Zwykle pojawiał się tuż przed rozpoczęciem projekcji. Około czterdziestoletni, średniego wzrostu, łysy, z wąskimi kłaczkami włosów po bokach głowy, na nosie miał grube okulary – wyglądał na sumiennego urzędnika. Zjawiał się z nieodłączną walizką na zamek szyfrowy. Otwierał ją już w momencie, gdy leciały napisy początkowe, czegoś szukał, słychać było trzask zamka i potem do końca projekcji był już spokój. To czarne pudło po otwarciu nie świeciło jak neseser z „Pulp Fiction” – żadnej duszy prawdopodobnie w nim nie było.
Czytaj więcej na forum