Skocz do zawartości


Zdjęcie

Naziści na spidzie, czyli farmakologiczne oswajanie lęku


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

Książe Zła.
  • Postów: 683
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Jak zmienia się postrzeganie i interpretacja dawnych wydarzeń, gdy uwzględni się dyskurs medyczny, odnosząc do niesławnych osiągnięć farmakologii? Żołnierze Wehrmachtu, podbijając w 1939 roku Polskę, szpikowali się metamfetaminowymi tabletkami o nazwie Pervitin. Tak wyglądał Blitzkrieg.

 

Czego bardziej potrzeba żołnierzowi, jak nie poczucia wszechmocy, braku skrupułów i woli walki do upadłego? Laureat literackiego Nobla, Heinrich Boll, w 1940 roku w liście do rodziny notował: „Dziś piszę do was głównie z prośbą o Pervitin....Z miłością. Hein”. Od kwietnia do czerwca 1940 roku służby kwatermistrzowskie niemieckiej armii rozdysponowały wśród żołnierzy 35 mln tabletek Pervitinu oraz Isophanu, specyfiku o lżejszym działywaniu.

 

article-1371512-0b6757ff00000578-341_468x286.jpeg

 

Metamfetamina to wynalazek Japończyków; już w 1893 roku opawali technikę uzyskiwania pobudzającego specyfiku z efedryny. Spid stosowany powszechnie jako stymulat, lek na narkolepsję i arteriosklerozę, został wprowadzony do aptekarskiego obiegu, gdzie funkcjonował pod różnymi postaciami, w różnych krajach. Pobudzenie, czujność, odporność na sen i ból – te korzyści przemawiały do wyobraźni ówczesnego obywatela i pacjenta dokładającego starań, tak jak dziś, aby dotrzymać kroku światu nabierającemu coraz większej prędkości.

 

Zalety Pervetinu intrygowały Otto Ranke, dyrektora Instytutu Psychologii Ogólnej i Obronnej Berlińskiej Akademii Wojskowej. Zalecił przetestowanie specyfiku na 90 studentach, a że skutki eksperymentu zadowoliły wojskowych, zaordynowano więc pigułki wojskowym szoferom. W produkcję narkotyku zaangażowały się koncerny Temler i Knoll.

 

Z każdym tygodniem wojny powiększała się liczba przekonanych do tezy, że żołnierz po Pervitnie ma większą wartość bojową.
Do historii przeszedł epizod z udziałem 500-osobowego odziału, który zimą 1942 roku, na froncie wschodnim, wyrwał się z matni okrążenia, po tym jak dowództwo rozdało żołnierzom tabletki metamfetaminy. Batalion przetrwał morderczy marsz w 30-stopniowym mroziem, który wydawał się ponad ludzkie siły.

 

6eaabea90c10955e745aecc312e6df84,640,0,0,0.jpg

 

Z czasem napływające z frontu nieopokojące meldunki o aktach niesubordynacji, powodowanych przedawkowaniem pigułek, atakach paniki, śmierci z wycieńczenia i zawałów, zaniepokoiły na tyle ministera zdrowia Rzeszy Leonardo Contima, że zaalarmował dowództwo, próbując reglamentować mundurowym dostęp do Pervetinu.

 

W czerwcu 1942 roku wojsko wprowadziło poradnik dotyczący radzenia sobie ze stanami zmęczenia. Określono w nim, że 2 tabletki Pervitinu działają pobudzająco przez okres 3-8 godzin. Podwójna dawka gwarantuje bezsenność przez 24 godziny.

Czołgiści, załogi U-bootów, lotnicy – każda z formacji miała swoje określenie na „cudowną” pigułkę.

 

To farmakologiczne wspomaganie żołnierzy sugeruje by szerzej spojrzeć na temat Blitzkriegu. Być może nie jest on kwestią tylko mobilności i wyzyskiwania, w starciu z przeciwnikiem, efektu zaskoczenie i punktowej technologicznej przewagi. Rzecz w prędkości i efektywności, jaką oferuje chemia. Zdyscypliwany żołnierz, przekraczający biologiczne uwarunkowania i ograniczenia, to marzenie każdego generała.

 

Zręby teorii i praktyki błyskawicznej wojny przetestował na żołnierskiej masie, podczas I Wojny Światowej, Oskar von Hutier. Pruski generał zalecał stosowanie oddziałów szturmowych, które po uprzednim ostrzale artyleryjskim i gazowym atakowały najsłabiej bronione odcinki. Kolejne oddziały uzbrojone w karabiny maszynowe ruszały za szturmowcami. Na końcu szli do boju piechurzy z zadaniem oczyszczenia okopów z niedobitków wroga.

 

Niemiecki feldmarszałek Alfred von Schlieffen, któremu przypisuje się opracowanie koncepcji Blitzkiergu, zaplanował okrzydlającym atakiem – przez Belgię - w sześć tygodni rzucić na kolana Francję, by potem przerzucić wszystkie siły na Wschód do walki z Rosją. Strateg wybuchu wojny nie dożył. Pomysł spalił na panewce, ale niespełna trzy dekady później taktyka ta w krótkim czasie zapewniła pancernej armii Hitlera podbój prawie całej kontynentalnej Europy. Techologiczno-farmakologiczne przymierze zdało bojowy egzamin.
Farmakologia w służbie munduru i oręża nie była tylko specjalnością III Rzeszy. Z metod korzystało alianckie lotnictwo. Po „energy tabs” sięgały załogi latających fortec, obracające w perzynę niemieckie miasta. Nie bez znaczenia, były aptekarskie doświadczenie z benzedryną (obowiązująca od 1927 roku, m.in. w USA , handlowa nazwa metamfetaminy). Zwykli konsumenci docenili jej łagodzący wpływ na chorobą morską, astmę oraz katar sienny. Sięgali więc po nią amerykańscy żołnierze i marynarze walczycy w tropikach. Po internetowych historycznych forach krążą zadziwiające plotki o pancerniakach generała Maczka, którzy przypadkowo, w spidowym amoku, rozjechali brytyjskie pozycje.

 

Japończycy, wzmiankowani na samym początku wynalazcy metamfetaminy, według niektórych źródeł, opracowali własną wersję Pervitinu. Lotnikom kamikaze – dbając o ich stosowny zapał bojowy - miano wstrzykiwać np. specyfik Philopom. Historyczne opracowania tego wątku nie potwierdzają, nawet obfity w spiskowe teorie internet milczy na ten temat. Jednak w owych spekulacjach może być ziarno prawdy, wszak w Kraju Kwitnącej Wiśni amfetaminę legalnie handlowano jeszcze wiele lat po II Wojnie Światowej.

 

Szukając sposóbu na zapobieżenie nieuchronnej klęsce niemieccy naukowcy, na zlecenie nazistów pracowali nad kolejnym stymulantem. Apelował o to wiosną 1944 roku wiceadmirał Hellmuth Heye (po wojnie przysłużył się niemieckiej chadecji, w Bundestagu zasiadał w komisji obrony). Skład „cudownej tabletki” opracował farmaceutyk Gerhard Orzechowski. Połączył 5 miligramów kokainy, 3 mg Pervitinu oraz 5 mg Eukadalu (leku przeciwbólowego opartego na morfinie). Specyfik D-IX, testowano na więźniach obozu koncentracyjnego  w  Sachsenhausen ( w ramach morderczego sprawdzianu przeszli bez odpoczynku ok. 100 kilometrów). W D-IX wyposażono załogi dwóch miniaturowych łodzi podwodnych „Foka” i „Bóbr”, nie decydując się jednak na jej masową produkcję. Wolf Kemper, autor książki "Nazi on Speed", utrzymuje, że plany pokrzyżowało lądowanie aliantów w Normandii.

 

Co o farmakologicznym aspekcie globalnego starcia myślał wódz III Rzeszy? Analizując amokalny styl wygłaszanych przemówień, tak elektryzujących tłumy na zjazdach NSDAP, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że on sam był „pod wpływem”. Dr Morell, osobisty lekarz, zalecał mu zresztą zażywanie energetyzującego Pervitinu. Z bezsennością i napadami lęków wódz Rzeszy radził sobie sięgając po barbiturany.

 

Dr. Teodor Morell to szczególna persona. Odstręczającego wyglądem medyka, wielu współracowników Hitlera, w tym ukochana (sic!) Ewy Braun, uważało za szarlatana. O biurze doktora ona sama mówiła, to chlewnia. Minister uzbrojenia Albert Speer miał o Morello jak najgorsze zdanie. Pisał, że to oportunista i karierowicz. Czołowy morfinista III Rzeszy, lubujący się damskie przebieranki, Herman Goering, określał dr. Morello „mistrzem imperialnej igły”. Bowiem Adolf Hitler pozostawał pod jego przemożnym wpływem. I choć w najbliższym otoczeniu fuhrera obracało się 8 lekarzy, Morell był najbardziej zaufanym.

 

Spotkali się po raz pierwszy w 1936 roku. Morel, ceniony w kręgach berlińskiej society wenerolog, został poproszony o zajęcie się bliskim znajomym Hitlera, jego fotografem, Heinrichem Hoffmanem. Artysta po po odejściu żony popadł w alkoholizm, wdał się w serię homoseksualnych romansów. Na marginesie, sekretarką fotografa, była Ewa Braun.

 

Zimą 1936 roku, podczas bożnarodzeniowego spotkania w Beghof, samotni Hitlera, ten miał się pożalić na nękającą go od czasu I Wojny Światowej egzemę i napady ciężkiej depresji. Morell podjął się leczenia, deklarując że w rok upora się z przypadłościami.

„Nie zatrudniam go dla zapachu, lecz po to, aby o mnie dbał” – tak reagował Hitler na przytyki tych, którzy Morello chcieli się pozbyć. Medyk starał się zaś utrzymywać w tajemnicy szczegóły swoich oryginalnych terapii. W krańcowym okresie życia Hitlera, jak wynika z zapisków nazistowskich lekarzy i dygnitarzy, Hitler miał zażywać do 90 lekarstw, z czego dziennie 28 różnych specyfików. Na liście były zastrzyki z testosteronu, krople kokainowe do oczu, wlewki, mieszkanki witamin, alkoidy i ekstrakty belladony. Była też amfetamina. Aby leczyć problemy gastralne swojego pacjenta, jego wzdęcia, biegunki i kolki, Morell sięgał po strychninę i atropinę. Zalecał używanie Neo-Balistolu, zakazanego wówczas toksycznego związku, wytwarzanego na bazie smaru do czyszczenie broni palnej.

 

Hipochondryk czy nękany chorobami psychopata – nie ma co do tego wśród historyków zgodności. Adolf Hitler panicznie bał się raka; choroba zabiła jego ojca. Upodobanie do wegetariańskiej diety wyrobił studiując na własną rekę pod koniec lat 20. zeszłego wieku periodyki medyczne.

 

Cechowała go otwarta niechęć do alkoholu i papierosów. Władze nazistowskich Niemiec, przejęte misją propagowania kultury zdrowego życia i aryjskiego ciała, jako pierwsze na świecie przeprowadziły publiczną kampanię antynikotywnową.

 

W niektórych opracowaniach medycznych dotyczących Hitlera, sugeruje się związek pomiędzy objawami choroby Parkinsona, a zażywaniem metamfetaminy. Dowieść tego jednak nie sposób. Faktem jest, że Morell aplikował narkotyk, potem niwelował symptomy narkotykowego highu, podając wodzowi barbiturianany i pochodne bromu. Pogarszający się stan zdrowia Hitlera nie umknął uwadze generała Guderniana. We wspomnieniach zwrócił uwagi na drgawki lewej części ciała oraz pogłębiające się problemy z chodzeniem.

Rozstrząsać , czy wódz III Rzeszy był na dodatek pozbawionym jądra impotentem, zakompleksionym i zakamuflowanym homoseksualistą, tudzież syfilitykiem, jak twierdzą niektórzy, nie ma sensu. Ewentualne rozwikłanie personalnych zagadek, nie wytłumaczy, ani nie uzasadni, żadnych banalnych, jak i tych zbrodniczych poczynań lidera nazistowskich Niemiec oraz jego zbrodniczej świty.

 

Niemal cała partyjna wierchuszka III Rzeszy miała słabość do alternatywnych terapii medycznych. Himmler zwykł korzystać z usług tylko swego masarzysty. Goebbels, wraz z liczną rodziną, nader poważnie podchodził do zaleceń Morello. Ulubiony medyk pozostał przy Hitlerze niemal do końca jego dni. Regularnie mierzył mu ciśnienie, aplikował lekarstwa na żołądek. Dopiero 21 kwietnia Hitler, wpadał we wściekłość, nie zgodził się na rutynowy zastrzyk glukozy, nakazał lekarzowi zrzucić mundur i opuścić Berlin.

 

W wspomnieniach z życia zbrodniarza pojawi się epizod mówiący o jego manii prześladowczej i histerii. Gdy kres III Rzeszy był bliski, Hitler zaczął uskarżać się na dotkliwy ból lewej nogi, co zdaniem Morello, miało podłoże histeryczne.Fuhrer tak bardzo utożsamiał się z osobą Fryderyka Wielkiego, że – niczym monarcha na starość – zaczął kuleć.

 

Portret Fryderyka był jedyną pamiątką, którą Hitler zabrał do bunkra pod Kancelarią Rzeszy, w którym popełnił samobójstwo. Pokazując portret współpracownikom zwykł cytować słowa monarchy: „ Kto posyła na pole bitwy ostatni batalion, ten wyjdzie z niej zwycięsko”.

 

 

Źródło: http://industrialart...-oswajanie-leku

 

Warto wspomnieć o tym, że armia amerykańska "leciała" na amfetaminie, która co prawda, krócej działa niż metamfetamina, ale ma znacznie mniejsze skutki uboczne i do dziś jest wykorzystywana w armii, mało tego jest na recepte w Ameryce ;)

Załączone grafiki

  • 0003KTCZOOBINRWA-C122-F4.jpg

Użytkownik Blantinho edytował ten post 23.03.2017 - 22:48

  • 8



#2

asbiel.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Speed, amfetamina to dzisiaj przodujący narkotyk wbrew pozorom. Bierze to każda kategoria ludzi i duża część potrafi ukryć jej zażywanie. Nie ma po tym bani i osoba, która jest wprawiona w tym co oferuje ta substancja nie zostanie wykryta nawet przez osobę, która się na tym zna. W gruncie rzeczy to będzie zawsze element nielegalnego rynku ponieważ zwyczajnie część ludzi zostanie pochłonięta i nie ujedzie możliwości a druga część spokojnie sobie śmignie wiele lat regularnego użytkowania bez znacznych uszczerbków. Dlatego nie można ulegać opinii, że trzeba być degeneratem by coś takiego brać. 


  • 2

#3

Książe Zła.
  • Postów: 683
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W sumie masz rację, lecz ta druga grupa ludzi jest o wiele mniej liczna, na dłuższą skalę to strasznie wyniszcza i chodzi mi głównie o psychikę, jak potrafisz biegać na władku parę lat i nie czujesz minusów to gratuluję, ale ja mam uraz do tego bo widzę do czego to prowadzi, jeden ziomek się wyhustal inny ma schizofrenie a trzeci siedzi na puszce za głupoty, ogółem trzeba mieć nienagannie zdrowie psychiczne żeby sobie żyć na spidzie, już nie mówiąc o fizycznym, ja tam się ciesze ze w porę się ogarnąłem bo pewnie też bym tak poleciał jak reszta, uważam że lepiej tego w ogóle nie ruszać, ścierwo to idealna nazwa dla takiego czegoś.

Użytkownik Blantinho edytował ten post 24.03.2017 - 00:30

  • 0



#4

asbiel.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Po prostu po czasie wchodzi paranoja. Nie ma takich co ich nie dotyka ten problem. Najlepszym przykładem jest to, że np:. jesteś dillerem, który tym handluje i od razu bierze swój towar. Załóżmy, że jest osobą silną psychicznie. Widząc policję po ciągu amfetaminowym to będzie pewien, że oni są tutaj bo on tutaj jest dillerem. Amfetamina powoduje, że w głowie z tyłu jest taka pozytywka a ona cały czas się kręci wokół nas. Trzeba to ignorować wtedy ani się nie zabijesz, nie oszalejesz, nie trafisz do więzienia. Głosy w głowie zawsze będą. Możesz iść ulicą i słyszeć jak ktoś z przechodniów mówi, że "ale jesteś naćpany"... tylko trzeba się zapytać niby dlaczego miał to powiedzieć na ulicy do kogoś obcnego i naćpanego. Jak to zauważył itd. Pozytywka prowadzi nonstop na nielogiczne wnioski.


  • 0

#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Radość z ćpania to może i jest na początku. Na początku również można wiele ukryć, bo organizm się doskonale broni. Niestety, jak przy większości uzależnień z czasem zmienia się dawkę i następuje przekroczenie tej cienkiej linii.

O tym, co jest poza nią, opowiadają nieliczni. Nieliczni też są w stanie opowiedzieć cokolwiek.

Ku przestrodze:  http://www.paranorma...i-przerazajace/





#6

Kwarki_i_Kwanty.
  • Postów: 510
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 14
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Niniejszy tekst, choć obszerny to jest on spójny i satysfakcjonująco dobry. To bardzo ciekawy artykuł, to raz, a dwa to, że z perspektywy moich gustów pasuje on tematycznie do ostatnio oglądanego serialu dokumentalnego - który swoją drogą polecam - pt. "Kwatery Hitlera", emitowanego na Discovery Channel. Produkcja ta stanowi stosunkowo młody twór serialowy, a w jednym z odcinków ukazano w miarę szczegółowo relację na linii Theo Morell - Adolf Hitler. I pojawiło się w tym wątku co nieco informacji o Pervitinie i ,,eksperymentalnym" podejściu samego Fuhrera do własnego zdrowia. ,,Apteczka" Morella... to było nie byle co. Leki na rozwolnienie, mieszanki z trutek, ostre stymulanty... a wszystko dla lepszego wizerunku Hitlera, jako szanowanego i uwielbianego wodza III Rzeszy, wybranego władcę ludu i nacjonalistycznego lidera, a nie fanatycznego, obsesyjnego i zakompleksionego radykała. Niebywałe; historia potrafi wyciągnąć asa z rękawa, stać się wręcz w niektórych aspektach fascynująca - dla tych osób, które jako tako się historią nie interesują, ale ją szanują.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych