Skocz do zawartości


Zdjęcie

Prawdziwa twarz bogini


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Ringëril.
  • Postów: 589
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Czy Juliusz Cezar zlecił wykonanie pozłacanego posągu Kleopatry, który ukazuje ją zupełnie nagą? Chciał wraz z nią stworzyć despotyczne super-imperium? Wystawa skarbów starożytności w Hamburgu prezentuje nową, fascynującą teorię – i prawdziwe oblicze słynnej królowej.
REKLAMA Czytaj dalej


15 marca 44 roku przed Chrystusem słudzy biegli z lektyką wybrukowanymi ulicami Rzymu. Zza baldachimu wyłaniała się koścista twarz. Cezar, tego dnia w dość podłym nastroju, odziany w purpurową togę, miał być o jedenastej w senacie. Był już spóźniony.

Ten mężczyzna podbił całą Galię, przeprawił się przez Ren i najechał Germanię, pokonał Pompejusza i Katona, swoich politycznych wrogów. Za trzy dni chciał wyruszyć na swoją ostatnią wyprawę przeciwko Partom i podporządkować sobie cały ówczesny świat. Cezar był w Republice Rzymskiej de facto jedynowładcą, a do tego cieszącym się wielkim powodzeniem kobieciarzem, imperatorem, który mocą uchwały senatu zapewnił sobie prawo do stałego noszenia wieńca z wawrzynu na skroniach.

Któż mógł go powstrzymać? Kto mógł pohamować Kleopatrę mieszkającą w jego luksusowej willi na drugim brzegu Tybru?

Szybkonodzy tragarze w skórzanych sandałach skręcili na tyły Forum Romanum. Grek, który w ostatnim momencie chciał ostrzec wodza, przybył za późno. Cezar wszedł do sali senatu. Kilka minut później był już martwy – przebity 23 ciosami sztyletów.

W setkach prac historycy próbowali wyjaśnić sprawę zamordowania stratega, "który ukształtował ówczesną Europę". Co planował ów tytan, jakie miał zamiary? Jedni chwalą kunszt polityczny tego "doskonałego" człowieka (historyk Mommsen). Inni uważają Juliusza Cezara za ambitnego tyrana, który swoim postępowaniem wręcz zmusił senat, by w ten oto krwawy sposób zaciągnął hamulec awaryjny.

Pierwsze pchnięcie Cezar otrzymał w szyję, skontrował je rylcem do pisania, zaś po ostatnim ciosie zarzucił na siebie togę, pozostawiając nas na zawsze w niepewności, jakie naprawdę były jego plany na przyszłość.

Teraz jednak pojawił się nowy ślad. Wynika zeń, że Cezar miał, zdaje się, w pogardzie republikańskie instytucje i zmierzał wraz z Kleopatrą do utworzenia hiper-państwa nowego rodzaju. Inaczej mówiąc, ten zimny wojownik i wygłaszający przejmujące mowy retor, opętany seksualną żądzą, olśniony orientalnym wirusem despotyzmu, gotów był dla damy swego serca rozbić stary demokratyczny Rzym na kawałki.

Podejrzewa to w każdym razie 76-letni Bernard Andreae, uznany na całym świecie ekspert w sprawach helleńskiej sztuki rzeźbiarskiej, który dziesiątki lat mieszkał w Rzymie i kierował tamtejszym Niemieckim Instytutem Archeologicznym. To właśnie jemu udało się przed kilku laty wytropić jedyny zachowany do dziś portret Marka Antoniusza, drugiego kochanka Kleopatry.

Teraz badacz ten wyciąga z zanadrza kolejną sensację. Przypuszcza on, że łysy konsul Cezar w końcowej fazie swego życia tak dalece lekceważył już demokratyczne tradycje Rzymian, że wystawił w świątyni tchnący zmysłowością posąg swojej metresy "w całym jej nagim pięknie" – wynosząc ją tym samym ponad wszystkich obywateli i patrycjuszki do religijnej sfery.

Ale, jak się okazuje, kryje się tu jeszcze większa bomba. Kamienna figura przetrwała wszystkie czasy pod innym imieniem. Według Bernarda Andreae Kleopatra została uwieczniona w mierzącym 1,55 metra posągu z białego marmuru, który znamy jako "Wenus Eskwilińską".

To jedna z najcudowniejszych rzeźb starożytności. Odkryta w 1874 r. w cesarskich ogrodach na wzgórzu Eskwilin w Rzymie, ukazuje nieznaną kąpiącą się kobietę w sandałach. Włosy nad czołem ma uformowane karbówką w loki. Jej szata leży na wazie, na której wije się ureus – ornament w formie stylizowanej kobry, symbol władzy starożytnych królów Egiptu.

Bezsprzeczne jest, że w przypadku tego mistrzowskiego dzieła mamy do czynienia z kopią, którą cesarz Klaudiusz kazał wykonać do swojego parku ok. 50 r. n.e. W średniowieczu statua się przewróciła, odłamały się jej ramiona. Dzisiaj można ją podziwiać w Pałacu Konserwatorów w Rzymie.

Ta piękność w wieku mniej więcej 25 lat o szczupłej twarzy i gładkich licach stoi tam we wdzięcznej pozie, lekko przechylona i zwrócona w bok. Piersi jawią się w całej krasie. Jedno kolano ma lekko zgięte, uda wstydliwie przyciśnięte do siebie. W przewróconym naczyniu leżą na ziemi płatki róż, alegoria śmierci. Czy to Kleopatra?

Andreae radzi się ptolemejskich monet, bada torsy z Turcji i podąża tropami Kleopatry aż do Izraela. Chce przekonać opinię publiczną do wniosków ze swojego naukowego dochodzenia w wydanej właśnie książce "Kleopatra und die Cesaeren" (Kleopatra i Cezarzy), a także w plastyczny sposób poprzez wystawę o tej samej nazwie, która została otwarta 28 października w hamburskim muzeum Bucerius Kunst Forum. Zebrano na niej 500 eksponatów, wiele z nich to najcenniejsze egzemplarze ze zbiorów pochodzących m.in. z Francji, Rzymu, Niemiec, Rosji, Algierii i USA. Hamburg ukazuje prawdziwe oblicze Kleopatry.

Jednak nie wszyscy zgadzają się z nestorem niemieckiej archeologii starożytnej. Chociaż ważąca dobre 150 kg Wenus z Eskwilin, zapakowana w podwójną skrzynię i zawieszona w samochodzie ciężarowym, by nie narażać jej na wstrząsy, miała przyjechać do Hamburga dopiero 23 października, planowana wystawa już wcześniej podzieliła naukowe środowisko. Wśród ekspertów rozgorzał gwałtowny spór.

Jako absurdalną i śmieszną określa teorię Bernarda Andreae na przykład kierownictwo Berlińskich Zbiorów Starożytnych. W burzliwej politycznej fazie 44 lata przed Chrystusem Cezar nie odważyłby się wystawiać na widok publiczny wizerunku swojej cudzoziemskiej kochanki, bezwstydnie nieodzianej. Przyjmować założenie, że mógł tak zrobić, jest czymś szalonym – twierdzi wicedyrektorka Gertrud Platz

Długoletni prezes Niemieckiego Instytutu Archeologicznego w Rzymie, Helmut Kyrieleis uważa natomiast wywody Andreae za przekonujące. Zaś historyk z Konstancji, Wolfgang Schuller w swojej nowej książce "Kleopatra - Königin in drei Kulturen" (Kleopatra – królowa w trzech kulturach) już nawet do rangi pewności podniósł równanie: Wenus równa się Kleopatra.

Powód zaciętego sporu jest jasny. "Fascynująca nowa interpretacja" (jak czytamy w katalogu wystawy) zmuszałaby do innego spojrzenia na postać Cezara. Wprawdzie Hollywood i komiksy Asterix już od dawna aż do przesytu przedstawiają jego stosunki z "Kleo" w kategorii romansu, ale w wielkich dziełach na temat historii Rzymu dama znad Nilu prawie nie odgrywa roli.

Wyćwiczony w mowach i w boju żołnierz, na którego rozkazy wybito niezliczonych Celtów, jak się powszechnie przypuszcza, miał serce ze stali. Jakiż więc wpływ mogła wywierać na mało przystępnego geniusza grająca na flecie i lirze, młodsza o 30 lat dziewczyna z podupadłego południowego kraju?

Jednak przy dokładniejszym przyjrzeniu się jawi się inny obraz. Królową znad Nilu, latoroślą egipskiej dynastii, której początek dał obcy władca greckiego pochodzenia (Macedończyk, członek straży przybocznej Aleksandra Wielkiego – przyp. Onet), starzejący się Cezar był najwyraźniej zauroczony bardziej, niż dotychczas myślano. Faktem jest, że:

* Kleopatra między 46 a wiosną 44 r. p.n.e. mieszkała w willi Cezara – chociaż był on ożeniony z inną kobietą.
* Wódz istotnie zlecił wykonanie "pięknego wizerunku Kleopatry". Rzeźba była pozłacana.
* Ta figura ku jej czci stała we wzniesionej przez Cezara w świątyni Wenus równoprawnie obok bogini. W ten sposób, jak dowodzi Schuller, dyktator zapewnił przyjaciółce znaczącą pozycję w rodzinie, która powoływała się na Wenus jako pramatkę rodu.
* Cezar planował wprowadzenie ustawy, w myśl której mógł poślubić kilka kobiet. Ukryty sens tego planu był następujący: chciał zabezpieczyć prawnie swój romans z Kleopatrą, uczynić ich syna Cezara prawowitym potomkiem – a w ten sposób siebie samego opiekunem faraona.

Wszystkie te punkty rzucają nowe światło na związek miłosny, który rozpoczął się w dramatycznych okolicznościach 48 lat p.n.e. Po wyprawie na wschód Cezar pomknął z małą grupą wojska do Aleksandrii (w ślad za uciekającym przed nim przeciwnikiem Pompejuszem – przyp. Onet). W kraju piramid szalała wojna domowa. Kleopatra i współrządzący wraz z nią brat Ptolemeusz XIII zwalczali się nawzajem. Chociaż młody Ptolemeusz był wiernym przyjacielem Republiki, cesarz niespodziewanie stanął po stronie jego siostry. Ta bowiem, wypędzona przez brata z miasta, kazała przeszmuglować się do kwatery Cezara w worku na pościel. Kiedy się z niej odwinęła, stanęła przed rzymskim wodzem w zmysłowej szacie, z powiekami poczernionymi sadzą z lampy.

Krótko potem była już w odmiennym stanie. Para udała się wówczas w podróż po Nilu bajecznym statkiem Thalamegos, 100-metrowym pływającym pałacem. Odwiedzili Teby, Luksor, Denderę. Co za kraj! Cóż za urocza towarzyszka!

Ale Cezara wzywała wojna. Burzyło się królestwo Pontu. Naładowawszy akumulatory w towarzystwie młodej władczyni, wódz pospiesznie ruszył w drogę i pokazał wrogowi, gdzie jego miejsce. To wówczas padły słowa "Veni, vidi, vici" – przyszedłem, zobaczyłem, zwyciężyłem. Kleopatra tymczasem powiła ich syna.

Mieszczaństwo Rzymu czuło się zaniepokojone. Przeciwna demokracji, pławiąca się w przepychu Egipcjanka, która w swej ojczyźnie każe czcić się jak boginię, była o krok od pozbawienia rozsądku tego starego żołnierza, republikanina, syna najlepszego rzymskiego rodu. Straszna sprawa: w systemie prawnym Republiki dążenie do monarchii karano śmiercią.

Mimo to wódz w lecie 46 r. p.n.e. sprowadził przyjaciółkę do Rzymu. Egzotyczna królowa wsiadła na statek płynący do Europy wraz ze swą wspaniałą świtą. Czarnoskórzy słudzy wachlowali ją wachlarzami z czaplich piór. Inni nieśli szkatuły z przyborami do malowania, wonnymi maściami różanymi oraz najwykwintniejsze meble. Tak wprowadziła się do willi Cezara.

Co się tam dokładnie działo, starożytne źródła nie podają. Dopiero potem wprowadzona do akcji propaganda obrzuciła Kleopatrę błotem i szydziła z niej, nazywając "królową kurwą". Gdy Cezar jeszcze żył, nikt nie ważył się tak mówić. Niczym złowieszczy sfinks kobieta ta czuwała nad Wiecznym Miastem – żądna władzy, niezwykle czarująca w rozmowie, jak mówi Cassius Dio, "w kwiecie młodości szczególnie powabna". Znała siedem języków i konwersowała w swoim buduarze z filozofami.

Jeszcze 300 lat później historyk Aureliusz Wiktor donosił, że Kleopatra miała taki urok, "iż wielu oddałoby życie za jedną spędzoną z nią noc".

Hollywood poświęcił tej femme fatale ponad 50 filmów. Najpiękniejszy obraz z Liz Taylor był tak drogi, że wytwórnia 20th Century Fox niemal splajtowała.

Jak naprawdę wyglądała ta kobieta, przez długi czas nie było dla potomności jasne. Srebrne monety ukazywały ją ikonograficznie zniekształconą, z zakrzywionym nosem. Także bazaltowa statuetka z Ermitażu w St. Petersburgu nie zdradza niczego na temat jej prawdziwej powierzchowności. Postać przedstawiona w egipskim stylu sprawia sztywne wrażenie, ma nabrzmiałą twarz i wydaje się nie mieć związku z rzeczywistością.

Dopiero ok. 1930 roku pojawił się gorący trop. Badacz starożytności Ludwig Curtius w Muzeum Watykańskim zwrócił uwagę na popiersie kobiety, która miała na włosach diadem – symbol ptolemejskiej godności królewskiej. Dzisiaj świat specjalistów jednomyślnie uważa, że jest to faktycznie wizerunek Kleopatry.

W 1976 r. kolejna gratka: szlachecka rodzina z Majorki zaoferowała na rynku sztuki popiersie, znowu z diademem. Niezwłocznie zareagował Berliński Oddział Kultury Starożytnej. Badanie wykazało, że rzeźba przedstawia Kleopatrę w wieku około 38 lat. W ubiegłym roku doszedł do tego trzeci jej wizerunek.

Wszystkie trzy marmurowe głowy wykazują wiele wspólnych cech biometrycznych i pochodzą najwyraźniej z Aleksandrii. Były zamontowane na kamiennych ciałach, jakich tysiące stały w królestwie Nilu, aby manifestować wszechobecność faraona.

Badacz Andreae chce teraz dodać do tych znanych twarzy Kleopatry jeszcze jedną: Wenus z Eskwilin, która, jak przypuszcza, jest kopią owej pozłacanej statui ku czci królowej. Fakt, że posąg ów istniał naprawdę i jego wykonanie Cezar zlecił w 45 r. przed Chrystusem, dokumentują źródła pisane.

Owa tajemnicza kąpiąca się kusicielka była Egipcjanką – badacz nie ma w tym względzie żadnych wątpliwości. Świadczy o tym nie tylko ureus, w towarzystwie którego ukazana jest Wenus Eskwilińska. Także naczynie, na którym widnieje kobra, jest egipską wazą, jakie ustawiano na balustradach. Anatomia nagiej kobiety również wskazuje w stronę Nilu. Tylko Ptolemeusze przedstawiali płeć piękną z dużym, zagłębionym pępkiem.

Rzeźba powstała jednak w Rzymie. Analizy stylu sugerują, że pochodzi z warsztatu Pasitelesa, właściciela najlepszej pracowni w mieście. Posąg zażywającej kąpieli gracji miał wyjść spod dłuta mistrzowskiego ucznia Stephanosa. Klientem był Cezar.

Przeciwnicy pozostają jednak niewzruszeni. Przedmiotem ich głównej krytyki jest to, że nastawionej monarchistycznie, zarozumiałej damy znad Nilu nawet Cezar nie odważyłby się wystawić Rzymianom na pokaz z obnażonymi piersiami i na dodatek w religijnej oprawie. Ponadto faraonowie nigdy nie byli ukazywani nago.

Andreae przypomina jednak, że Ptolomeusze prowadzili wręcz orgiastyczny styl życia. Kleopatra występowała podczas oficjalnych okazji jako bogini miłości Izis w przylegającej do ciała, przezroczystej "sukience-tubie". To była czysta zmysłowość.

Cóż zatem mógł zrobić rzymski rzeźbiarz po otrzymaniu od Cezara zlecenia, by przedstawić tę kobietę w jej powabnej cielesności? Sukienki-tuby nie były znane w Rzymie, argumentuje badacz, artysta od razu zrezygnował więc ze wszystkich szmatek.

Andreae wytacza jeszcze jeden argument. Wenus Eskwilińska ma fałdkę nad wzgórkiem łonowym, która wskazuje na to, że już rodziła. Ten anatomiczny znak to typowo egipski środek stylistyczny. Jego ślady wiodą do dawnego imperium egipskiego. Już małżonka Mykerinosa (ok. 2500 p.n.e.) przedstawiona jest z podwójnymi liniami na podbrzuszu. To rodzaj chlubnego tytułu, który wieści radość z urodzenia następcy tronu.

Kto mógłby być bardziej dumny z dziecka niż Kleopatra, wychowująca potomka najpotężniejszego Rzymianina? Być może oboje w tajemnicy już dawno przeznaczyli go na przywódcę przyszłego super-państwa egipsko-rzymskiego.

Stało się inaczej. Gdy Cezar został zdradziecko zamordowany, kochanka pospiesznie odjechała do swego kraju. Po ośmiu latach – tym razem z Markiem Antoniuszem, którego obdarzyła trojgiem dzieci – znów podjęła walkę o władzę. Zakończyła się ona gwałtowną konfrontacją militarną z Rzymem, bitwą morską pod Akcjum. Wbrew oczekiwaniom śmiałej pary z Orientu potyczkę wygrała szybka flota przyszłego cesarza Oktawiana Augusta. Koniec marzenia!

Gdy zwycięzca wraz z wojskiem wkroczył do Aleksandrii, Kleopatra miała 39 lat. Być może była za stara, aby oczarować przeciwnika – ale podobno próbowała. (…) Zakończyła życie ukąszona przez jadowitego węża.
Oktawian kazał usunąć pamiątki po niej. Nowy władca rzymskiego imperium pozostawił tylko pozłacaną rzeźbę, którą Cezar kazał niegdyś ustawić w świątyni – jak gdyby chciał pokazać wszystkim, jakiej to pokusie musiał stawić czoła. (…)

Źródło : onet.pl
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych