Dwie krótkie opowiastki, o dwóch tajemniczych kobietach, z których jednej nie zidentyfikowano do dziś, a tożsamość drugiej udało się ustalić dopiero po 60 latach.
Na plantacji wykopano przeszkloną trumnę.
W środku znaleziono "kobietę w czerwieni"
W lecie 1969 roku podczas prac na plantacji w Cruger w stanie Mississippi operator koparki nagle poczuł, że uderzył w coś, co znajduje się tuż pod ziemią. Okazało się, że zaledwie metr poniżej warstwy ornej leży przeszklona trumna wykonana z żeliwa i szkła. W środku widać było doskonale zachowane ciało "kobiety w czerwieni".
W trumnie znajdowała się młoda kobieta ubrana w czerwoną suknię z aksamitu. Na sobie miała także białe rękawiczki i staromodne buty, które wskazywały na to, że kobieta zmarła zapewne jeszcze w poprzednim wieku. Dlaczego zatem jej ciało nie uległo rozkładowi?
Wkrótce stwierdzono, że trumna została wypełniona konserwującym alkoholem i uszczelniona, dzięki czemu kobieta wyglądała tak, jakby zmarła zaledwie dzień wcześniej. Miała jasne, kasztanowe włosy, a jej skóra była blada. Dopiero gdy koparka uderzyła w trumnę, to szkło się rozbiło, a alkohol się rozlał.
Lokalni historycy próbowali pozyskać jakiekolwiek informacje na temat tożsamości kobiety - niestety bez powodzenia. Po jej ubraniu i innych śladach stwierdzono jedynie, że kobieta zmarła jeszcze przed wojną secesyjną.
Kobietę ponownie pochowano na cmentarzu Odd Fellows w Lexington. Badaczom udało się także ustalić prawdopodobną datę urodzin (1835). Jako datę śmierci uznano 1969 rok, kiedy to trumna z ciałem kobiety została odkryta. Nadal nikt nie wie, kim była "Lady in Red" i dlaczego została pochowana w płytkim, nieoznaczonym grobie.
W wigilię 1933 roku zabił ją pociąg.
Przez 60 lat sprawdzano kim była "dziewczyna w niebieskim"
Wigilia 1933 roku zmieniła życie wielu mieszkańców Willoughby w stanie Ohio. Wtedy to właśnie młoda kobieta podczas spaceru ulicami małego miasteczka została potrącona przez pociąg pasażerski. Nie było o niej wiadomo nic oprócz tego, że w momencie wypadku była ubrano na niebiesko. Po "dziewczynie w niebieskim" pozostały wyłącznie: sukienka, płaszcz, szal, kapelusz i torebka. Jedynym wyróżnikiem był kolor, który zawierały te wszystkie elementy.
W torebce kobiety znaleziono jedynie 90 centów i bilet do Corry w Pensylwanii. "Dziewczyna w niebieskim" nie pozostawiła po sobie jednak żadnego dokumentu. Do miasteczka przybyła zaledwie kilka dni wcześniej, a podczas pobytu w pensjonacie rozmawiała jedynie z obsługą. Mieszczanie zaczęli gorączkowo poszukiwać informacji o kobiecie, którą wyróżniał jedynie strój. To było jednak niezwykle trudne, gdyż poszlak zwyczajnie brakowało.
Mieszkańcy Willoughby zdecydowali się na ufundowanie grobu dla kobiety. Na nim zaś napisano: "w pamięci dla 'dziewczyny w niebieskim', która została potrącona przez pociąg 24 grudnia 1933 roku. Byłaś nieznana, lecz będziesz pamiętana".
Przez następne 60 lat kobieta stała się jednym z symboli miasteczka. Ludzie wciąż przychodzili w to miejsce i zostawiali kwiaty, a także małe żetony i monety. I gdy sprawa ponownie odżyła, to po 60 latach nadeszło rozwiązanie. Okazało się, że "błękitna dziewczyna" to tak naprawdę Josephine Klimczak.
Do rozwiązania zagadki przyczyniło się ponowne zainteresowanie tajemnicą wielu ludzi, a także sprawdzenie danych w urzędach Warren County w Pensylwanii - bilet, który miała przy sobie dziewczyna, okazał się kluczowy. To dzięki niemu ustalono, kto zakupił go niemal 60 lat wcześniej. Teraz na nagrobku "dziewczyny w niebieskim" znajduje się napis "Josephine Klimczak".