtargnięcia na swoje życie większość zdesperowanych jednostek wycofa się nie za swoją sprawą, ale dlatego ponieważ mózg włączy mechanizm ochronny w podświadomości. Będziesz się bał i ostatecznie dojdziesz do wniosku by tego nie robić.
Tak więc tunel, nie tunel wszystko co się widzi to nic innego jak chaos i dezinformacja w umysł-ciało więc nie ma podstaw by to co prezentuje nam umysł nie jest po prostu bardzo realnym snem. Realne sny mogą naprawdę być realne - przypadek "fałszywej pobudki". Podczas śmierci naturalnej mózg kończy samoistnie powoli procesy by zgasnąć. Dlatego część zwierząt chodzi w specjalne miejsca jak czuje, że nadchodzi koniec ich ery. Nie pamiętam, Słonie chyba tak robią, że mają swoje cmentarzyska. Ogólnie rzecz biorąc mózg człowieka zważając na swoją naturalną inteligencję i samoświadomość wizualizuje Tobie koniec drogi życia, żaden umysł ludzki o ile działa poprawnie nie chce umrzeć w strachu i napięciu lecz w spokoju. Jak będziesz się palił myślisz, że będzie czas na jakieś tunele? Umrzesz w strasznym bólu i cierpnieniu.
Czyli wychodzi na to, że jednak jesteśmy czyjąś własnością, nieprawdaż?
Po prostu doszedł nowy element do gotowanej zupy. Możliwe, że zestaw chemicznych pierwiastków będące starterem życia rozbija się na każdej planecie bo jest to powszechny budulec.
Przepis na człowieka
Proporcje masowe:
tlen – 65%
węgiel – 18.5%
wodór – 9.5%
azot – 3.2%
wapń – 1.5%
fosfor – 1%
potas – 0.4%
siarka – 0.3%
sód – 0.2%
chlor – 0.2%
magnez – 0.1%
pozostałe: bor, chrom, kobalt, miedź, fluor, jod, żelazo, mangan, molibden, selen, krzem, cyna, wanad i cynk – mniej niż 1%
Więc wracając do zupy. Równie dobrze meteoryty z konkretnym zestawem mogły trafić na Marsa, lecz ten nie ma atmosfery nie utrzymuje temperatury, wody w stanie ciekłym, nie może wytworzyć powłoki w przypadku gdy mógłby powstać tlen to jest zbyt wiele przeszkód. Także każda planeta może zawierać "przepis" lecz musi być spełnione cała lista często niezależnych od siebie warunków.
Gdzie? I w jaki sposób?
Właśnie w taki jak u nas na ziemi. Konkretne pierwiastki, forma planety, satelita księżycowa, ciekłe jądro, bliskość do gwiazdy, odpowiednia gwiazda, być może coś ala Jowisz ponieważ Ziemia podczas terraformowania mogła zostać zgładzona wiele razy lecz grawitacja gazowych olbrzymów wyrzuca większość zagrożeń poza kurs kolizyjny. Także możliwe, że do powstania początku czegokolwiek potrzeba wiele szczęścia i czynników nie koniecznie tylko na samej planecie, ale wokół.
Nie mówię tu o zielonej trawce czy drzewku dziko rosnącym na łące. Chodzi mi cały czas o życie ludzkie. Zygota.
Zdźbło trawy na dowolnym innym obiekcie planetarnym niszczy z automatu Twoją nadzieje. Ponieważ to dowód, że życie powstaje naturalnie lecz potrzeba konkretnych warunków. Nie wiem, róż w piasku nie zasadzisz. Człowieka na Uranie też nie stworzysz.