Napisano 23.06.2017 - 16:20
Napisano 23.06.2017 - 17:08
https://pl.wikipedia...Efekt_Pollyanny
Trochę przypomina. Tak mi się skojarzyło odnośnie tego co napisałeś
Napisano 23.06.2017 - 21:07
Czy to działa? Sądzę, że te teksty, nie działają tyle, co świadomość intencji tej drugiej osoby, która to wypowiada, w sensie - "Nie wierzę w to co mówisz, ale pomagasz mi tym, że to mówisz" Rozumiecie? podświadomy odbiór..." Mówisz to, chodź to kompletna bzdura, ale...ale dajesz mi do zrozumienia, że nie jestem sam" I właśnie, ta sugestia, bliskość.. jest najważniejsza.
Napisano 23.06.2017 - 21:32
Znam to z własnego doświadczenia. W pewnym momencie parę miesięcy temu miałam tak beznadziejną sytuację osobistą, że musiałam szukać każdej pozytywnej rzeczy w tym wszystkim co się działo w moim życiu, żeby nie popaść w kompletną depresję i ruinę. I choć zmagam się ze stanami depresyjnymi, to na tamte czasy takie pozytywne myślenie sprawiło, że nie zatraciłam się do końca.
Napisano 24.06.2017 - 16:10
Jak dla mnie to nie działa... A bardziej wkurza...
Napisano 24.06.2017 - 17:41
1. Bardzo prostackie podejście. Jeśli ktoś bierze pod uwagę jakąś formę egzystowania/utrzymania świadomości po śmierci tylko ze względu na strach przed nią, to należy do ciemnej masy. Jeśli chcesz zasugerować, że wszyscy Ci którzy nie negują takich możliwości, lub w nie wierzą, ponieważ boją się śmierci, to wiedz, że takie przekonania powstają także w wyniku refleksji na temat człowieka i otaczającego go świata.
Napisano 24.06.2017 - 18:23
Chodzi mi o to, że śmierć zamieniamy w coś przyjemnego - w raj - czyli oszukiwanie swojego mózgu, by łagodzić sobie ból po stracie kogoś bliskiego. Nie miałem na myśli tego, że wmawiam to sobie, bo boję się swojej śmierci.
Jak mi zmarli rodzice, potem ciotki na raka i w końcu kojtnął pies, to też sobie wmawiałem, że może przeszli do lepszego świata.
To było w czasach gdy jeszcze wierzyłem w boga. Po latach jednak sama wiara nie wystarczy i coraz więcej ludzi zaczyna żądać dowodów - nawet na istnienie życia po śmierci.
Użytkownik Profesor Proton edytował ten post 24.06.2017 - 18:28
Napisano 27.06.2017 - 10:08
1.Śmierć - nie, to nie koniec Twojej egzystencji, to tylko przejście do innego, lepszego świata, raju, zależy w co wierzysz.
A jest to koniec? Wiemy jedynie o tym, że biologicznie jest i tylko to możemy stwierdzić z pewnością. Ja osobiście skłaniam się ku tezie, że człowiek to trochę więcej, niż same kości i mięso. Tyle, że to nie wynika u mnie z żadnej religii (nie jestem religijny), czy z obawy przed śmiercią (nie boję się jej). Po prostu tak czuję, że jest jeszcze coś więcej - ot mam po prostu takie subiektywne, wewnętrzne poczucie.
3. Wszystko będzie dobrze - podczas, gdy wcale nie jest dobrze. To chyba najbardziej wkurzający tekst po który namiętnie sięga filmowy scenarzysta z Hollywood. Nieważne, że w filmie o wojnie w Wietnamie żołnierz dogorywa w dżungli z bebechami na wierzchu. Ważne, by widz nie czuł dyskomfortu i nie znienawidził filmu.
W "Cienkiej czerwonej linii", gdy Woody Harrellson rozerwał sobie pół tyłka granatem ratując kolegów było odwrotnie. Koledzy patrząc na niego z wielkim "fucking shit" na twarzach zamarli i jedynie dali mu morfinę i przytrzymali, a sam Woody chwilę przed tym jak umarł skomentował swoją sytuację tak, że już chyba w życiu nie pociupcia. Polecam ogólnie cały film, bo to perełka wśród filmów wojennych, będąca tak naprawdę filmem antywojennym. Wracając jednak do tematu, to zależy od sytuacji. Z wywalonymi bebechami nigdy na wojnie nie leżałem, ale trochę się w życiu nauczyłem, że w całym tym "wszystko będzie dobrze" jest trochę prawdy. Bo zazwyczaj po jakimś czasie w końcu jest i po takich słowach, przypominając sobie ten fakt, można sobie tym pomóc.
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych