
Dziś miałem znowu paraliż senny. Gdy sen się kończył i czułem to, to wtedy otworzyłem oczy. Nie zauważyłem na początku, że mam paraliż. Leżałem i patrzyłem na ścianę. Leżałem na lewym boku. Po chwili zauważyłem, że nie mogę się ruszyć. Wtedy zdałem sobie, że to paraliż więc chciałem go przeczekać. Gdy tak leżałem, zauważyłem że koło drugiego łóżka naprzeciwko pokoju stoi jakaś postać. Wiedziałem, że jakieś schizy się wydarzają podczas paraliżu więc nie przejąłem się zbytnio. Podeszła do mnie i zaczęła mnie bić tak jakby w uda. Była cała czarna. Nie było widać żadnych rysów twarzy. Jak bym nie wiedział, że to paraliż to normalnie bym chyba tam na zawał je*nął. Choć momentalnie się przestraszyłem bo paraliż tak jakby ustępował po czym znowu się nasilał i tak dopiero po 40 sekundach się uwolniłem. Do tego dziwne było trochę to, bo wcześniej jak miałem paraliż i się z niego uwalniałem to miałem uczucie, że budzę się ze snu czyli otwierałem oczy a w tym przypadku po prostu tak jakby cały czas byłem w realu i jak zeszły blokady ruchu, to wstałem a oczy miałem cały czas otwarte przez tą całą sytuację aż do wstania.
A teraz najlepsze:
Gdy poszedłem opowiedzieć mojej siostrze o tej sytuacji ona powiedziała, że miała identyczny paraliż. Nie mogła sobie zwały robić bo jak ledwo zacząłem o tym mówić to ona opowiedziała wszystkie szczegóły, które w 100% pasują do mojego paraliżu (wszystko: wygląd, kształt i kolory postaci, w tym samym pokoju spała gdy to miała). Jak to możliwe, że dwie osoby mogą mieć identyczny paraliż

