Najpierw się przywitam bo to chyba mój pierwszy post na forum albo drugi... tak czy inaczej...przywitanie pierwsze
Rozpiszę się dzisiaj
Przeczytałem prawie cały temat i zauważyłem że to co mi się często przytrafia w nocy (jakoś w razy w tygodniu nawet ;/ z tym że nie jest to regularne - ostatni raz noc z pt/sob) to tylko paraliż senny... a naprawdę myślałem że to już ufo demony itd... straszne. Właśnie przez to zjawisko zainteresowałem się światem paranormalnym.
Ale opisze jak to u mnie wygląda i poproszę was o stwierdzenie czy to rzeczywiście paraliż czy inne schorzenie nie wiem np takie z którym powinienem pójść do lekarza.
Więc przeważnie wygląda to tak samo ale opisze 3 wyjątki jeszcze póżniej.
Za każdym razem budzę się nad chwilę przed tym zdarzeniem (właśnie czy to jest przebudzenie ? - tak czy inaczej jest realne tak bardzo a może bardziej niż to co teraz piszę na klawiaturze) , później słyszę brzęczący dźwięk jakby z transformatora od tego momentu nie mogę się ruszyć. I czuję jak wy to tuja nazywacie ,,otaczanie złem"

Chociaż nie chodzę do kościoła to wierzę w Boga i zaczynam się modlić... Próbuję za wszelką cenę się poruszyć najczęściej uniosę prawą otwartą dłoń (pod kołdrą) - coś do gestu pokoju ale taki bardziej stop - nie wiem jak to nazwać... Po prostu lekko ją podniosę. Do ego w myślach przeważnie mówię coś w stylu won lub idź odejdź. Pisałem już ze uważałem to za atak na własną osobę wiec nie ma co się dziwić. Nie słyszę jakiś innych dzięków oprócz brzęczenia. Ale to uczucie otaczania złem jest takie realne... widzę cienie postaci .... właśnie oczy mam z reguły zamknięte ale czasami z wielkim trudem udaje mi się je otworzyć, jednak pod wpływem strachu je zamykam najczęściej... wiem dziecinne... ale ci co to przeżyli wiedza że to jest straszne przeżycie.
Gdy wykonam opisany gest ręką, wypowiem te słowo,lub po prostu za pomocą modlitwy - uspokoję się najczęściej paraliż ustępuję. Właśnie najczęściej 3 razy było inaczej

(
1 przypadek (wyjątek)
Jeden z moich pierwszych razy z paraliżem sennym. Nie miałem wgl kontroli nad tym co się dzieje(tzn nigdy nie mam ale teraz ,,robiono" ze mną co chciano - tak bym to opisał gdyby to nie był paraliż senny) czułem ze podrzuca mnie na łóżku w górę i dól spadałem na klatkę piersiową a głową na poduszkę z trudem łapałem oddech. Ma to pewnie związek jak to już jest napisane bardziej z mózgiem niż z ciałem jednak to było tak bardzo realne że do dzisiaj zastanawiam się czy rzeczywiście tak nie podskakiwałem.
Dodam że wtedy bardzo się bałem nawet zasypiać baa raz sie przeniosłem do pokoju gdzie śpią rodzice niby patrzeć na film w TV,ale w rzeczywistości zasnąłem na polówce, od wieczora wiedziałem że to nastąpi przygotowałem się. Zacząłem nawet z powrotem nosić medalik od komunii św po wielu latach... Uważałem ze modlitwa pomaga więc uznałem to za stosowne. Wiem mam 18 lat a zachowuje się jak dziecko...
2 przypadek (wyjątek)
Pracowałem poza domem całe wakacje, miałem własny pokój do dyspozycji zawsze kładłem się koło północy ale że nie miałem zmęczonego wzroku (pewnie przyzwyczajenie od kompa - ale go tam nie maiłem wiec czytałem) czytałem do 1 -2 w nocy. gdy tam przebywałem wydawało mi się już że to zjawisko ustąpiło... Bo przez 2 miesiące wystąpiło tylko raz. Odbyło się standardowo z tym że tym razem ,,złapano mnie" i przewrócono na bok akurat tak że tego ,,przewracającego" nie widziałem. Czułem jak dotyka się moich pleców.
Ale szybko chyba ustąpiło to zjawisko - szczerze mówiąc jakoś to słabo pamiętam - resztę przypadków lepiej.
3 przypadek (wyjątek) - najstraszniejszy dla mnie
Standardowy początek ale nic nie pomagało żadna z ,,moich metod" mimo to dalej walczyłem. Tak to byłą walka ...
Czego to mózg nie wymyśli czułem że złapałem czyjąś rękę ale szybko mi się wyrwała... rzuciłem się jakby z nią na podłogę ... (jestem bramkarzem) Nagle wróciłem na łóżko i wpadłem w poduszkę. Myślałem wygrałem... ale gdzie tam dalej to uczucie ,,otaczania złem" - pewna rezygnacja we mnie nastąpiła na chwilę. Z trudem otwieram oczy a tam szok... Jakby w świetle stroboskopu widzę unoszącą się moją prawą nogę... właśnie to niemożliwe w rzeczywistości - ta noga w tym świetle mimo że prawa a ja leżałem na wznak przesuwała się z lewej do prawej tak jak w jakimś kung fu... powoli w zwolnionym tempie jak matrix...do tego to światło ;/ tylko że fizycznie było by to nie wykonalne na leżąco. Wkurzyłem się i ostatkiem sił, znowu krzyknąłem w myślach WON (oczywiście żadnego głosu wydobyć nie mogłem) ruszyłem ręką , zacząłem się modlić... Chciałem podjąć walkę... Nagle to ustąpiło. To był najgorszy przypadek...
Nie wiem skąd się takie rzeczy wzięły u mnie w głowie.
Dodam że z reguły nie czytam jakiś rzeczy(stron www czy książek) o tematyce paranormalnej , nie oglądam filmów o tej tematyce... Moją pasją jest II WŚ i to o jej tematyce najczęściej czytam książki przed snem a na komputerze z reguły tylko surfuje po internecie.
Co o tym sądzicie, wiem że to paraliż ale jednak jakiś taki inny. Dodam że od dzieciństwa mogę kontrolować biehg snu o ile się zorientuję że to sen... Mogę cofać czas w śnie, latać (3 razy pamiętam takie moje loty) itd...
No właśnie ostatni przypadek paraliżu zdążył mi się po śnie albo w jego trakcie jadę na rowerze drogą do koleżanki ale ta droga jest zbyt wąska i inna niż w rzeczywistości (normalnie jest tam mały tunel ale dosyć szeroki na dwa samochody) wjeżdżam do parku koło mojego domu (koleżanka mieszka w wiosce położonej 12 km od mojego miasteczka - ale to sen więc się nie zdziwiłem miałem wrażenie jakbym setki razy tamtędy jeździł))tam po schodkach wbiega facet i mówi ,,uważaj na nich" na dole zobaczyłem 2 facetów z bronią strzelili (chyba nie do mnie), ja sie ,,obudziłem" i miałem typowy paraliż senny jaki opisałem na początku mojego bardzo długiego postu. Dziękuję wszystkim którzy przeczytali całość i proszę o jakieś rady jak sobie z tym radzić. No i nikomu nie życzę tego uczucia to jest straszne... Jednak za każdym razem udaje mi się coraz więcej z tego wynosić i nigdy sie temu nie poddaje może to właśnie błąd i należy sie temu poddać i wtedy szybciej minie?