Czołem.
W ramach wstępu.
Do niewyjaśnionych zjawisk zawsze podchodziłem z mieszaniną lekkiej dozy sympatii wynikającej z dużej wyobraźni zrodzonej czytaniem książek i przymrużeniem oka bo dorosłość wybiła wszelką otoczkę niesamowitości codziennego życia. Sami wiecie jak to jest. Ludzie są kolorowi - znajdzie się foliarz siedzący w piwnicy i widzący spiski w najdalszych rogach płasko-kwadratowej kwantowej ziemi i taki co interesuje się tymi zjawiskami bardziej jako ciekawa fantastyka i pierdoły do czytania przy kawie. Któż z nas za szczeniaka nie oglądał we wtorkowe wieczory Archiwum X na dwójce. Uważam się za osobę rozsądną i racjonalną. Jako racjonalizm rozumiem podchodzenie do rzeczywistości z filozoficznym a priori, bo tylko tak, można coś poznać, doświadczyć i starać się zrozumieć. Osoby rozsądne, tak uważam; nie podchodzą zero jedynkowo do faktów i świata jako takiego, nie zastanawiałem się nigdy nad szczerością i intencjami osób zafascynowanych szeroko pojętymi zjawiskami niewyjaścnionymi - czysty agnostycyzm - nigdy nie będę w stanie zanegowac lub potwierdzić paranormalnych doniesień więc nigdy ich nie zaneguje ale też nie będę brał spisków reptalian-annunaków na płaskiej ziemi jako pewnik rządzący światem. Tyle w ramach wstępu.
Mieszkam z żoną i rocznym dzieckiem oraz dwoma psami a'la terrier w domu typu bliźniak na osiedlu w spokojnej dzielnicy. Dom ma zaadaptowany strych na sypialnie, jest to 2 piętro budynku, nie ma stryszku, ściany sufitu są skośne, równoległe do spadu dachu a ten ma 45 stopni pochyłu. Przestrzeń między dachówką a regipsem sufitu zalana jest specjalną ocieplającą pianą poliuretanową co powoduje że nie ma tam wolnej przestrzeni. Budynek został wybudowany przez niemców w 1920 roku. Od ponad 7 lat, w losowych odstępach czasowych i z losym natężeniem słychać z okolic dachu stukanie.
Teraz będę prowadził sam ze sobą dyskurs i przez to postaram się nakreślić problem.
Stukanie, gdy już ma miejsce - odbywa się o konkretnych godzinach - zawsze jest to między 1:30 a 2:30 w nocy. Nigdy w dzień, nigdy wieczorem ani nad ranem.
Zwierzęta ? - nie wchodzi to w grę - stukanie miało miejsce o każdej porze roku. Przestrzeni między dachem a regipsem ścian nie ma przez wcześniej wymienione ocieplenie. Myszy - nie ma tam miejsca, stuki są od 7 lat, psy terriery wyczuły by gryzonie od samego początku. Ptaki także odpadają, gdyby któryś wylądował na dachu, który ma 45 stopni spadu i próbował rozłupać sobie orzeszka, miało by to miejsce sporadycznie i wtedy gdy drzewa orzechowe dają plony a nie w środku zimy lub wczesną wiosną.
Konstrukcja dachu pracuje i wydaje dźwięki? Dom ma prawie 100 lat a mieszkam w nim i mam sypialnie na strychu już 37 lat. Nigdy czegoś takiego nie zauważyłem.
Choroba psychiczna? Moja żona, także słyszy owe tajemnicze odgłosy, to ona zazwyczaj mnie budzi bo ma lekki sen. Psy reagują ujadaniem lub warczeniem, choć nie zawsze. Nie jest fajnie jak o 2 nad ranem wyrywa cię jack russel wskakujący na głowę i drzący ryja.
Przy reakcji psów zatrzymam się na moment. Jeśli nie znacie charakterystyki rasy jack russel terrier to śpieszę donieść że to cholernie zajadłe i odważne psy, znane z energi, zapalczywości, wysokiego progu bólu i nieustępliwości. Mamy na sumieniu pare bitew z jeżami, które kończyły się czasami pogrzebem owych bogu ducha winnych zwierzątek na ogródku i wizytą u weterynarza z naszymi psami w celu zaszycia ran powojennych i wyjmowaniu kolców. W pogoni za kotami jeden zawisł na płocie nakłuwając się na szpikulec ogrodzenia sąsiada, gdy go uwolniłem z potrzasku, krwiawiąc na lewo i prawo wyrwał się w dalszą pogoń, zakończyło się to zszywaniem i drenem w ranie.
Gdy występują stuki, psy albo ujadają jak by walczyły o życie, albo włażą do nas do łóżka i widać że warczą i [wulg] ze strachu. Nasze psy nigdy nie okazały lęku, przed niczym i nikim.
Interakcje z mojej strony. Wpierw zwalałem winę na zwierzęta - sprawdziłem czy mysz mogła by się dostać w przestrzeń pod regips - nie ma mowy. Potem ptaki - wdrapałem się na drabinę i wyglądając przez okienko dachowe szukałem latarką czegokolwiek, bezskutecznie. Kamerka z diodami IR podłączona do arduino z wyzwalaniem na ruch po dwóch stronach spadu dachu niczego nie uwieczniła. Gdy stuki występowały wpierw humorystycznie mówiłem żonie że pewnie jakiś duszek domowy czy inne bożątko nam w nocy psikusy odwala. Potem, waliłem w sufit miotłą myśląc że to zwierze, kończyło się na pogodzeniu ze zjawiskiem i mówiłem w półśnie " dobra stukacz, postukałeś teraz się odwal bo chcę dalej spać" Fakt że przyjąłem owego gościa do swojej świadomości i dokonałem swoistej personifikacji w formę legendarnych domowych duszków w pewien sposób gryzł się we mnie wewnętrznie.
Moje podejście do zagadnienia. Zdarzenia mają miejsce w środku nocy. Działam zawsze w półśnie - półjawie. Nigdy nie wpadałem w panikę, psy uciszałem, żona także jak budziła mnie " że znów coś stuka " bardziej chyba zwalała sprawę na dzikie zwierzęta, gdy wprowadziłem figurę wymyślonego skrzata stukacza reagowała sympatyczną pobłażliwością i wracała do snu. W dzień, prócz starań ogarnięcia tematu na samym początku, nie zaprzątam sobie tym głowy.
Częstotliwość. Losowa. Na przestrzeni 7 lat zdarzały się sesje po 4 dni pod rząd. Czasami raz miesiącu, czasami raz na tydzień. Czasami z przerwą pół roczną.
Od dwóch lat nie śpimy na strychu, zrobiliśmy sypialnie na piętrze. Na strychu stoi rzadko przeze_mnie używany mocny komputer stacjonarny, który używałem do grania jakieś tam gry i bardziej wymagającej obróbki zdjęć lub video. Syn 15 września skończył roczek i śpi z nami w sypialni. Kupiłem sobie nowego assasyna tego w Egipcie i miałem możliwośc zarwać pół nocki na grę. O 1:47 w nocy znów zastukał. Ostatni raz słyszałem go z dobre 2 lata temu. Powiedziałem żeby się uspokoił i ogarnął bo mamy teraz małego szkraba, wyłączyłem komputer, zszedłem do sypialni spać i teraz zastanawiam się czy nie wystawiać jakiś kromek chleba lub miseczki z mlekiem żeby jakoś stukacz sobie pojadł i jakoś dał przekupić. Wolę myśleć o nim jako o niezłośliwym stworku niżli jakimś negatywnym, źle nastawionym bycie bo instynkty ojcowskie mam mocne, nic nigdy się w domu się nieszczęśliwego nie stało, nikt nie umarł, czasami tylko odpadały obrazki, jeśli nagle zacznie odwalać jakieś inby, to ja mu odpowiem tym samym.
Jakieś rady jak ogarnąć mojego gościa? Wspomniane miseczki z mlekiem, miejsce za piecem w piwnicy czy coś w tym stylu? Pytam serio, w świetle mych przygód jestem w stanie wziąć słowiańskie bajdy za pewnik.
Pozdrawiam.
TheToxic