Foto: Ridofranz / istock
Samotność jest bardziej szkodliwa dla zdrowia niż otyłość, dlatego powinna zostać uznana za poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego, wynika z największego jak dotąd badania dotyczącego tego problemu.
Amerykańscy uczeni przyjrzeli się 218 badaniom nad wpływem izolacji społecznej na zdrowie. Do wglądu mieli dane blisko czterech milionów osób.
Badacze odkryli, że osoby samotne są o 50 proc. bardziej narażone na przedwczesną śmierć niż ludzie pielęgnujący więzi społeczne. Dla porównania, cukrzyca zwiększa ryzyko zgonu przed 70 rokiem życia o około 30 proc.
Kierująca badaniem dr Julianne Holt-Lunstad, wykładowca psychologii na Uniwersytecie Brighama Younga w amerykańskim stanie Utah, uważa, że przed przejściem na emeryturę należy zadbać nie tylko o czynnik finansowy, ale i społeczny, gdyż dla wielu ludzi praca to najważniejsze źródło kontaktów towarzyskich.
- Utrzymywanie więzi społecznych uważa się za jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Kontakty międzyludzkie są niezbędne zarówno do przetrwania, jak i do zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa – tłumaczy badaczka.
- Najbardziej ekstremalnym przykładem są niemowlęta trafiające do domu dziecka, które skazane na brak bliskości z drugim człowiekiem nie rozwijają się prawidłowo, a często nawet umierają. Izolacja społeczna i odosobnienie to znane od wieków formy kary. Jednocześnie w dzisiejszych czasach coraz większy odsetek populacji regularnie doświadcza izolacji społecznej.
Z danych brytyjskiej Kampanii na Rzecz Przezwyciężenia Samotności, około 17 proc. osób starszych widuje przyjaciół, krewnych i sąsiadów rzadziej niż raz w tygodniu. Co dziesiąty senior ma kontakt z ukochanymi rzadziej niż raz w miesiącu.
Sondaż przeprowadzony niedawno przez tę organizację wykazał, że dwie piąte starszych ludzi – około 3,9 mln osób – traktuje telewizję jako swoje główne towarzystwo i najważniejsze źródło kontaktów międzyludzkich.
Z danych ONS, brytyjskiego urzędu statystycznego, wynika, że Wielka Brytania to europejska stolica samotności – badanie wykazało, że z wszystkich Europejczyków to właśnie Brytyjczycy najczęściej nie znają swoich sąsiadów, nie mają przyjaciół i nie utrzymują kontaktów z innymi ludźmi.
W ubiegłym roku brytyjskie Stowarzyszenie Samorządów Lokalnych wydało oświadczeniu, w którym stwierdziło, że samotność należy traktować jako ”poważne zagrożenie dla zdrowia”. Podobnego zdania jest organizacja Age UK, która uważa, że samotność ”niszczy życie” ponad miliona seniorów.
- Głębokie więzi społeczne są warunkiem poczucia szczęścia – mówi Laura Alcock-Ferguson, szefowa Kampanii na Rzecz Przezwyciężenia Samotności. – Celem naszej kampanii jest uświadomienie ludziom, że samotność to problem nas wszystkich i pokazanie, że każdy z nas może odegrać ważną rolę w walce z samotnością w swojej społeczności, czy to jako organizator, czy jako osoba indywidualna.
- Na poziomie krajowym apelujemy o stworzenie strategii do walki z problemem samotności i izolacji społecznej, która pomoże powstrzymać coraz dotkliwszy kryzys.
Zwykle uważa się, że samotność to problem ludzi starszych, tymczasem z najnowszego badania brytyjskiej Fundacji ds. Zdrowia Psychicznego wynika, że osoby w wieku od 18 do 34 lat czują się samotne znacznie częściej niż ludzie po 55 roku życia.
Inne badania wykazały, że od 20 do 80 proc. nastolatków często odczuwa samotność – dla porównania wśród starszej populacji na samotność skarży się od 40 do 50 proc. osób.
Zdaniem badaczy szkoły powinny kłaść większy nacisk na rozwijanie umiejętności społecznych wśród dzieci, a lekarze powinni zwracać uwagę na uspołecznienie swoich pacjentów.
W walce z samotnością istotną rolę mogą odegrać też samorządy lokalne, które powinny zapewnić społecznościom miejsca spotkań towarzyskich, takie jak ośrodki sportu i rekreacji, czy ogrody komunalne.
- Istnieją liczne dowody na to, że izolacja społeczna i samotność wyraźnie zwiększają ryzyko przedwczesnej śmierci. Ryzyko jest wyższe niż w przypadku wielu czynników zdrowotnych, uznawanych za szczególnie niebezpieczne – dodaje dr Holt-Lunstad.
- Populacja coraz bardziej się starzeje, dlatego należy oczekiwać, że samotność będzie wywierać coraz większy wpływ na zdrowie publiczne. W wielu krajach już dziś uważa się, że czeka nas epidemia samotności. Powinniśmy zastanowić się co możemy zrobić, by przeciwdziałać temu zjawisku.
Z najnowszego badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Yorku wynika, że osoby samotne są o 30 proc. bardziej narażone na udar i choroby serca – dwie główne przyczyny zgonów w Wielkiej Brytanii.
Przyczyna tego zjawiska nadal pozostaje jednak niejasna. Zdaniem niektórych badaczy może to wynikać z faktu, że mniej ludzi zauważa, iż osoba samotna jest chora, oraz że nie ma kto zachęcać jej, by o siebie dbała.
W ubiegłym roku naukowcy z Uniwersytetu Harvarda zauważyli wyraźny związek między brakiem przyjaciół i zwiększoną obecnością białka uczestniczącego w procesie krzepnięcia krwi, co może prowadzić do ataków serca i udarów.
Wiadomo też, że izolacja społeczna aktywuje sygnał stresu ”walcz lub uciekaj”, który podwyższa poziom fibrynogenu na wypadek obrażeń i utraty krwi.
Zbyt wysoki poziom fibrynogenu ma niekorzystny wpływ na zdrowie - podwyższa ciśnienie krwi i prowadzi do powstawania złogów tłuszczu w tętnicach.
Poziom fibrynogenu u ludzi, którzy w kręgu społecznym mają tylko pięć osób, jest o 20 proc. wyższy niż u tych, którzy utrzymują kontakty z 25 osobami. Przyjaźń z 10-12 osobami ma taki sam wpływ na poziom tego białka co palenie papierosów.
Wyniki badania zaprezentowano podczas dorocznego sympozjum Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego.